Nie cichnie afera wokół Englerta. To, co teraz wyjawił, tylko pogorszy sprawę

pomponik.pl 9 godzin temu
Zdjęcie: pomponik.pl


Ponad dwa miesiące temu wokół Jana Englerta i jego ostatniego spektaklu w Teatrze Narodowym w Warszawie rozpętała się burza. A wszystko przez to, iż aktor i reżyser postanowił zaangażować do swojego pożegnalnego projektu zarówno żonę, jak i córkę. Po najnowszym wywiadzie artysty afera rozkręciła się na nowo. To, co powiedział publicznie, tylko pogorszyło sprawę...


Nie cichnie afera wokół Jana Englerta i jego córki. Głos zabrało sporo znanych nazwisk


Premiera najnowszej wersji "Hamleta" według klasycznego tekstu Williama Szekspira zbliża się wielkimi krokami. Ale o tym przedstawieniu zrobiło się głośno jeszcze o wiele, wiele wcześniej za sprawą decyzji obsadowych. Jan Englert, dyrektor instytucji i twórca tego konkretnego spektaklu, postanowił bowiem zatrudnić do niego zarówno swoją żonę, Beatę Ścibakównę, jak i córkę, Helenę Englert.Reklama
O sprawie zrobiło się głośno za sprawą tekstu Małgorzaty Maciejewskiej w "Notatniku Teatralnym". Po jego publikacji w sieci zawrzało, a internauci przyłączyli się do stawiania 81-latkowi zarzutów o nepotyzm.


Jak to zwykle bywa, aferę skomentowało sporo znanych osób, m.in. Justyna Sieńczyłło, Barbara Kurdej-Szatan, Joanna Kurowska, Kuba Wojewódzki czy Marcin Meller. Wydano choćby oficjalne oświadczenie w tej sprawie.


Niespodziewanie Helena Englert przyznała rację swoim krytykom. "To jest nepotyzm"


W końcu głos zabrała też jedna z głównych bohaterek zamieszania, czyli 24-letnia Helena. To właśnie przede wszystkim jej angaż, jako młodej aktorki niepracującej na co dzień - w przeciwieństwie do jej rodziców - na narodowej scenie, wywołał takie oburzenie.
Dziewczyna twierdziła, iż wielokrotnie odmawiała podobnym propozycjom, żeby uniknąć takiego właśnie skandalu, jaki teraz wyniknął. Tym razem miała jednak dobry powód, by zmienić zdanie.
"I tak naprawdę ja nie mam kontrargumentów, no bo to jest nepotyzm, ale z drugiej strony mam być może ostatnią możliwość, żeby pracować z tatą. Przez jego ręce przewinęły się pokolenia aktorów, mam wrażenie, iż prawie wszystkich oprócz mnie, bo wbrew powszechnemu przekonaniu, ja się od niego nie uczyłam przy niedzielnym stole (...). Zatrudnienie w spektaklu dwójki bardzo młodych aktorów i również zatrudnienie swojej córki jest bardzo symbolicznym przekazaniem pałeczki i nie musi być odczytywane jako ostatni krzyk kumoterstwa, a raczej pierwszy krzyk idącego nowego pokolenia" - mówiła na antenie Eski Rock.
W końcu milczenie przerwał też jej znany ojciec.


Jan Englert w końcu odniósł się do afery. Zaskakujące słowa: "Zarzuty są usprawiedliwione"


Choć jeszcze kilka dni temu Englert prosił o wyrozumiałość i zastrzegał, iż nie zamierza się więcej tłumaczyć ze swoich reżyserskich wyborów, teraz zmienił zdanie. W podcaście "WojewódzkiKędzierski" aktor przyznał, iż nie spodziewał się takiego zamieszania, a jako iż nie śledzi portali internetowych, to dotarło ono do niego z pewnym opóźnieniem.
Nie oznacza to jednak, iż wcześniej nie liczył się z takim obrotem spraw.
"Namawiałem Helenę miesiąc, żeby zgodziła się grać. Nie chciała, przewidując to, co się stanie. Przecież ona jest inteligentna. Ja też. Wiedziałem, iż [to] nastąpi, ale nie wiedziałem, iż aż tak. Jednym z absurdów tych zarzutów jest to, iż się mówiło, iż 'co innego, gdyby była na etacie'. Przecież dopiero wtedy to by był nepotyzm. Zarzuty o nepotyzm są moim zdaniem usprawiedliwione tylko wtedy, jeżeli rodzinnie daje się zarabiać pieniądze albo obsadza się kogoś w rzeczy, której nie powinien robić. Nie umie robić. A ja nie mam wątpliwości, iż Helena umie zagrać Ofelię" - powiedział zdecydowanie mężczyzna.


Nie cichnie afera wokół Englerta. To, co teraz wyjawił, tylko pogorszy sprawę


Z jednej strony chęć nadania osobistego tonu swojemu pożegnalnego spektaklowi (po nim gwiazdor ustąpi ze stanowiska dyrektora artystycznego placówki) jest zrozumiała, z drugiej jednak to, co właśnie wyjawił Englert, tylko pogorszy sprawę.
"Prywatnie rzecz się zamyka w jednym stwierdzeniu, bardzo egoistycznym: żegnam się. A jak się człowiek z kimś czy z czymś żegna, to chce mieć przy sobie bliskich. Koniec. To jest cała odpowiedź. Najprawdziwsza. Nie wyobrażałem sobie tego, iż mogę zrobić 'Hamleta', ostatni spektakl dyrekcyjny w tym teatrze, bez udziału najbliższych, nie tylko rodziny. Nie powinienem tego może mówić, ale z wyjątkiem trzech aktorów w tym przedstawieniu, grają wyłącznie moi studenci" - wyjawił niespodziewanie.
Coś nam mówi, iż ta wypowiedź nie uciszy plotek...
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też:
Idź do oryginalnego materiału