Minecraft: film – recenzja filmu. Kwadratowa podróż dla całej rodziny

popkulturowcy.pl 2 dni temu

Przepełnione sale kinowe, masa ludzi w cosplayach, mnóstwo rodzin z dziećmi. Po sali latają wyuczone na blachę kwestie ze zwiastunu, które Internet zdążył zamienić już w memy. Tak mogę opisać pierwsze dwa dni z życia filmu Minecraft w kinie. Tyle ludzi z uśmiechem na twarzach przyszło zobaczyć, jak studio Warner Bros miesza ich ulubioną grę z błotem. I co? Wszyscy spodziewali się katastrofy, a dostali naprawdę przyjemny kawał kina.

Odkąd pół roku temu wypuszczono na światło dzienne pierwszy zwiastun filmu Minecraft, lekko nie było. Internet zawrzał – ludzie wyśmiewali wszystko: design, efekty, postacie. Jack Black krzyczący „I am Steve” stał się jednym wielkim memem. A wszystko dlatego, iż nikt nie wierzył, iż przeniesienie tej gry do realnego świata z prawdziwymi aktorami może jakkolwiek zadziałać na jej korzyść. I tak oto, po długim czasie oczekiwania i po wielu kolejnych kuriozalnie przekoloryzowanych kwestiach Jacka, zasiedliśmy w kinowych fotelach z przeświadczeniem, iż zobaczymy paszkwil w czystej postaci. Z przeświadczeniem, iż po tych dwóch godzinach już nigdy nie spojrzymy na grę tym samym pełnym umiłowania wzrokiem. A tymczasem wyszło na to, iż nie dość, iż nie jest to tragedia rozsmarowana o dno, to jeszcze da się na tym filmie dobrze bawić.

Z czystym sumieniem porównałbym film Minecraft do Deadpoola i Wolverina. Nie idzie się tam dla fabuły. Idzie się tam dla humoru, atmosfery i niezliczonych nawiązań do oryginału. I tego filmowi Minecraft zdecydowanie nie brakuje. Fabuła za to – najprostsza z najprostszych. Kilkuminutowa ekspozycyjna narracja na początku, tańce i hulańce z piosenką na końcu. A środek? Też całkiem prosty. Rodzeństwo przeprowadza się do nowego domu po śmierci matki. W nowym mieście poznają mistrza gier z lat lat 90. oraz agentkę nieruchomości, która jest jednocześnie szefową mini-zoo. Dziwnym trafem, dzięki dziwnej kostki trafiają oni do świata znanego z gry Minecraft, gdzie czeka na nich wesoły, śmieszny pan imieniem Steve. Cel jest jeden: wrócić do domu. No i przy okazji można też zmierzyć się z nieco absurdalnym złoczyńcą.

Zobacz również: Dojrzewanie – recenzja serialu. Dramat w czterech ujęciach

Nie samą historią ten film żyje – powiem więcej, to właśnie ona jest jego najsłabszą częścią. Solidnym plusem jest tu nasza kompania, której mamy przyjemność towarzyszyć przez cały film. Chemia i różnorodność między bohaterami przypomniała mi moje ulubione Dungeons & Dragons: Złodziejski Honor. Choć Minecraft nie dobija do aż tak wysokiego poziomu, to również cieszy nas prawie każda minuta spędzona z tą piątką bohaterów na ekranie.

Na największe uznanie zasługuje trio: Steve, Henry i Garrett. Trójkę zupełnie różnych postaci łączy jedno – nie potrafią odnaleźć się w rzeczywistym świecie. Henry to typowy nerd z zamiłowaniem do konstruowania, Garrett – mistrz gier z 1989 roku, który nie może pogodzić się z tym, iż jego sława już dawno minęła, oraz Steve, który czuje się uwięziony przez prawdziwy świat. Ta ekipa gwałtownie się do siebie przekonuje, tworząc zabawne i zgrane trio, w którym to jednak Steve z Garrettem grają pierwsze skrzypce. Gorzej jest już niestety z Natalie i Dawn, czyli z dwójką głównych postaci kobiecych. Poświęcono im zdecydowanie za mało czasu, przez co nie wybrzmiewają tak samo dobrze jak nasza męska drużyna. Wydaje się przez to, iż jak jeszcze na postać Natalie pomysł był, to na Dawn zdecydowanie zabrakło już kreatywności. Mimo to, nie ma tu postaci, która irytowałaby publikę.

Zobacz również: Śnieżka – recenzja filmu. Klasyka powraca do żywych

kadr z filmu Minecraft

Nie zabrakło też w tym filmie miejsca na paru bohaterów pobocznych. Jeden z nich skradł całe show najbardziej absurdalnym wątkiem romantycznym, jaki ostatnio widziałem. Marlene, grana przez Jennifer Coolidge, to świeżo rozwiedziona wicedyrektorka liceum, która desperacko stara się zapełnić pustkę w sercu. Nie powiem, udaje jej się to zrobić w najbardziej niedorzeczny sposób, jaki twórcy mogli wymyślić. Tego po prostu trzeba doświadczyć na własne oczy. Jest też nasza główna mistrzyni zła, wiedźma i królowa całego Netheru, ucieleśnienie ciemności – Małgosia Tak, Małgosia. Również postać z jajem, która może na początku nie przekonać wszystkich do siebie, jednak pod koniec kupi ją już każdy.

