Nasze ulubione soundtracki do gier – zestawienie Filmawki

filmawka.pl 6 miesięcy temu

Ścieżki dźwiękowe do gier są jednym z ich najciekawszych elementów. Dookreślają charakter wirtualnego świata oraz nierzadko stanowią jego główny element diegetyczny, wpływający na zaangażowanie w rozgrywkę, a w konsekwencji na ostateczny jej odbiór. Zapraszamy Was do zestawienia, w którym możecie poznać Redakcję Filmawki od strony zapalonych graczy i graczek.

To jak: PC czy konsola?


Silent Hill 2 (2001, Konami) | Akira Yamaoka

Okładka albumu ze ścieżką dźwiękową do „Silent Hill 2”

Choć Silent Hill 2 skończy w tym roku 23 lata, istnieją pewne elementy tej kultowej gry, które ani trochę się nie zestarzały. Obok znakomicie napisanej, ponadczasowej historii, drugą taką rzeczą jest genialny soundtrack skomponowany przez Akirę Yamaokę. Ścieżka dźwiękowa stworzona przez Japończyka jest zarówno znakomicie dopasowana do ogólnego, mrocznego klimatu, podkreślając wszystkie jej pozytywne aspekty, jak i po prostu stanowi kawał świetnej muzyki.

Utwory takie jak Theme of Laura, Alone In The Town, Heaven’s Night czy Promise (zarówno „podstawowe” jak i to klawiszowe) to coś, co spodoba się nie tylko fanom gry, ale wszystkim melomanom, lubiącym złożoną i nieszablonową muzykę. Nastrojowa gitara łączy się tutaj z pojawiającą się czasami w tle sekcją smyczkową, całości wtórują grające mroczne dźwięki syntezatory, a to wszystko utrzymane zostało w charakterystycznym nie tylko dla serii Silent Hill, a i dla samego Akiry Yamaoki stylu. Ta ścieżka dźwiękowa od zawsze była i na zawsze pozostanie moją ulubioną, a do całości bardzo regularnie wracam.

Bartłomiej Rusek


The Sims 2 (2004, EA)| Mark Mothersbaugh

Okładka albumu ze ścieżką dźwiękową do „The Sims 2”

Cała seria The Sims to jedyne gry, które towarzyszą mi dosłownie przez całe życie. Pierwszą część Maxis stworzyło, a Electronic Arts wydało w 2000 r. The Sims było pierwszą grą, którą wyświetlałam jeszcze na monitorze kineskopowym. Chociaż w Simsy gram do dzisiaj i wyczekuję niecierpliwie piątej odsłony, najwięcej wspomnień wiążę z The Sims 2. Kontynuacja historii rodziny Ćwir, pierwszy widok na Dziwnowo i kosmici! Druga część okrzyknięta jest mianem kultowej, a nie byłoby tak, gdyby nie wyjątkowy soundtrack.

Skomponowana przez Marka Mothersbaugha muzyka to gatunkowa różnorodność. Wymienić można pop, rock, techno, jazz czy muzykę klasyczną. Myślę, iż ścieżka dźwiękowa do The Sims 2 dla większości moich rówieśników jest tak ważna, bo przypomina o beztroskim dzieciństwie. Mnie kojarzy się z latem, truskawkami i kolekcją dodatków do podstawowej wersji gry, które wydawane były na płytach. Prześcigaliśmy się z koleżankami i kolegami, kto zebrał już więcej pudełek. Na całe szczęście w The Sims 4 radio oferuje stację retro, która po włączeniu odtwarza ścieżkę z drugiej części.

