Niespodziewany gość w mieszkaniu

newsempire24.com 2 dni temu

Niespodziewany gość w mieszkaniu

Alicja i Bartosz siedzieli na czele stołu, promieniejąc szczęściem. Ich wesele rozbrzmiewało gwarem – goście tańczyli, a toasty lały się strumieniami. Po uroczystości młodzi wyruszyli w krótką podróż poślubną – prezent od rodziców Alicji. Mieszkanie już mieli – przytulne, po babci Alicji. Niewielkie, ale własne, w dobrej dzielnicy, po remoncie – idealne dla dwojga. Gdy wrócili z wyjazdu, z walizkami stanęli przed drzwiami. Bartosz włożył klucz do zamka, ale nagle zastygł – drzwi były zamknięte od środka. Ktoś był w ich mieszkaniu! Zdumiony spojrzał na Alicję, nacisnął dzwonek, a gdy drzwi się otworzyły, oboje zastygli w osłupieniu.

W progu stał Jan Kowalski, ojciec Bartosza. „Tato? – wyrwało się Bartoszowi. – Co ty tu robisz?” Alicja, jeszcze niepewna, zauważyła, iż Jan wygląda na zmęczonego, z przygaszonym wzrokiem. „Pokłóciłem się z Grażyną – westchnął. – Mogę u was przenocować?” Alicja zawahała się, ale skinęła głową: „Oczywiście, panie Janie, proszę wejść”. W mieszkaniu unosił się zapach makaronu z mięsem – ojciec Bartosza zdążył przygotować obiad, znajdując produkty w zamrażarce. „Wiedziałem, iż dziś wracacie” – dodał zawstydzony.

Alicja i Bartosz pobrali się po roku znajomości. Wesele było huczne, a Alicja znała już całą rodzinę męża: Jan, jego ojciec; Grażyna, macocha, która pojawiła się, gdy Bartosz miał siedem lat; dwie ciotki, siostry ojca, Anna i Krystyna; oraz dwie przyrodnie siostry Bartosza, Weronika i Patrycja. Siostry, obie w ciąży, narzekały podczas wesela, zazdrosne o zabawę gości, bo same musiały siedzieć cicho i pić sok. Alicja starała się być uprzejma, ale czuła nierozładowane napięcie – Grażyna i jej córki zawsze trzymały się na uboczu, jakby Bartosz był dla nich obcy.

Przy kolacji Jan opowiedział, co się wydarzyło. Weronika, starsza córka Grażyny, urodziła przed terminem. Dziecko zdrowe, ale mąż Weroniki zdradził ją, więc wróciła do matki. Grażyna zażądała od Jana pieniędzy na wózek i łóżeczko, twierdząc, iż musi utrzymywać wnuczkę. „Ja nie jestem dziadkiem – powiedział gorzko Jan. – A ona mnie jeszcze i wyrzuciła. Zabrała mi kartę, gdy spałem”. Alicja słuchała, czując, jak w niej narasta oburzenie. Grażyna zawsze była władcza, ale to już było za dużo.

Bartosz zmarszczył brwi: „Tato, a kartę zablokowałeś?” Jan pokręcił głową: „Nie pomyślałem… Wcześniej też brała”. Alicja wymieniła spojrzenie z mężem. Wiedzieli, iż Grażyna wynajmuje swoje mieszkanie, ale mieszka w domu Jana, który częściowo należy do Bartosza – to spadek po jego zmarłej matce. „Ona jeszcze chce twoje mieszkanie – ciągnął ojciec. – Prosiła, żebyś, Bartek, zrzekł się swojej części”. Alicja aż sapnęła: „Jak to? To twoje, Bartek!”

Następnego dnia Grażyna zadzwoniła do Bartosza. „Jesteś dorosłym mężczyzną – zaczęła. – Wyprowadziłeś się do żony, więc sobie radźcie. A swoją część oddaj ojcu, nie jest ci potrzebna”. Bartosz odpowiedział chłodno: „To spadek po mamie. Nic nie oddam”. Grażyna przeszła do gróźb: „Jeśli nie pomożesz Weronice i nie oddasz części, rozwiodę się z Janem!” Bartosz tylko się uśmiechnął: „To najlepsze, co możesz zrobić”.

Wrócił do ojca i zapytał wprost: „Tato, jesteś z nią szczęśliwy?” Jan zawahał się, ale w końcu przyznał: „Ona mnie wykorzystuje. Jestem zmęczony”. Bartosz zaproponował plan: sporządzić darowiznę, przepisując mieszkanie na niego. „Jeśli Grażyna zostanie, to znaczy, iż zależy jej na tobie. jeżeli odejdzie – jej wybór”. Jan się zgodził i następnego dnia dopełnili formalności. Alicja wspierała męża, choć się martwiła: „A jeżeli ona zrobi awanturę?” Bartosz wzruszył ramionami: „Niech spróbuje”.

Gdy Grażyna się dowiedziała, wpadła do mieszkania, gdzie wciąż gościł Jan. „Jak mogłeś?! – krzyczała. – Oni cię oszukali!” Jan spokojnie odparł: „Sama chciałaś mieszkanie. Teraz jest Bartosza. A ty masz swoje. jeżeli mnie nie potrzebujesz, idź”. Grażyna, zrozumiawszy, iż straciła kontrolę, spakowała rzeczy i wyszła, rzucając: „Pożałujecie!” Ale nikt nie żałował. Rozwód przeszedł gwałtownie – nie było co dzielić.

Mieszkanie pozostało Bartoszowi, a Jan zamieszkał z synem i synową. Alicja nalegała: „To twój dom, panie Janie. Jesteśmy rodziną”. Później, gdy urodziły im się dzieci, wzięli kredyt i przenieśli się do nowego mieszkania, zostawiając stare ojcu. Grażyna próbowała wrócić, ale Jan był nieugięty. „Wreszcie jestem wolny” – powiedział pewnego wieczoru przy kolacji, a Alicja się uśmiechnęła. Ich rodzina stała się tylko silniejsza, a Grażyna została z tym, co wybrała – pustymi ambicjami.

Idź do oryginalnego materiału