Musical Death Note rozwiązuje największy problem anime

cyberfeed.pl 2 miesięcy temu


Wielokąt Pikantne bierze tydzień to nasza szansa na zwrócenie uwagi na zabawne argumenty, które podgrzewają atmosferę.

Notatnik śmierci opowiada o licealiście o imieniu Light, który jest najmądrzejszą osobą na świecie. Pewnego dnia Light wchodzi w posiadanie notatnika zwanego Death Note, który pozwala zabić kogokolwiek na świecie, po prostu zapisując jego imię. Light może również użyć go do przywołania demona shinigami o imieniu Ryuk, który wydaje się być najbardziej zainteresowany sianiem chaosu i psoty, aby przerwać swoją nudną nieśmiertelność. Młody geniusz ma nadzieję wymierzyć śmiertelną sprawiedliwość, której policja nie może, ale władza gwałtownie uderza mu do głowy. Decyduje, iż świat utrzymywany w pokoju dzięki jego zabójstwom jest najlepszy dla wszystkich, więc używa Death Note, aby przejąć władzę nad światem dzięki strachu pod ego-ołtarzowym Kirą. Tymczasem inna najmądrzejsza osoba na świecie, inny licealista o imieniu L, otrzymuje od policji zadanie odkrycia tożsamości Kiry w nadziei na powstrzymanie jego morderczych serii.

Ten Notatnik śmierci anime zostało wydane po raz pierwszy w 2007 roku i okazało się być zapowiedzią nadchodzącego Mroczny rycerz-ifikacja kultury popularnej. Zwłaszcza w swoich wcześniejszych odcinkach studio Madhouse wykorzystało wszystkie tradycyjne elementy anime shonen i wykorzystało je do opowiedzenia bardziej skomplikowanej, mroczniejszej i poważniejszej historii niż cokolwiek innego, co w tamtym czasie było dostępne. Protagoniści, oczywiście w liceum, przez cały czas opowiadali swój kolejny ruch w stop-klatce. Ale sama historia wydawała się przyziemną, dorosłą tajemnicą, bardziej w stylu filmu, takiego jak Siedem niż taki program jak Smocza kula.

Zdjęcie: Viz Media

Nie ma nic złego w traktowaniu nieco głupkowatego przesłania poważnie, a w najlepszych momentach serialu reżyser Tetsurō Araki w pełni zasługuje na tę powagę.

Przez pierwsze 15 odcinków serial kręci się wokół Lighta i L walczących ze sobą i jest tak zabawny i ekscytujący jak prawie każde anime. Całość jest rozplanowana jak partia szachów, w której każdy gracz zastawia pułapki, przewiduje zwody przeciwników i planuje ich kontrposunięcia z wyprzedzeniem trzech lub czterech kroków. Jest to zakręcone, zabawne i trochę śmieszne w dokładnie odpowiednich proporcjach.

Rzeczy wymknęły się spod kontroli, gdy serial zmierzał ku końcowi. Bitwa między Lightem i L dodała tak wiele postaci, korporacji, zasad, ruchów i kontrruchów, iż stawki stały się mętne. I jak to często bywa pod koniec tajemnic, postacie zaczynają popełniać nietypowe błędy, które wydają się podyktowane potrzebami fabuły i jak zdrady ich wcześniejszej pomysłowości — co dokładnie spotyka L.

Wzajemne relacje L i Lighta są sercem i duszą Notatnik śmierci. Kiedy anime porzuciło L, nigdy tak naprawdę się nie podniosło. Po pięcioletnim przeskoku czasowym, dwie nowe postacie zostają wprowadzone, aby zbadać Kirę, ale żadna z nich nie wydaje się być przekonującym partnerem dla Lighta, co prowadzi serial do rozczarowującego zakończenia, które umniejsza wszystko, co było wcześniej.

