„Nic mi nie mówisz, więc też szykujesz się do rozwodu” – jak jedna darowizna prawie nie zniszczyła rodziny
Justyna i Krzysztof siedzieli przy kolacji, gdy drzwi wejściowe gwałtownie się otworzyły i do mieszkania wpadła jego matka – Danuta Nowak.
— Synu! Teraz dowiesz się prawdy o swojej żonie! — krzyknęła już od progu.
— Mamo, usiądź, uspokój się. Jesteś cała czerwona, na pewno masz skok ciśnienia — zaniepokoił się Krzysztof.
— Nic dziwnego! — odparła z wyzwaniem teściowa i zwróciła się do synowej. — Spotkałam dziś Magdę, tę, z którą pracujesz, i wszystko mi wyjawiła!
— Co dokładnie? — spokojnie zapytała Justyna, patrząc uważnie na Danutę.
— Że dostałaś podwyżkę jeszcze w zeszłym roku i zarabiasz półtora raza więcej niż Krzysiek. A on choćby nie wie! Wszystko ukrywasz! — wyrzuciła z siebie teściowa, dusząc się z oburzenia.
— I w czym problem, Danuto? Nie prosimy was o pieniądze, na życie nam starcza. O co chodzi?
— Wiosną, gdy poprosiłam was o pomoc przy remoncie dachu na działce, powiedziałaś, iż nie macie środków. A teraz okazuje się, iż są! Gdzie one są? Oszczędzasz na rozwód, co?! — naciskała podniesionym głosem.
Justyna wstała od stołu i zwróciła się do męża:
— Krzysiek, przynieś proszę z górnej szuflady w sypialni czerwoną teczkę.
Milcząc, spełnił jej prośbę.
— Co to jest? – zapytał, otwierając teczkę. — Lokaty?
— Tak. Na Oliwię i Jakuba. Co miesiąc odkładam część pensji jako zabezpieczenie dla dzieci. Gdy zrozumiałam, iż w waszej rodzinie jestem tylko tymczasowa, musiałam pomyśleć, jak ich ochronić.
— Co znaczy „tymczasowa”? — wtrącił Krzysztof.
— Nie pamiętasz, jak przepisaliście mieszkanie, które kupili ci rodzice za pieniądze ze sprzedaży trzypokojowca w centrum? Na siebie. Bo „na wypadek rozwodu”. Wtedy nic nie powiedziałeś. Ani słowa. Byłam w ciąży, wiedziałeś. A milczałeś. Myślisz, iż tego nie zauważyłam? Że nie zapamiętałam?
Krzysztof ciężko westchnął. Teściowa próbowała się wtrącić:
— To była tylko ostrożność!
— Przed kim? Przed matką waszych wnuków? — głos Justyny drżał. — I potem dziwicie się, iż jestem chłodna?
— Gdzie są te pieniądze, Justyna? — znów włączyła się Danuta. — Nie wkładasz ich do wspólnego budżetu, więc to zapas. Czyli szykujesz odejście.
— Krzysiek, odprowadź proszę mamę. Nie mamy już o czym rozmawiać — powiedziała Justyna, nie podnosząc głosu.
— Tak, tak! Już idę! Ale pamiętaj: sama zniszczysz tę rodzinę! — rzuciła Danuta, ale w drzwiach jeszcze się odwróciła. — Choć… od początku byliście nierówni.
Gdy drzwi się zamknęły, Krzysztof długo milczał.
— Naprawdę myślałaś, iż przygotowuję sobie plan B? — spytał cicho.
— Nie wiedziałam, co myśleć. Bo milczałeś. A milczenie też jest odpowiedzią.
— Nie chcę rozwodu. Kocham cię. I dzieci.
— Więc to udowodnij. Pokaż, iż nie jestem ci obca.
— Dobrze. Przepiszę mieszkanie na Oliwię. A na konta dzieci też zacznę odkładać. Po trochu, ale regularnie. Zaufanie to droga dwukierunkowa.
Justyna powoli skinęła głową.
— A słowo „rozwód” w naszym domu od dziś jest zakazane — dodał Krzysztof.
— Zgoda.
I po raz pierwszy od dawna poczuli, iż nie mówią do współlokatorów, ale do najbliższych.