Nala Sinephro – Endlessness

nowamuzyka.pl 4 tygodni temu

Senne i rozmarzone wizje.

Działająca w Londynie, belgijsko-karaibska artystka wraca z drugim albumem, kontynuującym drogę jaką obrała na krążku „Space 1.8” z 2021 roku. Brzmienie serwowane przez Sinephro to subtelne połączenie jazzu ambientu i syntezatorowej elektroniki. W towarzystwie tak wspaniałych muzyków jak Nubya Garcia czy James Mollison(Ezra Collective) przedstawia 10 premierowych kompozycji.

Przedmiotem wirtuozerii twórczyni jest przede wszystkim harfa, jednak na drugim krążku wyjątkowo mocno prezentuje również swój talent w tworzeniu melodii na syntezatorach. Powtarzane elektroniczne motywy robią bardzo dużo miejsca na kapitalną sekcję rytmiczną, czy saksofonowe wariacje. Czuć w tym niezwykłą swobodę ducha, a jednocześnie improwizacyjne elementy nie są przytłaczająco rozwlekłe, zmierzają raczej w kierunku wyciszenia słuchacza. Otwierające album „Continuum 1” wprowadza rozmarzoną, filmową narrację, tu też Sinephro pokazuje niebanalny warsztat w kreowaniu brzmieniowych obrazów.

W kompozycji drugiej główną rolę przejmuje Lyle Barton z rewelacyjnymi partiami pianina. Tu też pojawia się wspomniana harfa, której rola udowadnia, iż instrumentalistka potrafi na jakiś czas pozostać w tle, wzmacniając instrument prowadzący.

Stopniowo zmierzamy w nastroje bardziej neoklasyczne, znów odsłania się brzmienie syntezatorowe prowadzące solówki wokół minimalistycznego tła. Medytacyjny nastrój rozciąga się przez kilka następnych utworów. Panuje tu niezwykła swoboda, ale nie zakłóca ona harmonii instrumentów. Tak, brniemy powoli do zamykającego album spiritual jazzowego chaosu. Płynne przejścia między utworami tworzą jedną spójną muzycznie suite. Być może też właśnie dlatego poszczególne elementy opisane są tym samym tytułem. Dzięki temu prezentują się jako składniki, które powinny być odsłuchane w całości.

„Endlessness” przynosi kosmiczne wizje, dla mnie w szczególności ze światem gwiazd i planet kojarzona jest część ósma, gdzie ambientowe, dryfujące pulsowanie bardzo powoli wprowadza żywą sekcję rytmiczną. Również sama okładka sprowadza słuchacza na takie pole wyobrażenia.

Zarówno debiut, jak i drugi pełnogrający album artystki wyjątkowo mocno oddziaływuje na moją wyobraźnię, dzięki czemu do obydwu krążków zdecydowanie chce się wracać. To bardzo wrażliwe zamknięcie sennych wizji i bogatej wyobraźni w dźwiękowym obrazku.

Profil na BandCamp »
Profil na Facebooku »

Warp Records 2024

Idź do oryginalnego materiału