Motocykliści w końcu zawitali do polskich kin. Film z Austinem Butlerem, Jodie Comer i Tomem Hardym wzbudzał zainteresowanie od kilku lat. Czy warto było czekać?
W filmie przedstawiony zostaje obraz mężczyzn w skórzanych kurtkach, dla których jeżdżenie było tak samo ważne jak oddychanie. Palącym hurtowe ilości papierosów towarzyszyły kobiety. Uwagę reportera fotografującego ich życie najbardziej przykuwa Kathy. Dzięki jej wspomnieniom poznajemy historię klubu oraz jego członków. Szczególnie Johnny’ego i Benny’ego.
Jeff Nichols chce zainteresować odbiorców kulturą motocyklistów w latach 70. Picie piwa w barze, ściganie się w wyścigach czy łamanie przepisów drogowych. Zdaje się, iż wspólna pasja wytworzyła między nimi braterską więź. Podczas seansu można odnieść wrażenie, iż zostali przedstawieni jednak głównie jako pijacy. choćby spędzając czas z rodzinami, trzymają butelkę w ręce. Czuć w filmie aurę bliskiej relacji między mężczyznami, ale przez problem alkoholowy staje się to wręcz przytłaczające.
Wraz z rozwojem klubu tworzą się zasady. Jednak choćby one nie zostały dokładnie przedstawione, oprócz kilku potrzebnych dla fabuły. Bohaterowie dalej frywolnie jeżdżą na swoich ukochanych maszynach i to zdaje się głównym wyznacznikiem członkostwa. Zabawnie przestaje być, kiedy pierwsza część Motocyklistów się kończy, aby pokazać inną stronę świata na dwóch kółkach. Dającą nowe możliwości młodszym, tragiczną w skutkach dla starszych. Mała grupa zaczyna się rozrastać, a czym więcej ludzi, tym więcej kłopotów.
Druga część jest bardziej przygnębiająca. Nie wszyscy bohaterowie kończą szczęśliwie, a sam klub zmienia się w prawdziwy gang. Marzenie Johnny’ego o zwykłej grupie facetów na motocyklach ewoluowało w coś, nad czym on sam przestał mieć kontrolę. To nie tylko czas zmian, ale także zrozumienie, iż to, co było kiedyś utopią, już nie ma szans powrócić. Dzięki postaci Kathy możemy zobaczyć ten męski świat z innej perspektywy. W końcu i ona dochodzi do głosu, kiedy wybudza się z prawdziwego koszmaru, i musi podjąć odpowiednie środki, żeby wyciągnąć Benny’ego.
Według mnie najlepszym elementem Motocyklistów jest właśnie postać Jodie Comer. Wspomniana nieraz Kathy jest zadziorna, nie boi się z akcentem powiedzieć tego, co jej ślina na język przyniesie. Wraz z upływem lat przestaje się wyróżniać zachowaniem w grupie. Zaadaptowała się i dopiero w ciężkiej sytuacji zdaje sobie sprawę, iż to wcale nic dobrego. Tom Hardy gra jak zwykle dobrze. Jego Johnny jest charyzmatycznym przewodniczącym, który po drodze się pogubił. Nie jestem szczególną fanką występu Austina Butlera. Dopiero pod koniec filmu, kiedy można zauważyć marzenie w oczach Benny’ego, staje się w pełni autentyczny w swojej roli.
Motocykliści to solidna produkcja, która nie stanie się klasykiem kina, ale zdobędzie swoich fanów. Mimo iż film porusza temat kultury motocyklistów, chciałabym poznać ją jeszcze lepiej. Postać fotografa Danny’ego Lyona mogłaby zostać bardziej rozwinięta. Twórcy nadali mu charakter, jakby niewidzialnego uczestnika wydarzeń, a to właśnie dzięki niemu oglądamy historię na dużym ekranie.
Źródło grafiki głównej: materiały promocyjne Focus Features