Choroby psychiczne to tabu. Łatwiej się przyznać do tego, iż mamy problem z nowotworem niż z depresją. I podobnie to wygląda nie w wydaniu jednostkowym, ale systemowym. Osoby chore na raka mogą liczyć na pomoc (lepszą lub gorszą), chorujący na choroby psychiczne często pozostawiany jest sam sobie.
Szczególnie źle wyglądają pod tym kątem polskie szpitale psychiatryczne dla dzieci, o czym można przekonać się, czytając głośną książkę „Szramy” autorstwa Janusza Schwertnera i Witolda Beresia. Niedofinansowane, przepełnione, tak naprawdę systemowo niepomagające w taki sposób, w jaki od tego typu miejsc można by wymagać. Zaryzykuję stwierdzenie – szkodzące…
Młode osoby wychodzą ze szpitali psychiatrycznych zmienione. I to niestety nie w tym kierunku, w jakim chcielibyśmy. Nie ma pieniędzy, pomysłu, ani wystarczającej chęci by patologiczny system zmienić…

Nie chcesz, żeby Twoje dziecko było zaniedbane
Oczywiście nikt świadomie nie niszczy własnych dzieci. Niestety robimy to nieświadomie.
To niepopularne i ryzykowne, co teraz napiszę, ale prawdą jest, iż nie pomagamy dzieciom, wybierając na ich ojców nieodpowiedzialnych mężczyzn.
Nie pomagamy im też, co jest skutkiem tego, co zostało napisane wyżej, rozwodząc się. Oczywiście czasami nie ma innego wyjścia i lepiej się rozstać niż wychowywać dziecko w toksycznej atmosferze, jednak już ten fakt – rozwód – jest wielkim rodzinnym problemem i wyzwaniem. Nie pozostaje bez wpływu na młode osoby. Im bardziej niedojrzali są rodzice i im gorzej potrafią później funkcjonować, zwyczajnie nie dogadując się, tym bardziej niszczą świat swojego dziecka.
Niszczymy dzieci także brakiem uwagi, wrażliwości i gotowości, aby po prostu z nimi być. Krzywdzimy pośpiechem, zapracowaniem…. I ok, tu należałoby się zatrzymać, ja rozumiem, iż świat jest trudny, iż każdy musi pracować, iż rzeczywistość nie jest taka, jaka powinna być. Dlatego dzieci są niszczone nie przez samych rodziców, ale tak naprawdę przez chory, patologiczny system.
Także system szkolny, w placówkach mierzą się ze złym traktowaniem. Większość młodych ludzi właśnie w szkole pierwszy raz spotyka się z prześladowaniem rówieśniczym, hejtem, z którym nikt sobie tak naprawdę nie radzi. Psycholog czy pedagog często proponuje rozwiązania, które kilka wnoszą. Dyrekcja zamiast realnego wsparcia, zwykle przymyka oczy, informując, iż taka po prostu jest polska szkoła. Trzeba się przyzwyczaić.
Nasze dzieci niszczy też internet. To, co się w nim dzieje oraz wszelkie mechanizmy, które mają od niego uzależnić. Już adekwatnie wszystkie badania wskazują, jak negatywnie wpływa na nas nieograniczony czas spędzany online. Większość Polaków marnuje każdego dnia 4h na bezsensowne scrollowanie. Pomyśl, co można by zrobić z tym czasem…
Powszechnie marnujemy zasoby, tracimy cenne chwile, odpuszczamy, zmęczeni wycofujemy się. W społeczeństwie cierpią najsłabsi, nasze dzieci. Niestety system, który je niszczy, nie proponuje też żadnej realnej pomocy.
Polska psychiatria
Książka „Szramy” to przerażające podsumowanie tego, co się dzieje w polskich psychiatrykach. Przepełnione sale, brak personelu, ściany pomazane wulgarnymi napisami i rysunkami, zakrwawione prześcieradła, grupowe cięcie się i uszkadzanie skóry – na udach, łydkach, rękach, rozrywanie naskórka, ciągłe drapanie, żeby rana nie mogła się zagoić. Blizny, które już nigdy nie znikną. Szramy. Instruowanie nawzajem młodych osób, jak najlepiej się ciąć, testy, kto wytrzyma największy ból, wspólne planowanie samobójstwa…
To wszystko pod okami kamer lub w miejscu, gdzie ich nie ma. Przy poczuciu bezsilności personelu, bo w szpitalu brakuje odpowiednich warunków, żeby nieść realną pomoc. Chodzi tak naprawdę o przechowanie dziecka, zadbanie o to, żeby nie targnęło się na życie. odizolowanie od środowiska, w którym młody człowiek robi sobie krzywdę…Tylko tyle…
Chodzi też o podanie silnych leków, niedostosowanych do młodego wieku, formalnie niepolecanych do stosowania dla nieletnich. Podawanych w poczuciu bezsilności, bo ktoś tym młodym osobom musi w końcu pomóc…a skoro na klasyczną terapię nie ma miejsca, środków, ani przede wszystkim personelu, to, żeby ratować, trzeba młodą osobę zamroczyć, uczynić bezwolną…
Walka o życie
Historie opisane w książce są różne. Łączy je jednak jedno. Każda zaczyna się od odrzucenia, niezrozumienia, poczucia bycia innym. To właśnie to – wykluczenie – motywuje młode osoby do targnięcia się na własne życie.
Statystyki są straszne i również nie dają nadziei.
Każdego roku więcej ludzi kończy życie śmiercią samobójczą niż podczas razem liczonych konfliktów zbrojnych czy zamachów terrorystycznych. W Polsce każdego dnia na swoje życie targa się 15 osób, w tym jedno dziecko. Bilans jest taki, iż w wyniku śmierci samobójczej ginie więcej osób niż w wypadkach drogowych.
Wszystkie badania pokazują, iż na całym świecie rośnie liczba samobójstw, w Polsce jest tak samo. Pod względem statystycznym jesteśmy 10 krajem na świecie, gdzie najczęściej ludzie odbierają sobie życie. Badacze wskazują również na coś jeszcze, co wyjątkowo mocno niepokoi. Mianowicie, iż liczba samobójstw może być niedoszacowana i jest ich najprawdopodobniej choćby 20% więcej niż się podaje.
Lepiej zapobiegać niż leczyć
W książce “Szramy” pojawia się apel lekarza, aby przyjrzeć się swojemu życiu, zobaczyć, jak na co dzień funkcjonujemy…i mocno się zastanowić, czy to wszystko nam służy. Nie tylko najmłodszym, dzieciom, które są jak papierek lakmusowy, ale też nam, dorosłym, którzy także bardzo się gubimy….
Wpadamy w pułapkę, nie widzimy problemu, bagatelizujemy zagrożenia, jesteśmy przekonani, iż inaczej się nie da…
Pieniądze są bowiem ważne, ale nie są najważniejsze. Czasami lepiej żyć skromniej, ale żyć…Nic bowiem nie zrekompensuje zniszczonego życia, nic.
Reagujmy zatem na pierwsze sygnały problemów: wycofanie, milczenie, znikanie w swoim pokoju, czy poza domem. jeżeli coś nas, jako rodziców niepokoi, przyjrzyjmy się temu. Nasza intuicja nam dobrze podpowiada. Nie zagłuszajmy jej głosu. Walczmy o siebie i własne dzieci. choćby jeżeli rzeczywistość jest trudna, a życie wymusi na nas odważne decyzje.