Anna Czerwińska


The Getaway (2002, Sony Computer Entertainment) | Andrew Hale, Shawn Lee

Okładka albumu ze ścieżką dźwiękową do „The Getaway”

Mało kto dziś pamięta o wydanej w 2002 roku, brytyjskiej produkcji od Team Soho – The Getaway. Osadzona w świetnie odtworzonym – jak na tamte czasy – Londynie, jest luźno inspirowana takimi filmami gangsterskimi, jak Dorwać Cartera czy Przekręt. To oczywiście przekłada się również na samą ścieżkę dźwiękową, która równie dobrze mogłaby znaleźć się w dobrym akcyjniaku lub thrillerze. Andrew Hale (na swoim koncie ma chociażby L.A. Noire) do spółki z Shawnem Lee (który później skomponował muzykę do Bully’ego) zaproponowali interesujący gatunkowy miks, na który składają się chociażby elementy jazzowe, trip-hop, nieco psychodelii, techno czy klasyczna, orkiestrowa muzyka. Wszystko to łączy się we wspólną całość, oddając klimat poszczególnych misji w grze czy londyńskich gangów, z którymi przychodzi nam się mierzyć. Tak właśnie wyobrażam sobie brytyjski świat przestępczy.

Daniel Łojko


The Last of Us i The Last of Us Part II (2013-2020, Naughty Dog) | Gustavo Santaolalla

Okładki albumów do ścieżek dźwiękowych do „The Last of Us” i „The Last of Us Part II”

Jeśli istnieje kompozytor, którego prace jestem w stanie rozpoznać po kilku nutach, to jest nim Gustavo Santaolalla. Minimalistyczne, strunowe kompozycje nagrodzonego dwukrotnie Oscarem Argentyńczyka towarzyszą entuzjastom kina od lat: Babel, Tajemnica Brokeback Mountain, Sierpień w hrabstwie Osage. Śmiem jednak twierdzić, iż to właśnie praca nad ścieżką dźwiękową do dylogii The Last of Us stanowi jego największe osiągnięcie artystyczne.

By choć złapać przebłysk niezwykłej wrażliwość kompozytora, należy zestawić ze sobą muzykę i motywy przewodnie obu części. The Last of Us stanowi opowieść o tym, co człowiek gotowy jest zrobić w imię miłości. The Last of Us Part II o tym, co gotowy jest zrobić w imię nienawiści. Opanowany przez kordycepsy świat jest mrocznym i niebezpiecznym miejscem. Zagrożenie stanowią zakażeni, ale i pogrążeni w bezprawiu ludzie. Muzyka The Last of Us nie stanowi jednak narzędzia horroru, jest przepełniona nadzieją. Owszem, wygrywany na ronroco tytułowy utwór zawiera w sobie niepokój i ostrożność, ale też przygodę, wyprawę, nieznane. Dogłębny smutek The Choice zawiera zaś w sobie prześwit ciepła i spokoju. Gdy jednak wsłuchać się w pochodzący z kontynuacji, symetryczny wobec niego, Longing, odnaleźć w nim można jedynie żal i rozczarowanie. Obecne zaś w całości drugiej części motywy westernowe, przeobrażają obiecaną w poprzedniczce przygodę w przysięgę gorzkiej, krwawej zemsty.

Prezentowane w The Last of Us unikatowe brzmienie i rzadko spotykane zrozumienie materii sprawiły, iż Santaolalla z marszu zapewnił sobie miejsce w kronikach kolejnego medium.

Rafał Skwarek


Vampire the Masquerade: Bloodlines (2004, Activision) | Rik Schaffer

Okładka albumu ze ścieżką dźwiękową do „Vampire the Masquerade: Bloodlines”

Muzyka w Vampire The Masquerade: Bloodlines jest jednym z głównych elementów światotwórczych gry. Świat Mroku, którego rzeczywistość poznajemy na ulicach alternatywnego Los Angeles, jest dziki, niebezpieczny, skrywający sekrety, ale jednocześnie intrygujący i rzucający wyzwanie nie do odrzucenia – musimy zapobiec wyginięciu rasy wampirów. Rik Schaffer wie, w jaki sposób zaprojektować adekwatną do tego atmosferę. Bloodlines Main Theme, będące okrojoną wersją dusznego Angel Massive Attack (naprawdę!), ujmuje całą osobliwość Miasta Aniołów i żyjących w nim krwiopijców. Za powolnym, ciężkim beatem ciągnie się zapach kanalizacji, w której czasami należy się ukryć, w jego rytm toczą się kolejne walki klanów, dźwięki gitary paraliżują, jak niepewność wobec tego, co czycha za rogiem.

