Była taka chwila, gdy cisza między nimi wisiała jak ciężka zasłona. Milczysz, więc i ty szykujesz grunt pod rozwód pomyślała Krystyna, patrząc na męża. Jedna darowizna o mało nie zrujnowała ich małżeństwa.
Pewnego wieczoru Krystyna i Wojciech siedzieli przy kolacji, gdy drzwi gwałtownie się otwarły, a do mieszkania wpadła jego matka Bronisława.
Synu! Musisz poznać prawdę o swojej żonie! krzyknęła już z progu.
Mamo, usiądź, uspokój się. Cała jesteś czerwona, ciśnienie ci skoczy zaniepokoił się Wojciech.
A jakże! prychnęła teściowa i ostro zwróciła się do synowej. Dziś spotkałam Hannę, twoją koleżankę z pracy, i ona mi wszystko wyjawiła!
Co dokładnie? spokojnie zapytała Krystyna, patrząc jej prosto w oczy.
Że awansowałaś rok temu i teraz zarabiasz dwa razy więcej niż Wojtek! A on choćby nie wiedział! Ukrywałaś to! Bronisława ledwo łapała oddech z oburzenia.
W czym problem? Nie prosimy was o pieniądze, żyjemy przyzwoicie. Czego adekwatnie chcecie?
Wiosną, gdy prosiłam was o pomoc z remontem w domku letniskowym, mówiłaś, iż nie macie oszczędności. A teraz okazuje się, iż pieniądze są! Na co je odkładasz? Na rozwój, co?! wrzeszczała teściowa.
Krystyna wstała i spojrzała na męża:
Wojciechu, przynieś, proszę, zieloną teczkę z szuflady w sypialni.
Milcząc, spełnił prośbę.
Co to jest? zapytał, otwierając teczkę. Lokaty?
Tak. Na Jasia i Zosię. Co miesiąc odkładam część pensji na ich przyszłość. Gdy zrozumiałam, iż w waszej rodzinie traktujecie mnie jak obcą, musiałam pomyśleć o dzieciach.
Jaką obcą? przerwał Wojciech.
Zapomniałeś, jak przepisywaliście mieszkanie kupione za pieniądze ze sprzedaży kawalerki na Starym Mieście? Tylko na ciebie. »Na wypadek rozwodu«. Ani słowa mi nie powiedziałeś. Byłam w ciąży, a ty milczałeś. Myślisz, iż tego nie zauważyłam?
Wojciech ciężko westchnął. Teściowa próbowała się wtrącić:
To była zabezpieczenie!
Przed kim? Przed matką twoich dzieci? głos Krystyny drżał. A potem dziwicie się, dlaczego jestem chłodna?
Gdzie są te pieniądze, Krystyna? nie ustępowała Bronisława. jeżeli nie na rodzinę, to znaczy, iż odkładasz na ucieczkę!
Wojtek, odprowadź mamę, proszę. Nie mamy już o czym rozmawiać cicho powiedziała Krystyna.
Oczywiście, pójdę! Ale pamiętaj: sama rujnujesz swoją rodzinę! rzuciła Bronisława, ale na odchodne dodała: Choć od początku byliście z różnych światów.
Gdy drzwi się zamknęły, Wojciech długo milczał.
Naprawdę myślałaś, iż szykuję »plan awaryjny«? w końcu zapytał.
Nie wiedziałam. Milczałeś. A milczenie to też odpowiedź.
Nie chcę rozwodu. Kocham cię. I dzieci.
To udowodnij. Pokaż, iż nie jestem dla ciebie tylko tymczasowa.
Dobrze. Przepiszę mieszkanie na Zosię. I zacznę odkładać na konta dzieci. Choćby po trochu, ale regularnie. Zaufanie buduje się we dwoje.
Krystyna cicho skinęła głową.
A słowa »rozwód« więcej nie wymawiamy dodał Wojciech.
Zgoda.
I po raz pierwszy od dawna poczuli, iż rozmawiają nie jak obcy, ale jak najbliżsi sobie ludzie.
Rodzina trzyma się nie na pieniądzach, ale na szczerości. Milczenie niszczy, a prawda scala.















