Odmówić Christopherowi Nolanowi wyreżyserowania „Odysei” Homera może się wydawać jego fanom kuriozalne, ma jednak racjonalny sens, a przynajmniej mają wątpliwości, gdy się spojrzy na dotychczasowy dorobek reżysera i aktorów proponowanych do głównych ról. Poza tym dotychczas starożytne epopeje w historii kina jednak nie miały szczęścia do ekranizacji. Zawsze w jakimś sensie kulały treściowo. Odyseja jest wśród nich, a bodaj najbardziej znana jej adaptacja w reżyserii Andrieja Konczałowskiego – z naprawdę gwiazdorską obsadą – została już dzisiaj całkowicie zapomniana nie tylko ze względu na dość umowny scenariusz, ale i biedną realizację. Tak być może z wersją Nolana nie będzie, choćby ze względu na jego pozycję jako reżysera, jednak wciąż mam wątpliwości, czy po pierwsze to już dla Nolana ten moment, żeby brał się za przygody starożytnego Odysa, i po drugie, czy jednak zekranizować ją nie powinien ktoś z większym doświadczeniem historyczno-fantasy oraz z mniej opatrzonymi aktorami, bo nie można przecież powiedzieć, iż angaż Matta Damona, Toma Hollanda i np. Zendayi jest nadzwyczajnie wyrafinowany. To jedynie próba wyciśnięcia z ich wizerunku jak największego zysku, ale żeby okazali się oni kultowymi przecież z kultury popularnej Odysem, Ateną czy chociażby Posejdonem, to już o wiele gorzej.
Nie wspominając o całej reszcie ważnych, mitologicznych postaci, w które obfituje Odyseja Homera, a wybory obsadowe do tych ról powinny być wyjątkowo przemyślane. Nie wiadomo, czy tak będzie, bo szczegółów nie znamy, prócz tych kilku nazwisk wymienionych przeze mnie na początku oraz jeszcze Anne Hathaway, Lupity Nyong’o, Roberta Pattinsona i Charlize Theron. O dziwo została podana dokładna data premiery – 17 lipca 2026 – co jest w dzisiejszych czasach dość zadziwiającą dokładnością. Scenariusz napisał również Nolan, a w produkcji wspomaga go jego żona. Można powiedzieć więc, iż to projekt rodzinny. Tak na marginesie liczę tu na Emmę Thomas, iż zrównoważy analityczne zapędy swojego męża, czyniąc adaptację Odysei filmem mniej hermetycznym, a bardziej magicznym i przygodowym. I to jest kolejny problem, który mnie trochę dręczy, kiedy spoglądam na filmografię Christophera Nolana. Nolan jest formalistą, detalistą, lubiącym oddalać od widza przekaz emocjonalny, co oczywiście nie oznacza, iż emocji w filmach Nolana nie ma. Są, jest ich mnóstwo, ale z reguły bywają cofnięte, nieraz zakamuflowane, do odszyfrowania dzięki innych scen, analizy dialogów itp. Odyseja nie powinna być aż tak trudnym filmem – to epos, którego przekaz musi być jasny, co nie oznacza, iż naiwny. Nie może to być jednak film sensacyjno-przygodowy z nazbyt rozbudowanym wątkiem metapsychologicznym, formalnym i – co gorsza – politycznym. Nolan jest do tego zdolny, a jego produkcje mają niejednokrotnie formę traktatów.