Audiosfera Vampire The Masquerade: Bloodlines buduje swój klimat na podstawie trip hopu, industrialu, drone’u, ambientu i no wave’u w stylu jarmuschowskiego Sqürl. Schaffer znalazł wspólny mianownik dla tych brzmień w Świecie Mroku i tym samym powołał do życia jedno z najbardziej oryginalnych środowisk, do którego muzykę zapętlam długo po zakończeniu swojej rozgrywki. Ten klimat jest w stanie odzwierciedlić wyłącznie Łódź nocą.

Magda Wołowska


Minecraft (2011, Mojang Studios, Xbox Game Studios)| C418

Okładka albumu ze ścieżką dźwiękową do „Minecrafta”

Lepiej zapnijcie pasy, bo wybieramy się w jedną z najbardziej nostalgicznych podróży, jakie tylko można sobie wyobrazić. Wracasz po szkole do domu, jesz obiad i odrabiasz lekcje. Nareszcie przyszła odpowiednia pora: odpalasz Minecrafta. Plan na dziś: dokończenie domu i pierwsza wyprawa po diamenty do pobliskiej jaskini. A przy tym wszystkim towarzyszą Ci kojące ambienty niemieckiego kompozytora Daniela Rosenfelda, znanego szerzej pod pseudonimem C418. Z twórcą gry – Markussem „Notchem” Perssonem – poznali się na początku 2009 roku. Techniczne ograniczenia języka programowania Java, na którym powstawał Minecraft, zmusiły Rosenfelda do minimalistycznego podejścia w kwestii efektów dźwiękowych oraz muzyki w grze. C418 otrzymał wolną rękę i inspirowany Vangelisem czy Brianem Eno, stworzył akustyczno-elektroniczny soundtrack. Pianino z utworu tytułowego zna chyba większość z nas. Muzyka Rosenfelda pełna jest błogości i sielanki. Delikatnie otula, przenosząc w najdalsze zakątki zbudowanego z sześcianów świata, gdzie największym zmartwieniem jest nadchodzący sprawdzian z przyrody. Pośród tych dźwięków schodzisz na poziom 12, przekopujesz się przez tony cobblestone’a, aż w końcu natrafiasz na blok z zielonkawo-błętkitnymi drobinkami. Wyciągasz żelazny kilof, a życie jest piękne.

Daniel Łojko


Persona 5 Royal (2019, SEGA) | Shoji Meguro

Okładka albumu ze ścieżką dźwiękową do „Persona5 Royal”

Seria Persona w dużej mierze ceniona jest za swój niepowtarzalny styl – charakterystyczną paletę kolorystyczną, mitologiczne i demonologiczne inspiracje, oraz chwytliwą, rozpoznawalną muzykę. Praktycznie od początku towarzyszy jej kompozytor Shoji Meguro, który w każdej odsłonie próbuje zaimplementować trochę inną odmianę gatunkową. W przypadku piątej części punktem odniesienia był acid jazz. W zależności od potrzeby i wymowy danej sceny, soundtrack przechyla się bardziej w stronę funku, soulu, lub rocka, ale zawsze pozostaje wewnętrznie spójny.

Wspaniale prezentują się przede wszystkim utwory wokalne, na których udziela się piosenkarka Lyn. Są to zarówno emocjonujące podkłady walk (Rivers In The Desert, Throw Away Your Mask), piosenki lecące w tle podczas przemierzania miasta (wspaniałe Beneath the Mask) a także monumentalne utwory lecące podczas napisów. Warto tu oczywiście wspomnieć o tym, iż zaktualizowana i rozszerzona wersja gry z 2019 zatytułowana Persona 5 Royal jest zaopatrzona nie tylko w dodatkowe wątki fabularne, ale także spory zestaw nowej muzyki – to z pewnością definitywna wersja tej gry pod każdym względem.