Cieszy mnie to, iż film nie ukrywa swojego żartobliwego podejścia do życia. Wręcz przeciwnie jako istna kopalnia kawałów radzi sobie najlepiej. Humor jest tu naprawdę wybitny. Słuchając wielu kwestii i obserwując różne absurdalne sytuacje, można uśmiać się po pachy. Czy to Steve, czy Garrett, czy choćby Małgosia – każdy żart działa niemal za każdym razem. Dzięki temu film nabiera przyjemnej, lekkiej atmosfery, przyjaznej zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Nie brakuje tu rzecz jasna paru poważniejszych momentów, ale przez dziurawą i błahą fabułę nie wybrzmiewają one dobrze, a wręcz wybijają wszystkich z rytmu. Do mniej udanych elementów należą również wstawki muzyczne. W filmie Minecraft pojawiają się trzy około półminutowe fragmenty śpiewane, które sprawiają wrażenie dodanych głównie po to, by Jack Black mógł się wyszaleć. Może i pierwszy z nich wypada całkiem nieźle, jednak pozostałe są niepotrzebne, brzmią sztucznie oraz nie pasują do danej sytuacji.

kadr z filmu Minecraft

Skoro już jesteśmy przy temacie Jacka Blacka, trzeba przyznać, iż w roli Steve’a nie oferuje on żadnych większych fenomenów. Jest to Jack Black na 200%śpiewa, gestykuluje, używa kung-fu i karate oraz rzuca żartami. Wybór castingowy dość nietypowy, ale nie można powiedzieć, iż wypadł źle. Steve okazuje się sympatyczną, pełną pasji i luzu postacią, która dobrze komponuje się z resztą ferajny. Również i Jason Momoa w tej nieco przekoloryzowanej roli wypada całkiem nieźle. Błyszczy, bawi się i nadaje swojemu bohaterowi niezłej charyzmy i przebojowego charakteru. Na pewno wyróżnia się na tle wszystkich innych aktorów i wraz z Jackiem Blackiem (oraz Jennifer Coolidge ) stanowi najlepszą część obsady.

Ostatnia rzecz, którą należy tutaj bez wątpienia docenić, to scenografia. Filmowy Minecraft naprawdę dobrze się prezentuje. Może nie przekona nas od razu, ale to jedynie kwestia przyzwyczajenia. Największą zaletą jest jednak to, iż wiele elementów zostało wykonanych manualnie. Świat Minecrafta nie jest w całości wygenerowany komputerowo – zawiera mnóstwo fizycznych dekoracji stworzonych przez ekipę filmową. Aktorzy biegali po kwadratowej trawie, trzymali prawdziwe miecze, tarcze i fajerwerki, a choćby wchodzili do rzeczywistych, kwadratowych domków. To godne podziwu, zwłaszcza iż świat gry został przeniesiony na ekran w niezwykle pomysłowy sposób. Twórcy pokazali, iż dobry materiał trafił w naprawdę dobre ręce.

kadr z filmu Minecraft

Samo CGI również nie jest tragiczne. Oczywiście, iż wszystkie potwory i osadnicy nie wyglądają normalnie, ale przecież taki był właśnie zamysł. Owszem, zdarzają się wpadki – czasem dość wyraźnie widać, jak bardzo postać jest „doklejona” do animacji lub jak nienaturalnie porusza się w ograniczonej przestrzeni studyjnej. Trudno jednak oczekiwać tutaj pełnej perfekcji. Uważam, iż film Minecraft odrobił lekcję z efektami specjalnymi. Może nie na piąteczkę, ale na taką porządną czwórkę z plusem. Nie przekonały mnie do tego zwiastuny, nie dostrzegłem tego na początku filmu, ale z czasem stało się to naprawdę przyjemne dla oka.

Pomimo wszelkich obaw i niedowierzań ze strony fanów – udało się. Film Minecraft prezentuje całkiem dobry poziom. Jest to zdecydowanie mocny kandydat na rodzinne wyjście oraz gratka dla fanów wypełniona licznymi nawiązaniami do gry i jej świata. Osobiście dostrzegłem ich wiele, ale jedno szczególnie mnie rozczuliło – i to nie tylko dlatego, iż odnosiło się do samej gry, ale także do osoby silnie z nią związanej. Warto wybrać się na tą pozycję do kina, aby później bez wahania odpalić ją jeszcze raz w domu, jak tylko będzie dostępna. Wszelkie problemy giną pod naporem frajdy i humoru, a bohaterowie, mimo niewielkiej głębi zapadną nam na trochę w pamięć. Zdania w jednej kwestii jednak nie zmienię – przez cały czas uważam, iż potrzebujemy animowanego filmu lub serialu osadzonego w tym cudownym świecie. Dopiero wtedy uda się wykorzystać pełny potencjał gry Minecraft.


fot gł.: kadr z filmu Minecraft

Idź do oryginalnego materiału