Merzbow, Cavalera, Bernocchi – Nocturnal Rainforest

nowamuzyka.pl 2 dni temu

Podróż do jądra ciemności.

Na chwilę przed występem na tegorocznym festiwalu Berlin Atonal trzech artystów wyszło na backstage, pozując do fotografii na tle betonowej ściany Kraftwerk Halle. Wszyscy ubrani na czarno, skupieni w sobie, prezentowali się niczym wojownicy, przygotowujący się do decydującej walki. Wprawne oko fana od razu ich rozpoznało: to byli Masami Akita, Eraldo Bernocchi i Iggor Cavalera, których pierwszy wspólny koncert miał być finałem słynnego festiwalu. I tak się stało: o północy stanęli na scenie, zabierając widzów w muzyczną podróż do jądra ciemności. Dziś dostajemy zapis ich wspólnych sesji nagraniowej na płycie wydanej przez nieoceniony PAN.

Masami Akita to pionier i mistrz muzyki noise, działający jako Merzbow od 1979 roku. Jego nagrania sprzed czterech dekad stworzyły podwaliny japońskiej ceny eksperymentalnej. Do dziś dorobił się ponad 50 albumów, mając też w dorobku kooperacje z takimi twórcami, jak Mike Patton czy Keiji Haino. Eraldo Bernocci zaczynał w latach 80., wchodząc w skład grupy Sigillum S., realizującej rytualny industrial dla włoskich członków T.O.P.Y. Potem stał się jednym z pionierów illbientu, współpracując choćby z Thomasem Fehlmannem i Billem Laswellem. Iggora Cavalerę znamy jako dawnego bębniarza metalowej Sepultury, który dziś eksperymentuje z elektroniką.

Efektem ich wspólnej sesji są dwa nagrania. „Swietenia Macrophylla” ma bardziej rozwichrzony charakter. Zaczyna się od cichych dźwięków dżungli, by niemal od razu uderzyć przesterowanym warkotem basu i dronowym wyziewem z tła. niedługo potem wylewa się ziarnisty strumień harsh noise’u, pulsując i modulując w spazmatycznych drgawkach. W cichszych momentach z tła dochodzą do głosu kosmiczne efekty i chmurna elektronika. „Ceiba Pentandra” dłużej pozwala dochodzić do głosu dźwiękom dżungli. Z czasem i tu rozbrzmiewają basowe pomruki i komputerowe efekty. Ostatecznie ponownie eksplodują postrzępione przestery, by zamienić się w morderczą ścianę harsh noise’u. W finale kakofonia cichnie i powoli ponownie wyłaniają się odgłosy owadów i ptaków.

Dwa trwające po ponad piętnaście minut nagrania z „Nocturnal Rainforest” to mistrzowska porcja ekstremalnej elektroniki. Wszystko jest tu dokładnie przemyślane, choć nosi ślady swobodnej improwizacji. Hałas nie jest w tych utworach celem samym w sobie, tylko wraz z pozostałymi elementami aranżacji, tworzy intrygującą historię. Tytuły obu kompozycji to łacińskie nazwy roślin rosnących w Amazonii. „Nocturnal Rainforest” można więc interpretować jako hymn na cześć zwycięskiej natury, która potrafi być delikatna, ale również brutalna. I która prędzej czy później wygra z próbującym ją bezlitośnie eksploatować człowiekiem.

PAN 2025

www.p-a-n.org

www.facebook.com/pan.hq

Idź do oryginalnego materiału