Dla mnie jednak soundtrack Persony najlepiej prezentuje się w spokojniejszych momentach, kiedy to razem z protagonistą odwiedzamy szkołę, spotykamy się ze znajomymi bądź bierzemy udział w dostępnych nam miejskich rozrywkach. Muzyka staje się wtedy wyjątkowo relaksująca, pozwala się wyciszyć i powspominać lepsze czasy beztrosko spędzane z przyjaciółmi. Bo moim zdaniem właśnie w tym tkwi serce Persony – celebrowaniu trwałych i wartościowych międzyludzkich więzi.

Kamil Dormanowski


Cult of the Lamb (2022, Devolver Digital) | River Boy

Okładka albumu ze ścieżką dźwiękową do „Cult of the Lamb”

Gra Cult of the Lamb została wydana w połowie lata 2022 r. Jak sama nazwa wskazuje, rozgrywka opiera się na założeniu kultu, będąc owcą. Rola przywódcy sekty nie jest jednak wcale łatwa – wyznawców trzeba werbować i dbać o nich, by nie zamienili się w fałszywych proroków, głoszących herezje. Na wyjątkowość gry składa się wiele czynników i jednym z najważniejszych jest zdecydowanie muzyka.

Kompozytorem ścieżki dźwiękowej do Cult of the Lamb jest River Boy. Pełny soundtrack do podstawowej wersji gry składa się z 42 utworów. Muzyka jest bardzo nastrojowa – od spokojnych melodii po naprawdę energiczne brzmienia w trakcie walk. Cała kompozycja wypada wręcz mistycznie, oddając idealnie klimat kultu, leśnych bijatyk, spotkań przy tarocie z Clauneckiem. Ścieżka dźwiękowa zdaje się być też doskonałym odwzorowaniem stylu graficznego gry.

Anna Czerwińska


Hades (2018, Supergiant Games) | Darren Korb

Okładka albumu ze ścieżką dźwiękową do „Hadesa”

Autorem ścieżki dźwiękowej Hadesu jest Darren Korb, którego gracze mogą znać również jako aktora głosowego, dubbingującego głównego bohatera gry, Zagreusa. Znany jest on w branży za sprawą wieloletniej współpracy ze studiem Supergiant Games, w którego poprzednich grach pełnił taką samą funkcję – komponował bowiem muzykę do Bastionu, Transistora, Pyre czy właśnie najnowszego ich dzieła, czyli opisywanego przez nas Hadesu. Lista tych gier zresztą znakomicie odwzorowuje rozwój Korba jako kompozytora.

Tym samym, Hades był najprawdopodobniej największym jak do tej pory projektem muzyka. Tworząc kompozycje (z których część została nagrana w legendarnym studio Abbey Road), towarzyszące kolejnym próbom ucieczki Zagreusa, muzyk używał licznych tradycyjnych instrumentów, takich jak buzuki, lavta czy saz. W scenach walki wtóruje im rockowe (a czasami choćby metalowe) zacięcie gitary elektrycznej i perkusji, które znakomicie jest dopasowane do dynamicznej akcji przedstawionej na ekranie. Dodajmy do tego kilka aranżacji orkiestralnych, w których słychać rękę współpracującego przy produkcji Austina Wintory’ego i mamy niemalże pełen obraz tego, czym raczy nas Hades od strony muzycznej. Niemalże, gdyż prawdziwą wisienką na torcie jest utwór Good Riddance, w którym spokojnej muzyce granej przez Darrena Korba towarzyszy kojący wokal Ashley Barrett, śpiewającej pieśń Eurydyki, przewijającą się przez produkcję.

