"Gwiezdne wojny" zadebiutowały w 1977 roku filmem "Nowa nadzieja" w reżyserii George'a Lucasa i gwałtownie stały się jednym z największych fenomenów w historii kina. Opowieść o walce Dobra ze Złem w odległej galaktyce podbiła serca milionów widzów, tworząc potężne uniwersum filmowe, literackie i popkulturowe, które do dziś inspiruje kolejne pokolenia.
Podczas pokazu otwierającego TCM Classic Film Festival 2025 George Lucas wrócił wspomnieniami do czasów, gdy budował fundamenty tej ikonicznej serii. Opowiedział o swojej drodze od "Amerykańskiego graffiti" do stworzenia "Gwiezdnych wojen" – sagi, która na zawsze zmieniła oblicze kina.
Dlaczego Yoda mówi od tyłu? George Lucas wyjaśnia
Podczas spotkania z fanami George Lucas zdradził kulisy jednej z najbardziej charakterystycznych cech "Star Wars" – odwróconej składni Mistrza Yody. Okazuje się, iż miało to większy sens.
– jeżeli mówi się normalnym angielskim, ludzie nie słuchają aż tak uważnie. Ale jeżeli ma akcent albo trudno zrozumieć, co mówi, wtedy naprawdę skupiają się na czyichś słowach – wytłumaczył George Lucas.– On był w zasadzie filozofem całej historii. Musiałem znaleźć sposób, żeby ludzie — zwłaszcza dwunastolatki — naprawdę go słuchali – dodał twórca "Gwiezdnych wojen", cytowany przez "Variety".
Podczas spotkania Lucas wspominał też o braku wsparcia ze strony studia Fox dla pierwszych "Gwiezdnych wojen". Początkowo wytwórnia nie chciała choćby zaakceptować warunków filmowca.
– Powiedziałem: "Zrobię to za 50 tysięcy dolarów — napiszę scenariusz, wyreżyseruję i wyprodukuję... Ale chcę prawa do sequeli". Chciałem też prawa do kontynuacji, bo wiedziałem, iż i tak je nakręcę, bez względu na to, jak pójdzie pierwszy film – opowiadał.
"Gwiezdne wojny" zmieniły nie tylko kino, ale też promocję filmów
Lucas zawalczył również o coś, co z czasem okazało się przełomem nie tylko dla niego, ale i całego Hollywood: prawa do licencjonowania. – Powiedziałem: "Poza tym chciałbym mieć prawa licencyjne". Na co oni: "Co to jest licencjonowanie?" – śmiał się reżyser.
Studio, niezbyt pewne sukcesu filmu, w końcu zgodziło się na jego warunki. – Pomyśleli sobie: "Przecież on nigdy nic na tym nie zarobi. Wyprodukowanie zabawki zajmuje rok i kosztuje miliard dolarów. Nie ma w tym żadnych pieniędzy" – opowiadał Lucas. Jak wiemy dziś – bardzo się pomylili.
Niezadowolony z promocji filmu przez Foxa, Lucas sam ruszył do działania. – Namówiłem dzieciaki, żeby chodziły po Disneylandzie i Comic-Conach reklamując film. I dlatego Fox był w totalnym szoku, gdy w dniu premiery kolejki oplatały całe budynki – wspominał. Ruch Lucasa zapoczątkował nowy model promocji, w którym to sami fani stali się ambasadorami ulubionych produkcji – co z sukcesem trwa do dziś.