«To nie jest prawdziwa matka»: Helena Janowska o życiu byłej synowej po rozwodzie
Helena Janowska z Poznania nie może pogodzić się z tym, jak potoczyły się losy jej syna i jego byłej żony. To, kim stała się Kinga po rozwodzie, teściowa określa mianem „lekkomyślności i braku odpowiedzialności”.
— Syn zostawił Kingę z dzieckiem, tak, nie usprawiedliwiam go. Ale serce matki, chcesz nie chcesz, zawsze będzie go bronić. Ożenił się szybko, z pierwszą miłością — z Karoliną, z którą chodził jeszcze na studiach. Wtedy, gdy był w wojsku, wyszła za jego kolegę. Teraz się rozwiodła, syn spotkał ją przypadkiem w markecie — i wszystko się odnowiło. Mają już wspólnego synka. U niego niby wszystko dobrze.
Kingę poznał po służbie wojskowej. Pracowali razem. gwałtownie się pobrali, urodziła się Ola. Z początku wydawało się, iż to mocna rodzina. Ale widocznie stara miłość wzięła górę.
Rozwód przeszedł spokojnie, bez awantur. Syn wyprowadził się, zostawiając byłej żonie mieszkanie, meble, wszystko. Zabrał tylko swoje rzeczy. Kinga zachowała się godnie, nie utrudniała kontaktów ani ojcu, ani babci z Olą.
— Ale to, co ona wyprawia po rozwodzie, to już przekracza wszelkie granice rozsądku — kręci głową Helena Janowska.
Sąsiadki od razu się zaciekawiły:
— Co, pije? Uwodzi mężczyzn?
— Nie — wzdryga się Helena. — Nie pije i nie jest typem, który szuka kolejnego faceta. Ale zachowuje się, jakby w jej życiu wszystko było idealne. Zawsze uśmiechnięta, ciągle gdzieś wychodzi — na działkę, na wycieczki, w góry, u niej ciągle goście. Jakby to nie ona została sama z dzieckiem po rozwodzie, tylko on!
Kinga zabiera Olę wszędzie. Mówi, iż świeże powietrze jest zdrowe, iż dziewczynka potrzebuje towarzystwa, iż koleżanki też mają dzieci. Ale Helenie to się nie podoba:
— Kto wie, kogo tam spotykają? Jakich mężczyzn? Rozwódki? Alkohol? Papierosy? Dziecko to wszystko widzi i słyszy. Co to za wychowanie?
Jest pewna, iż z nią wnuczce byłoby lepiej:
— U mnie jadłaby domową zupę i chodziła do teatru. A nie wałęsała się po znajomych.
Helena próbowała wpłynąć na syna, żeby porozmawiał z byłą żoną:
— Powiedz jej, żeby wprowadziła jakiś porządek w wychowaniu. Ola to przecież twoja córka. Masz nową rodzinę — dobrze. Ale dziecko nie powinno dorastać w takim chaosie.
Syn tylko wzruszył ramionami:
— Mamo, nie mam prawa się wtrącać. To ja zniszczyłem rodzinę. Ona sama wiedzie swoje życie.
Płaci alimenty, widuje się z córką, gdy Kinga przywozi ją do babci. Do ich domu dawno nie wpuszcza Heleny:
— Zawsze jakieś sprawy, zawsze brak czasu. Pewnie boi się, iż powiem jej prawdę w oczy. Może już znalazła sobie nowego faceta. A co jeżeli krzywdzi Olę?
Ostatnio Kinga powiedziała przez telefon wprost:
— jeżeli nie przestaniecie wtrącać się w moje życie, to ograniczę wasze spotkania z Olą. Będziecie widywać się raz w miesiącu w parku. I w ogóle, powinniście być wdzięczni, iż nie utrudniam kontaktów. Inna na moim miejscu dawno by wasza rodzina nie widziała dziecka, po tym jak twój syn zdradził mnie i odszedł do innej. A ja dla dobra córki się powstrzymuję.
Helena jest oburzona:
— Wyobraźcie sobie, jeszcze ma do mnie pretensje! Ja się darmo staram dla wnuczki, a ona mnie obwinia!
— Co mi teraz pozostaje? — skarży się przyjaciółkom. — Czy naprawdę nie wolno mi nic powiedzieć, gdy coś mi się nie podoba? Czy już dla nich nie istnieję? Może powinnam porozmawiać z jej matką? Byłą swachą? Niech pouczy córkę. Nie po to wychowałam syna, żeby teraz patrzeć, jak moja wnuczka rośnie w takiej lekkomyślności.
Co o tym myślicie, dziewczyny? Mam prawo się martwić? Czy jednak powinnam się wycofać i nie wtrącać? Ale jak mam spokojnie patrzeć, gdy moją wnuczkę wychowuje taka wietrzna kobieta?