Najlepszy serial ostatnich lat. Chwyci was za serce i emocjonalnie zniszczy

swiatseriali.interia.pl 16 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Kiedy odłożyłam pad po skończeniu "The Last of Us II", zbierałam się przez bite pół godziny. Pierwsza część i chęć zagrania w nią była głównym powodem, dla którego w ogóle rozważałam zakup konsoli, druga - kolejnym dowodem na to, iż gry są medium, gdzie można opowiadać najwspanialsze, ekscytujące i chwytające za serce historie. Nie oznacza to, ani przez chwilę, iż "TLOU II" było bez wad.


Dyskusje, jakie rozgorzały w sieci po premierze, nie były do końca merytoryczne, a kontrowersje związane z postaciami czy decyzjami narracyjnymi zaczną się na nowo po premierze drugiego sezonu serialowej adaptacji HBO. Adaptacji, która pogłębia motywacje postaci, rozwija świat i poprawia niektóre luki wynikające z różnić pomiędzy medium, jakim jest gra, a jakim serial. Na pewno jednak zabierze was w emocjonującą podróż.
Jednego możecie być pewni - o ile myślicie, iż choćby po przejściu gry jesteście gotowi, na to co was czeka, odpowiem: krótko: nie jesteście.Reklama


"The Last of Us": świat jest większy niż dotąd


Akcja drugiego sezonu "The Last of Us" rozgrywa się pięć lat po wydarzeniach z pierwszej serii. Po tym jak Joel (Pedro Pascal) wybrał Ellie (Bella Ramsey) i teoretycznie zniszczył wszelkie nadzieje na znalezienie leku, para zadomowiła się na stałe w Jackson. Ellie poznała trochę normalnego życia, nawiązała przyjaźnie, zdarza się jej mieć szalone pomysły i dba o to, żeby Joel poznał dokładnie, co to znaczy wychowywać nastolatkę. Oboje znajdują wsparcie i chwile spokoju. Ale jak wiadomo, każdy wybór niesie za sobą konsekwencje, które prędzej czy później każdego dopadną.


"The Last of Us II" nie jest już kameralną opowieścią o podróży przez Stany Zjednoczone oraz więzi pomiędzy doświadczonym przez życie mężczyzną i nastolatką, którą miał chronić oraz zapewnić jej przetrwanie. Świat w nowym sezonie jest większy i nie chodzi tu tylko o lokacje czy nowe frakcje przeciwników. Poznajemy więcej bohaterów (nie tylko tych wprowadzonych w drugiej części gry jak Abby, Dina, Jesse, czy Owen), ale także bohaterów stworzonych na potrzeby nowej odsłony serialu.
Craig Mazin, twórca serialu oraz główny scenarzysta drugiej odsłony, wprowadził kilka nowych postaci, jednak w żadnym wypadku nie wpływają one negatywnie na odbiór historii. Raczej uzupełniają opowieść, służą do pokazania motywacji oraz np. stanów emocjonalnych Joela, które ze względu na strukturę gry nie zostały dokładnie sprecyzowane czy skrócone z powodu konieczności zachowania tempa akcji. I tak np. bohater udaje się na rozmowę z terapeutką, co wydaje się dość dziwne, ale idealnie wpasowane w historię znaną z gry.
Zmian w drugim sezonie jest naprawdę dużo. Mazin wprowadza nowe postacie, zmienia strukturę znaną graczom - o historii jednej z postaci dowiadujemy się znacznie wcześniej w serialu, niż w oryginalnej grze. Ten zabieg odziera ją z tajemniczości, ale, znowu zyskuje dzięki temu opowieść oraz postać. Mazin ma więcej czasu w snucie opowieści niż w grze, gdzie skaczemy z jednego wydarzenia do drugiego, i odpowiednio go wykorzystuje.


"The Last of Us": Mazin spina narracyjnie niektóre sceny


W wielu scenach Craig Mazin dopisuje dialogi (tak właśnie twórca przepięknie łączy początek i koniec jednego z odcinków), spina narracyjnie poszczególne sceny, a niektóre znane z gry - zmienia, scala je z innymi wprowadzając logiczne zmiany albo wyrzuca. Niektóre z postaci pojawiają się szybciej lub biorą udział we fragmentach, których nie było w oryginale. Finalnie wszystko to wychodzi opowieści na dobre.
Mazin nie zapomina też o postaciach. Jedną, która na zmianach w serialu zyskuje najbardziej, jest Dina (Isabela Merced, "Obcy: Romulus"). Bohaterka nie tylko zostaje lepiej wpisana w narrację, jej motywacje są pogłębione, ale dostaje własną historię, co czyni z niej bardziej trójwymiarową postać niż w grze. Dina jest też bohaterką, jakiej trochę brakowało w pierwszej części - jest pełna energii, żywiołowa, ale skrywa też trudną przeszłość. Dla mnie jest jedną z najlepszych postaci w drugim sezonie.
Kolejną nową postacią, która należy do moich ulubionych, oprócz Ellie, jest Abby (Kaitlyn Dever znana z wielu cenionych seriali, m.in. z netfliksowego "Octu jabłkowego"). Choć na razie nie miała jeszcze okazji za bardzo wykazać się i wgryźć w materiał, to możecie być pewni, iż zachwyci, miejmy nadzieję, za jakiś czas. Podobnie jak Ellie podąża drogą, z której, wydawałoby się, nie ma odwrotu.


"The Last of Us": dbałość o szczegóły, ukłon w stronę aktorów


Jakość produkcji ponownie stoi na bardzo wysokim poziomie, dbałość o szczegóły świata zachwyca. Czujemy, iż znajdujemy się w tym świecie razem z bohaterami. Co jednak ważne, szczególnie w momencie, kiedy aktorzy głosowi przez cały czas walczą o prawną ochronę przed AI (a bez nich większość gier, w których liczy się narracja oraz bohaterowie nigdy nie byłaby tak dobra), Mazin robi w jednym z odcinków ukłon w stronę Ashley Johnson (użyczyła w grze głosu Ellie) wykorzystując piosenkę "Through the Valley", którą aktorka wykonuje w drugiej części gry.
Kolejną ciekawostką i dodatkowym plusem jest to, iż reżyserem jednego z odcinków, o którym w superlatywach wypowiadał się Craig Mazin, jest Neil Druckmann, twórca gry. Nie sposób nie zgodzić się z Mazinem, który w jednym z wywiadów stwierdził, iż obsada wykonała w tym odcinku fenomenalną robotę. Zresztą nie tylko w tym - bo szczerze mówiąc cały sezon chwyci was za serce i emocjonalnie zniszczy.
Do zakończenia opowieści o losach Joela, Ellie i Abby zostało jeszcze trochę czasu. Francesca Orsi, odpowiedzialna za seriale dramatyczne w Max, przewidywała w rozmowie z Deadline, iż "The Last of Us" może doczekać się jeszcze jednego lub dwóch sezonów. Mam nadzieję, iż powstaną cztery - Mazin z pewnością poprowadzi opowieść do końca w sposób satysfakcjonujący, tak samo, jak zrobił w drugim sezonie. Nowe odcinki wywołają pewnie gorące dyskusje, ale raczej nikt nie powie, iż ta seria jest zła.
Zobacz też: Zatrważający obraz dzielnicy. Nikt nie może przejść obok tego obojętnie
Idź do oryginalnego materiału