Atak disco gotów.
Konstantina Brudi zaczynała swą muzyczną przygodę od występów na lokalnych przeglądach talentów dla greckich nastolatków. Kiedy jednak wciągnęła ją kultura klubowa, zamieniła mikrofon na dwa decki i mikser. Didżejując, najpierw podbiła taneczną scenę w rodzimych Salonikach, a potem postanowiła spróbować swych sił w Berlinie. To było dobre posunięcie: tam poznała Maximiliana Brudi, który został nie tylko jej mężem, ale i partnerem w duecie Local Suicide.
Małżeński team trafił ze swoją twórczością w dobry moment. Debiutancki album „Eros Anikate” okazał się ożywczym powiewem na nieco zatęchłej scenie dark disco. Idąc za tym ciosem, Konstantina i Max nawiązali współpracę z weteranem niemieckiej sceny nu-disco – Kalipo. Tak narodziło się trio Dina Summer, które wylansowało trzy lata temu kolekcję klubowych hitów pod nazwą „Rimini”. Równie mocno musujący koktajl ejtisowych brzmień przynosi teraz nowa płyta projektu – „Girls Gang”.
„We listen to Bauahaus/We dance to Dead Can Dance” – brzmią pierwsze linijki tekstu tytułowego utworu, wyszeptane przez Konstantinę zmysłowym szeptem. I już wszystko wiadomo: „Girls Gang” to efektowny electro-pop, kojarzący się z dokonaniami Miss Kittin & The Hacker. Dalej tym torem idą „Schall & Rauch” i „Nothing To Hide”, przywołując co bardziej taneczne nagrania z płyt Clan Of Xymox dla 4AD. Post-punkowe basy i rozmyte klawisze ustępują w „Alien” i „Disco Goth” rozwibrowanym arpeggiom, odsyłającym nas do klasycznych produkcji Giorgio Morodera sprzed czterech dekad.
W „Promise Me” rozbrzmiewa charakterystyczny baryton Curses, zgrabnie uzupełniony gitarą Joshuy Murphy’ego z Crime & The City Solution. Równie mroczny klimat mają „Hypnotised” i „Zombie”, łącząc nisko zawieszone basy w stylu Joy Division z twardymi bitami rodem z italo-disco i tęsknymi pasażami syntezatorów, wywiedzionymi z klasyki New Romantic. Wszystko to balansuje na granicy pastiszu – ale zostaje ona przekroczona chyba tylko raz w przypominającym przeboje The Modern Talking z połowy lat 80. kiczowatym „Halkidiki”.
Moda na post-punkowe brzmienia z lat 80. pojawiła się na klubowej scenie ćwierć wieku temu za sprawą DJ Hella i nurtu electroclash. Choć media już nie raz ogłaszały koniec tej nostalgii, nic nie wskazuje, aby miały rację. Dowodem tego choćby popularność płyt takich projektów, jak Dina Summer. „Girls Gang” to nic odkrywczego – ale trójka tworzących grupę muzyków zna swój fach i ma lekką rękę do tworzenia niezłych melodii i wciągających rytmów. Przekonamy się o tym na żywo: trio wystąpi w ramach promocji swej nowej płyty 5 kwietnia we wrocławskim Transformatorze.
Iptamenos Discos 2025
www.facebook.com/iptamenosdiscos
www.facebook.com/dinasummermusic