Miała wzywać policję, dobijać się do drzwi. Niewielu wie, jaki koszmar przeżył Jacek Wójcicki

gazeta.pl 4 godzin temu
Zdjęcie: Jacek Wójcicki, KAPiF


Jacek Wójcicki ma za sobą bardzo trudne chwile. Historia, która rozpoczęła się od niewinnej znajomości, ciągnęła się przez kilka lat.
Jacek Wójcicki, uznany aktor i wybitny śpiewak, zdecydowanie stroni od medialnych afer czy skandali, w związku z czym rzadko pojawia się na łamach gazet. Kilkanaście lat temu do mediów trafiły jednak dramatyczne szczegóły dotyczące życia artysty. Okazało się, iż Jacek Wójcicki padł ofiarą stalkerki.


REKLAMA


Zobacz wideo Podzieliła się przykrą historią


Jacek Wójcicki miał stalkerkę. Zaczęło się od spotkania
Historię Jacka Wójcickiego w 2015 roku szczegółowo opisywał portal krakow.naszemiasto.pl. Kobieta miała poznać artystę poprzez fanklub w jej rodzinnym mieście. Początkowo miała jedynie wysyłać mu prezenty i listy i często przyjeżdżać na jego koncerty. Na tym się jednak nie zakończyło. "Fanka" zdobyła adres Wójcickiego i zaczęła przyjeżdżać do jego domu. Potrafiła przedostać się choćby na teren zamkniętego osiedla. Miała choćby wzywać policję i twierdzić, iż "mąż", jak określiła Wójcickiego, nie chce jej wpuścić. Artystę miała osaczać również na koncertach, na których bardzo często się pojawiała. Jak twierdzi serwis, miała choćby podrabiać wejściówki na wydarzenia, na które nie udało się jej zdobyć biletu.
CZYTAJ TEŻ: Roksana Węgiel miała traumę przez mężczyznę. "Bałam się go"


Sprawa stalkerki Jacka Wójcickiego trafiła do prokuratury
Cała sprawa miała ciągnąć się ponad dwa lata. Jacek Wójcicki początkowo powiadomił policję, a następnie także prokuraturę. Jak przekazał prokurator Bartłomiej Legutko, kobiecie postawiono zarzut stalkingu. Ona sama miała jednak twierdzić, iż jest nękana przez artystę i to on rzekomo sugerował, iż chciałby stworzyć z nią związek. Jak donosił w 2015 roku tygodnik "Na żywo", sprawa zakończyła się jednak szczęśliwie dla Jacka Wójcickiego. Powołując się na słowa rzeczniczki Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusławy Marcinkowskiej, przekazano, iż kobieta dostała m.in. zakaz kontaktowania się z aktorem i zbliżania do niego, a także przebywania w pobliżu miejsca jego zamieszkania. Oprócz tego sąd orzekł, iż nie może się pojawiać na imprezach z jego udziałem.
Prawnik Jacka Wójcickiego Andrzej Braum przekazał z kolei, iż artysta nie chciał ukarania kobiety ani rekompensaty finansowej. - Mam nadzieję, iż to spowoduje, iż mój klient będzie czuł się bezpieczniej. (...) Chodzi mu jedynie o to, by miał więcej prywatności i czuł się bezpiecznie we własnym domu i na koncertach - powiedział, cytowany przez krakow.naszemiasto.pl.
Idź do oryginalnego materiału