Bartłomiej Rusek


Yakuza 5 (2012, SEGA) | różni kompozytorzy

Okładka albumu ze ścieżką dźwiękową do „Yakuzy 5”

W tym zestawieniu na spokojnie mogłaby znaleźć się każda odsłona Yakuzy/Like a Dragon. Wybór można więc potraktować trochę jako reprezentację całości, chociaż wyróżnienie tej części też nie jest przypadkowe. Yakuza 5 to jedna z najdłuższych gier o perypetiach Kazumy Kiryu i klanu Tojo, tym razem pozwalająca się wcielić graczom aż w pięć postaci. Dla każdej z nich skomponowano wyjątkowe utwory towarzyszące walkom i pobocznym misjom, z czego niektóre okazują się być wręcz wybitne, na przykład The Battle for the Dream, przygrywające podczas jednej z najlepszych potyczek w historii serii.

Środkowa część gry, będąca swoistym symulatorem kariery j-popowej idolki, budzi mieszane uczucia u fanów tradycyjnych bijatyk, ale nie można odmówić jej genialnej ścieżki dźwiękowej. Kompozytorzy przygotowali piosenki, które na spokojnie mogłyby być popowymi hitami. Wybornie sprawdza się także Rie Kugimiya, jedna z najbardziej rozpoznawalnych aktorek głosowych w Japonii, która w takie utwory jak loneliness loop i zwłaszcza So Much More!, wkłada całe swoje serce. Muzyczne podkłady tanecznych potyczek także wyróżniają się pozytywnie, oferując cały wachlarz nastrojów i gatunków.

Mówiąc o Yakuzie trudno nie wspomnieć o uwielbianym przez fanów karaoke. To właśnie w piątej odsłonie po raz pierwszy pojawia się słynna ballada Baka Mitai, śpiewana aż przez trzech aktorów (z których najlepiej wypada anielski Koichi Yamadera). Gra proponuje nam także dynamiczny rockowy kawałek pod tytułem Machine Gun Kiss – czasem aż ciężko uwierzyć, iż te chwytliwe utwory zostały skomponowane tylko na użytek gry. Możemy być jednak twórcom wyłącznie wdzięczni.

Kamil Dormanowski


Red Dead Redemption 2 (2018, Rockstar Games) | Woody Jackson, różni kompozytorzy

Okładka ze ścieżką dźwiękową do „Red Dead Redemption 2”

Dla niejednego gracza Red Dead Redemption 2 to doświadczenie znacznie głębsze niż proste przejście tytułu od początku do zaplanowanego końca. Wykreowane przez Rockstar Games realia Dzikiego Zachodu schyłku XIX w. pozwalają odbiorcy zagłębić się w świat przedstawiony w stopniu dla większości gier nieosiągalnym. Stworzenie ścieżki dźwiękowej, która podkreślałaby filmowość fabuły tak ogromnego tytułu, ale przy tym nie wybijała z misternie tkanej immersji to wyzwanie niemalże niemożliwe, jednak odpowiedzialne za serię studio nie ma w zwyczaju przejmować się takimi detalami.

Wykreowana pod przewodnictwem Woody’ego Jacksona ścieżka dźwiękowa RDR2 to niezwykłe osiągnięcie w dziedzinie muzycznej ilustracji. Towarzyszące działaniom gracza instrumentalne tło tworzy wielogodzinny, autonomiczny pejzaż Stanów Zjednoczonych w czasach chylącej się ku upadkowi ery rewolwerów i koniokradów. Kompozycje Jacksona stanowią autorskie podsumowanie wszystkiego, co o ówczesnej kulturze wiadomo i tego, jak ją do tej pory przedstawiano. Towarzyszą im piosenki przygotowane specjalnie na potrzeby mniej interaktywnych fragmentów, w których gra pozwala zrelaksować się przy głosach m.in. Williego Nelsona czy D’Angelo. Dla mnie jednak muzyka RDR2 jest najpiękniejsza, gdy stanowi rzeczywistą, diegetyczną część wybitnie zaprojektowanego świata. Najżywsze wspomnienia tworzą wygwizdywane w nocnej trasie melodie woźnicy, szarpnięcia strun na gankach i canciones Javiera przy obozowym ognisku.

