
Seria prequeli oryginalnej trylogii z “Gwiezdnych Wojen” nie zyskała powszechnego uznania od razu. Ortodoksyjni fani wychowani na pierwszej trylogii George’a Lucasa zjechali nową trylogię od góry do dołu.
Co innego młodsi fani, dla których było to pierwsze spotkanie z odległą galaktyką. Dla nich historia Anakina Skywalkera i jego droga na końcu której był Darth Vader była czymś magicznym.
I właśnie po tych dwudziestu latach od premiery, to właśnie ci widzowie mają głos. Seria prequeli po wielu latach zyskała uznanie, a kreacje Haydena Christensena i Ewana McGregora otrzymały należyty szacunek.
Po 20 latach od premiery kinowej “Zemsty Sithów” film ponownie trafił na wielki ekran. Dla wielu widzów, w tym mnie była to pierwsza okazja, aby zobaczyć ten film na wielkim ekranie.
Fani masowo ruszyli do kin
Możliwość obejrzenia mojej ulubionej części “Gwiezdnych Wojen” na wielkim ekranie była czymś niesamowitym. Dodatkowo, wielu fanów postanowiło nie kryć się ze swoim uwielbieniem do serii i przyniosło miecze świetlne, czy w ogóle przyszło w cosplayach.
Jak się okazuje, reemisja filmu odniosła ogromny sukces nie tylko w Polsce, gdzie sale kinowe pękały w szwach, ale również i w Stanach Zjednoczonych.
W weekend otwierający reemisję filmu, produkcji udało się zarobić w samych Stanach Zjednoczonych aż 25,2 milionów dolarów. o ile weźmiemy pod uwagę resztę globu, to wynik ten rośnie do aż 42 milionów dolarów.
Nie da się ukryć, iż skala sukcesu reemisji “Zemsty Sithów” pokazuje nam, jak bardzo fani wychowani na trylogii prequeli potrzebowali zobaczyć swój ukochany film w kinie. Disney oraz LucasFilm na pewno muszą być zadowolone, bowiem ten wynik na pewno jeszcze urośnie.