Traktatowość jednak nie będzie współgrała z eposem Odyseusza. Dlatego Nolan absolutnie nie był intuicyjnym wyborem do ekranizacji Odysei. Peter Jackson, Ridley Scott czy chociażby Mel Gibson byliby wyborami oczywistymi i bezpiecznymi. Nolan postrzega historyczność faktograficznie, a przecież Odyseja jest mitem, opowieścią z pogranicza historii i fantasy. Próżno szukać u reżysera Dunkierki takich produkcji. I może jeszcze byłaby jakaś nadzieja, gdyby jego portfolio było różnorodne. Korzysta z wielu gatunków, by opowiadać swoje historie, ale robi to w dość jednorodny narracyjnie sposób, który bardzo daleki jest od opowieści Homera. No chyba iż widzowie chcą tym razem odmiennej adaptacji i potraktowania przygód Odysa po nolanowsku. W sumie, gdy przeanalizujemy serię Batman, Nolan potrafił utrzymać dyscyplinę i zrealizować film superbohaterski po swojemu, ale wciąż arcyciekawie, przynajmniej w Batmanie – Początku. Może z fantasy również mu się ta sztuka na swój sposób uda? Niemniej jest ryzyko i wątpliwości, zatem przy tej okazji można się zastanowić, czy w ogóle kolejna wersja Odysei jest nam potrzebna i jak tym razem powinna wyglądać.
Oczywiste jest, iż taka firma jak Universal Pictures chce mieć w dorobku superprodukcję o bohaterze formatu Odysa, skoro w jej portfolio znalazły się Szczęki, Powrót do przyszłości i Park Jurajski. Zatrudnienie Christophera Nolana również o tym blockbusterowym podejściu świadczy, gdyż Nolan jest bardzo dochodowym reżyserem, a jednocześnie wymyka się sztampie w swoich filmach, chociaż ma zajadłych hejterów, którzy stają na rzęsach, żeby udowodnić, iż np. taki Interstellar to banalna szmira. Wizje Nolana rzecz jasna nie do wszystkich trafiają, ale nie można odmówić mu umiejętności kręcenia niebanalnych opowieści i ich pisania, w tym tych nie tylko całkowicie fikcyjnych, ale i biograficzno-historycznych. Może dlatego Universal właśnie z takim twórcą chce zaryzykować, bo nie ulega wątpliwości, iż Odyseja Nolana może wzbudzić kontrowersje, ale nie jest to kontrowersyjność, która nie rokowałaby wysokich zysków. Myśląc o moim imienniku, przyznaję, iż chciałbym, żeby Odys w historii kina stał się nareszcie kimś legendarnym, a przecież taki jest w mitologii. Trudno więc zrozumieć, dlaczego do tej pory ta sztuka w filmie się nie udała – żeby przepoczwarzyć postać Odysa w supebohatera na poziomie sławy chociażby kultowego Batmana. Z pewnością na to Odys zasługuje, bo jego przygody są o wiele ciekawsze niż te chociażby Indiany Jonesa, z tym iż Indiana zyskał niesamowitą formę prezentacji dzięki duetowi Lucas–Spielberg. Był i jest jednak bezpieczną opowieścią, a historia Odysa, mam nadzieję, taka nie będzie.
Mam solidne wątpliwości, czy Nolanowi się uda, czy może nie przeintelektualizuje Odysei, iż zepchnie magię greckiej mitologii w jakiś zbyt skomplikowany dyskurs z wieloma poziomami narracji. Z drugiej jednak strony to właśnie Nolan daje szansę sukcesywnego eksperymentowania z Odyseją oraz uczynienia z Odysa bohatera niesztampowo oryginalnego, nie tyle w zakresie swoich supermocy, ile podejścia do relacji z innymi wymykającym się obecnym bezpiecznym standardom, które zaczynają być tak samo opresyjne, co niegdysiejsze konformistyczne i purytańskie, ale wcale nie oznacza żadnego braku szacunku. Ulepić Odysa z takich wielorakich cech i zapewnić mu filmową grywalność może ktoś, kto ma już komercyjną pozycję w kinie, jak również mimo jej uzyskania, nie zrezygnował z widzenia kina bardzo po swojemu. Wychodzi na to, iż Nolan może być dobrym wyborem, chociaż wcale nie jestem pewny, iż Odyseja będzie punktem zwrotnym w jego karierze. Ktoś za tego Odysa będzie musiał tę czy inną grupę zawiedzionych fanów jednak przeprosić.