Zdjęcie: James Dittiger/Netflix

Pierwsza wersja aktorska serialu Netflixa Notatnik śmierci („pierwszy”, ponieważ Podobno w drodze jest kolejny, od twórców Dziwne rzeczy) uniknął tego wszystkiego, luźno dostosowując historię i całkowicie wycinając historię po L, przez co całość bardziej przypomina film o szkole średniej pod względem fabuły i tonu. W wersji hollywoodzkiej Light (Nat Wolff) traci większość swojej ambicji, z pewnością nie jest geniuszem i zamiast tego używa Death Note głównie do zemsty na łobuzach i zabicia kilku przestępców. Makabryczna aktywność przez cały czas skłania L (LaKeith Stanfield) do zajęcia się jego sprawą.

Choć amerykańska wersja jest generalnie wyśmiewana przez fanów, to… nie jest straszna. Reżyser Adam Wingard skłania się ku wrodzonej głupocie Notatnik śmiercii odmawia traktowania materiału zbyt poważnie, co jest mile widzianą odmianą tempa od wiecznie poważnego anime. Ale ta wersja również nie doprowadza konfrontacji Lighta i L do satysfakcjonującego zakończenia, wybierając absurdalny finał, zamiast stalowej walki na dowcipy między dwoma głównymi bohaterami.

Co sprowadza nas do musicalu. Pierwotnie napisany jako album koncepcyjny w 2014 roku z muzyką Franka Wildhorna (Jekyll i Hyde), słowa Jacka Murphy’ego (Wojna domowa) oraz książkę Ivana Menchella pt. Notatnik śmierci musical był od tego czasu wystawiany kilka razy na całym świecie, a najnowsza wersja pojawiła się na West Endzie w 2023 roku. I rządzi. Teatr muzyczny to idealne miejsce na wewnętrzne monologi, na których zawsze polegało anime shonen, a przebieranie piosenek pozwala zachować nieco dojrzalszy smak, do którego dąży anime.

Wersja muzyczna jest dość wierną adaptacją pierwszych 15 odcinków anime, w której Wildhorn wykorzystuje utwory rock operowe Wczesna frustracja Lighta związana z systemem sprawiedliwości, Dowcipny mecz tenisowy L i LightaI Ogólne rozbawienie Ryuka ludzkością w komplecie z niesamowitym kostiumem demona, który ostatnio nosiła legenda Broadwayu Adam Pascal. Serial kończy się, skupiając historię na L i Lightu, gdzie powinno być od początku. Ta wersja daje L i Lightowi ostateczną konfrontację, której nie doświadczyli w anime, a L odkrywa na pewno, iż Light jest Kirą, krótko przed śmiercią dzięki Death Note. Po śmierci L Ryuk narzeka, iż ​​jego życie będzie nudne, skoro Light nie ma nikogo, kto mógłby go wyzwać, więc demon wyciąga swój osobisty Death Note i pisze imię Lighta, podczas gdy ten błaga o własne życie.

To niewątpliwie ponure zakończenie, ale też doskonały ironiczny sposób na obnażenie pychy Lighta w chwili jego zwycięstwa. Dokładnie wtedy, gdy postanowił, iż jest teraz bogiem na Ziemi, coś naprawdę nadprzyrodzonego postanawia przypomnieć mu, skąd wzięła się jego moc, kończąc go w mgnieniu oka. To wybór, który przebija się przez całą dotychczasową pomysłowość i intrygę historii, przypomnienie, iż pod koniec dnia, bez względu na to, jak mądrzy są bohaterowie, przez cały czas są tylko ludźmi. Jednocześnie pozwala Ryukowi wypowiedzieć na głos to, co fani i widzowie już przypuszczali: nie ma historii bez L i Lighta. Wersja tej historii, w której nie stają naprzeciw siebie, nie jest warta opowiedzenia.

Jedyny problem z tą wersją historii jest oczywiście taki, iż istnieje ona tylko w musicalu, który niewielu kiedykolwiek zobaczy. Na szczęście możesz posłuchać nagrywanie albumu koncepcyjnego na YouTubea jeżeli zatrzymasz anime na odcinku 15, możesz sobie wyobrazić lepsze zakończenie. Bo co więcej Notatnik śmierci niż zabić coś trochę wcześniej w imię dobra ogółu?



Source link

Idź do oryginalnego materiału