Rafał Skwarek


Terraria (2011, Re-Logic) | Scott Lloyd Shelly

Okładka albumu do ścieżki dźwiękowej do „Terrarii”

Terraria to kolejna gra, którą pamięta jeszcze kineskopowy monitor z mojego domu rodzinnego. Wydana w 2011 r. przez Re-Logic, inspirowana Minecraftem platformówka z elementami przygodowymi, fabularnymi i zręcznościowymi. Tak można opisać Terrarię, która zaprasza do swojego otwartego świata. W budowaniu swojej posiadłości, przemierzaniu dżungli i eksplorowaniu podziemi towarzyszy soundtrack autorstwa Scotta Lloyda Shelly’ego i Resonance Array.

Słowo klucz dla muzyki w Terrarii to syntezatory. Ponad 60 utworów rezonuje w połączeniu z poszczególnymi elementami rozgrywki. Nie da się tego do końca wyjaśnić, ale dokładnie takiego rodzaju ścieżki dźwiękowej spodziewałam się po dwuwymiarowej, rastrowej grafice gry. Połączenie syntezatora z innymi instrumentami muzycznymi sprawia, iż każdy utwór jest niepowtarzalny. Najlepiej prezentuje się kawałek Underground, który idealnie zwiastuje tajemnice skryte w podziemiach mapy.

Anna Czerwińska


Disco Elysium (2019, ZA/UM) | Sea Power

Okładka albumu ze ścieżką dźwiękową do „Disco Elysium”

Przy tak rozbudowanej i skomplikowanej strukturze narracyjnej, jaką ma w sobie Disco Elysium, istotnym jest zadbanie o każdy szczegół utworu, by ten zaprojektowany system nie zapadł się pod ciężarem własnej idei. Nazwanie pierwszej (i najprawdopodobniej ostatniej) produkcji estońskiego studia ZA/UM „utworem” jest sprawiedliwym podsumowaniem tego, czym ona adekwatnie jest. Formalna tożsamość Disco Elysium to szeroki i fascynujący temat na inną dyskusję, a wspomnienie o stworzonym na potrzeby tytułu soundtracku autorstwa Sea Power to tylko kolejny dowód na to, iż rozmawiamy o tworze ze statutem arcydzieła.

Ogrom i metafizykę świata Elysium słychać w muzyce – zdałam sobie z tego sprawę w trakcie zapętlania ścieżki dźwiękowej podczas pisania tego tekstu. Sea Power utkał bardzo szeroki wachlarz audialny, który głównie dzięki ambientu (ale i żywych, rytmicznych instrumentali) dźwiga całą dramaturgię rozgrywki, balansując na granicy duchowej lekkości i egzystencjalnego tragizmu. Otwierający album Instrument of Surrender ma w sobie oba te składniki, definiujące w istocie charakter doświadczania Disco Elysium. Wyobraź sobie, iż budzisz się rano, po nocy, w której puściły Ci wszystkie możliwe hamulce, a sumienie implodowało. Spoglądasz w lustro – znasz tego gościa? Może kiedyś się minęliście. Ostatkami woli podnosisz się z podłogi i gdy Ci się to w końcu udaje próbujesz dobrać części garderoby do swoich członków. Coś zaczyna świtać. Gdy zacząłeś przypominać człowieka zrozumiałeś dlaczego lepiej było tego nie pamiętać. Twoje wewnętrzne imperium warknęło na ten błysk świadomości i w końcu wydostajesz się z dusznego od oparów alkoholu pokoju hotelowego.

