
Ojjjjj, prace grudniowe idą dużo wolniej, niż zakładałem! W każdym razie te recenzenckie. Świąteczna zawierucha trwa, więc ciężko znaleźć chwilę, by między pierogami a krokietami, usiąść do komputera, by spisać myśli. O
i Widmach Vadera mieliśmy okazję się wypowiedzieć. Czas, by przeskoczyć na sekundkę do DC Comics. Zapraszam do recenzji.
Informacje/Pierwsze Wrażenia:

Batman: Pełnia to samodzielna historia osadzona w mrocznym Gotham. Skupia się na Gacku, który walcząc z likantropem, odkrywa w sobie własne, nieposkromione pokłady gniewu. Opowieść snuje Rodney Barnes, który między horrorowe zagrywki wplecie romansującą Zatannę i zazdrosnego Constantine'a. Jego pomysł zilustrował Stevan Subić- i trzeba to przyznać już po przekartkowaniu- zrobił to niesamowicie!

Komiks z piękną czaro-białą twardą okładką, ukazał się w Polsce dzięki wydawnictwu Egmont i klubowi Świat Komiksu. Nas bardzo cieszy etykietka DC Black Label- historie z tej serii należą do naszych ulubionych. Mocno liczymy, iż i tym razem się nie zawiedziemy!
Zarys fabularny:

"Gdy nad Gotham wschodzi Księżyc w pełni, Mroczny Rycerz staje oko w oko z pradawnym złem. Zarażony wilkołaczą klątwą, Batman traci kontrolę nad sobą. Na pomoc ruszają Zatanna i John Constantine ─ mistrzowie magii, którzy jako jedyni mogą powstrzymać potwora, zanim ten pochłonie Bruce’a Wayne’a na zawsze."
Wrażenia:

Czasami się zastanawiam, czy to lektury otwierają mój umysł na otoczenie, czy Moc sprawia, iż czytając, definiuję rzeczywistość. Batman: Pełnia to bezapelacyjnie halloweenowa opowieść. Październik aktualnie to przeszłość, ale podczas lektury za oknem panowała ciemność i mgła. Przypadek? Możliwe, ale bardzo pozytywnie wpłynęło to na odbiór komiksu. Serio! Kolejny raz- może przez pogodę, choć bardziej podejrzewam genialną stronę graficzną- tytuł z DC Black Label nas zachwycił.

Sama opowieść jest prosta i króciutka, ale gęsty klimat jej towarzyszący robi robotę. Światy superbohaterów raczej nie serwują wilkołaków w formie "czystej". Zarówno w DC, jak i Marvelu (np. Bestia), są to jedynie przebłyski. Odnoszę wrażenie, iż nie do końca wykorzystują ów motyw. Znacznie częściej pojawiają się wampiry. Może stąd też i moje pozytywne nastawienie do lektury. Zawsze to coś nowego, wręcz egzotycznego. W tym wydaniu- mrocznego i drapieżnego, dotykającego samego Bruce'a. Ów wątek jest równie ciekawy, co romantyczne połączenie Wayne'a i Zatanny! Czy było to potrzebne? Bardzo! Czytałem z zapartym tchem. Czy jest to "kanoniczne"? Nie wydaje mi się. W Świecie Bestii też przecież mamy Bruce'a-Wilka, a jakoś nie poruszył mną tak, jak w tym wydaniu.

Ogólnie komiks polecam! Przyjemnie się czyta i eksploruje mniej "międzyświatowe" historie. Całość jest sympatyczna, spójna, a przy tym tworzy mroczny i lepki od krwi klimat halloweenowego wieczoru. jeżeli miałbym się przyczepić to jedynie do Constantine'a. Jak kocham postać, tak w tej opowieści stracił swoją zadziorność. Nie prezentuje się tu jako cwaniak, a zwykły dupek.
T.
Przydatne linki:
znajdziecie nas na Instagramie
TUTAJ dołączycie do nas na Facebooku
TUTAJ złapiecie własny egzemplarz




