Morderstwo nad jeziorem Garda – recenzja książki

popkulturowcy.pl 2 dni temu

Piękni, młodzi, bogaci i zakochani. Ślub jak z bajki na prywatnej wyspie na włoskim jeziorze Garda. A do tego wszystkiego skłócona rodzina i krwawa zbrodnia w tle. Oto najnowsza powieść Toma Hindle’a, Morderstwo nad jeziorem Garda, w pigułce.

Jedna szczęśliwa para. Dwie podzielone rodziny. Przyjęcie weselne, za które warto umrzeć.

Na prywatnej wyspie Castello Fiore, otoczonej lśniącymi wodami jeziora Garda, uznana rodzina Heywoodów gromadzi się na ślub swojego syna Laurence’a z włoską influencerką Evą Bianchi.

Jednak gdy ceremonia się rozpoczyna, przeraźliwy krzyk przerywa wszystko, wstrząsając całym wydarzeniem.

Goście weselni zostają uwięzieni, czekając na przyjazd policji, w międzyczasie dawne sekrety wychodzą na jaw, grożąc, iż rodzinne rywalizacje wybuchną na nowo.

Wszyscy są zdesperowani, by się dowiedzieć… Kto jest mordercą? I czy uda się go schwytać, zanim zaatakuje ponownie?

– opis wydawcy.

Powieść jest napisana przede wszystkim z punktu widzenia Robyn, dziewczyny brata pana młodego. Dziewczyna marzyła kiedyś o byciu dziennikarką śledczą, jednak zrezygnowała, widząc realia panujące w mediach. Jest ona najbardziej “zewnętrzną” postacią ze wszystkich, dlatego też to jej obserwacje pozwalają nam spojrzeć na świat przedstawiony najbardziej obiektywnie.

Źródło: materiały promocyjne

A jest na co patrzeć! Chłopak Robyn, Toby, nie ma najlepszych stosunków ze swoją rodziną. Im bardziej ich poznajemy, tym trudniej się temu dziwić. Ojciec zmarł, gdy Tony był małym chłopcem, a matce, bratu i wujowi najbardziej zależy na dobrobycie oraz przyszłości firmy. Sam postanowił się od tego odciąć i spełniać marzenia o własnym barze, co jeszcze bardziej pogarsza relacje w rodzinie.

Laurence, czyli pan młody, postanowił poślubić influencerkę Evę i to jest główną osią wydarzeń. Dowiadujemy się dość szybko, iż ma ona na niego zły wpływ i przez nią przyjaciele Laurenca musieli zrobić coś okropnego. Jednak co – to pozostaje tajemnicą.

Sama Eve jest postacią której nie da się lubić, kibicować czy współczuć. Jest takim stereotypem influencerki, której wszystko się należy i która może pomiatać innymi. Trochę więc nie dziwi jej marny koniec.

Morderstwo nad jeziorem Garda utrzymane jest w lekkim, ale tajemniczym nastroju. Dzięki temu, iż poznajemy perspektywę kilkorga bohaterów, możemy sami zacząć rozwikłać tajemnicę i próbować domyślić się co się stało.

Ogromnym plusem było dla mnie to, iż nie od razu wiedziałam, kto zabił. A przy pewnej ilości przeczytanych kryminałów nie jest to częste. Domyśliłam się na dosłownie chwilę przed Robyn, dzięki czemu ciężko było mi się oderwać szukając nowych informacji i wskazówek.

Źródło: materiały promocyjne

Akcja mogłaby dziać się odrobinę bardziej dynamicznie. Wprawdzie dużo się działo, ale autor postanowił zamieścić tak dużo mających zmylić czytelnika wątków, iż ich tłumaczenie odbierało tej dynamiki. Rozbawiło mnie za to, iż fotografkę nazwano Cam.

Sam motyw mordercy i to, kim okazała się być ta osoba, był logiczny, jednak przykre było to, w jakim kierunku potoczyła się historia tej postaci. Jednocześnie zabrakło mi dokończenia wątku Stephena. Domyślam się, iż poniósł konsekwencje wcześniejszych czynów, jednak jestem ciekawa, czy były tak dotkliwe jak spodziewała się tego jego żona Abigail. Swoją drogą to była najbardziej niespójna postać – na początku ją polubiłam, z czasem nie mogłam jej znieść. Rozumiałam, dlaczego się tak zachowuje, jednak z czasem stała się irracjonalna.

Morderstwo nad jeziorem Garda to dobry kryminał. Nie jest wybitnym dziełem literatury, ale bardzo dobrą rozrywką. W szczególności, jeżeli jedzie się na włoskie wakacje.


Powyższa recenzja powstała dzięki współpracy z wydawnictwem Czarna Owca. Dziękujemy!
Źródło obrazka wyróżniającego: okładka (kolaż)
Idź do oryginalnego materiału