Piętro niżej przy barze siedzi jeszcze żal z wczorajszej nocy. Spuszczasz wzrok, kiedy Cię zauważa, twierdzisz, iż się nie znacie. W tle słychać kojącą melodię, która gwałtownie zaciska się na Twojej uwadze. Kiedy wreszcie docierasz do drzwi wyjściowych i znajdujesz wystarczająco dużo sił, by je pchnąć uderza cię blask białego światła i ostre, rześkie powietrze. Chłód potwierdza, iż żyjesz, co przynosi jeszcze więcej bólu. Mimo to, przez chwilę, gdy bierzesz pełny oddech czujesz spokój, a ta sekwencja radykalnych wrażeń odchodzi w zapomnienie. Tak właśnie brzmi Instrument of Surrender. Odpal Disco Elysium i posłuchaj muzyki, gdy już rozwiążesz zagadkę.

Magda Wołowska


Hitman: Codename 47 (2000, Eidos Interactive) | Jesper Kyd

Okładka albumu ze ścieżką dźwiękową do „Hitman: Codename 47”

Jesper Kyd jest bez wątpienia jednym z najgłośniejszych nazwisk wśród kompozytorów z branży gier wideo. Nie zawsze jednak tak było, a przełomowym dla niego był bez wątpienia rok dwutysięczny, kiedy to za sprawą dwóch znakomitych soundtracków duński muzyk trafił na usta niezliczonej ilości graczy. Mowa o ścieżkach dźwiękowych do dwóch gier, które się wtedy ukazały – MDK2 oraz Hitman: Codename 47. I choć w tej chwili znany jest między innymi jako kompozytor muzyki do gier z serii Assassin’s Creed czy Borderlands, tak do naszego zestawienia wybrany został soundtrack z pierwszej gry o słynnym łysym seryjnym zabójcy.

Ten mogliśmy usłyszeć już w menu głównym, gdzie pojawiał się ponadczasowy motyw przewodni gry, który aż do teraz potrafi zanucić praktycznie każdy, kto kiedykolwiek w nią zagrał. W kolejnych utworach Kyd w bardzo kreatywny sposób podszedł do tematu, bazując na licznych instrumentach etnicznych, łącząc je z odgłosami miasta i pozostając w swoich charakterystycznym stylu, będącym miksem ambientu i muzyki symfonicznej. W ten sposób muzyk znakomicie dostosował klimat tworzonej ścieżki dźwiękowej do lokacji, w które przenosili nas twórcy gry – od Hong Kongu, przez kolumbijską dżunglę po chociażby ogarnięty mrokiem port w Rotterdamie, do którego trafiamy po zapadnięciu zmierzchu.

Bartłomiej Rusek


Wiedźmin 3: Dziki Gon (2015, CD Projekt RED) | Marcin Przybyłowicz, Mikołaj Stroiński, Percival Schuttenbach

Okładka albumu ze ścieżką dźwiękową do “Wiedźmina 3: Dziki Gon”

Tego soundtracku w naszym zestawieniu zabraknąć nie mogło. O Wiedźminie 3 powiedziano już chyba wszystko i o wiele, wiele więcej. Dyskutowano i analizowano go z każdej możliwej strony, a jego elementy składowe osobno urosły do rangi naszych dóbr narodowych. Muzyka w trzeciej odsłonie przygód Geralta od CD Projekt RED da się zaliczyć do jednych z nich. Dzieła Marcina Przybyłowicza, Mikołaja Stroińskiego oraz zespołu Percival Schuttenbach idealnie korespondują z tym, co dzieje się na ekranie, budując tym samym klimat. Niezależnie od tego, czy przemierzamy akurat zniszczone wojną, kolorowe, ale jednocześnie posępne Velen, biegamy ulicami Novigradu oraz Oxenfurtu, badamy opustoszałe, tajemnicze Spikeroog czy akurat rozgrywamy w karczmie partyjkę Gwinta. Każdej z tych czynności (o ile nie wyłączymy tego w opcjach) towarzyszą korespondujące, budujące wręcz świat kompozycje. Ot, chociażby The Vagabond, Whispers of Oxenfurt czy A Story You Won’t Believe. Oczywiście wszystko z pierwiastkiem rodem z fantasy, który swoje odzwierciedlenie ma w słyszanych instrumentach: mandolinach, skrzypcach czy fletach.

Daniel Łojko

Idź do oryginalnego materiału