„To jednak nie matka”: Janina Kowalska o życiu byłej synowej po rozwodzie
Janina Kowalska z Poznania nie może pogodzić się z tym, jak potoczyły się losy jej syna i jego byłej żony. To, kim stała się Kasia po rozwodzie, teściowa określa jednym słowem – „lekkomyślna beztroska”.
— Syn porzucił Kasię z dzieckiem, tak, nie usprawiedliwiam go. Chociaż serce matki, chcesz nie chcesz, zawsze boli za swoim dzieckiem. Ożenił się szybko, z pierwszą miłością – z Agnieszką, z którą spotykał się jeszcze na studiach. Wtedy, gdy był w wojsku, ona wyszła za jego kolegę. Teraz się rozwiodła, syn na nią wpadł przypadkiem w supermarkecie – i zaczęło się od nowa. Mają już wspólnego synka. U niego niby wszystko dobrze.
Kasię poznał po służbie wojskowej. Pracowali razem. gwałtownie się pobrali, urodziła się Zosia. Z początku wydawało się – rodzina mocna. Ale potem, jak widać, stara miłość wzięła górę.
Rozwód przebiegł spokojnie, bez awantur. Syn wyprowadził się, zostawiając byłej żonie mieszkanie, meble, wszystko. Zabrał tylko swoje rzeczy. Kasia zachowała się godnie, nie utrudniała kontaktów ani ojcu, ani babci z Zosią.
— Ale to, co wyprawia po rozwodzie, to już rozumem nie ogarnę — kręci głową Janina Kowalska.
Sąsiadki od razu się zainteresowały:
— Co, pije? Szaleje? Facetów przyprowadza?
— Nie — marszczy czoło Janina. — Nie pije, i nie z tych, co by się za mężczyznami uganiały. Ale zachowuje się, jakby w jej życiu wszystko było świetnie. Zawsze uśmiechnięta, wciąż gdzieś wychodzi – na działkę, w plener, na wycieczki, albo gości przyjmuje. Jakby nie ona została z dzieckiem po rozwodzie, tylko on!
Kasia bierze Zosię wszędzie ze sobą. Mówi, iż świeże powietrze zdrowie daje, iż dziewczynce potrzebne towarzystwo, iż koleżanki też mają dzieci. A Janinie Kowalskiej to nie w smak:
— Kto wie, kto jeszcze na tych piknikach bywa? Jacyś faceci? Rozwódki? Alkohol? Papierosy? Dziecko to wszystko widzi, słyszy. Co to za wychowanie?
Kobieta jest pewna – z wnuczką u niej byłoby lepiej:
— U mnie jadłaby domową zupę i chodziła do teatru. A nie wałęsała się po znajomych.
Janina próbowała wpłynąć na syna, żeby porozmawiał z byłą żoną:
— Powiedz jej, niech wprowadzi jakiś porządek w wychowaniu. Zosia to też twoja córka. Masz nową rodzinę – dobrze. Ale dziewczynka nie powinna dorastać w takim cyrku.
Syn tylko wzruszył ramionami:
— Mamo, nie mam prawa się wtrącać. To ja zburzyłem rodzinę. Ona sama wie, jak żyć.
Płaci alimenty, widuje się z córką, gdy Kasia przywozi ją do babci. Do ich domu była synowa Janiny dawno nie wpuszcza:
— Zawsze jakieś sprawy, wciąż nie ma czasu. Jestem, mówi, zajęta. A ja jestem pewna, iż po prostu boi się, iż powiem jej prawdę w oczy. Może już nowego faceta znalazła. A nagle on Zosię krzywdzi?
Ostatnio Kasia wprost powiedziała przez telefon:
— jeżeli dalej będziecie wtrącać się w moje życie, to Zosi do was nie przywiozę. Będziecie się widywać raz w miesiącu w parku. I tak, bądźcie wdzięczni, iż nie utrudniam kontaktów. Inna na moim miejscu dawno by wszystkich posłała, po tym jak wasz syn mnie zdradził i odszedł do innej. A ja dla dobra córki zęby zaciskam.
Janina oburza się:
— Wyobraźcie sobie, jeszcze się na mnie obraża. Ja się dla wnuczki duszę, a ona mnie za winowajczynię stawia!
— Co ja teraz mam robić? — narzeka kobieta koleżankom. — Czy naprawdę nie można słowa powiedzieć, gdy coś mi się nie podoba? Czy ja już jestem nikim? Może powinnam porozmawiać z jej matką? Byłą swachą? Niech swojej córce wytłumaczy. Nie po to syna wychowałam, żeby teraz patrzeć, jak moja wnuczka rośnie w takiej lekkomyślności.
Co wy na to, dziewczyny? Mam rację, iż się martwię? Czy może rzeczywiście powinnam odejść na bok i nie wtrącać się? Ale jak mam spokojnie patrzeć, gdy moją wnuczkę wychowuje taka wietrzna kobieta?