W jednej chwili straciłam i siostrę, i męża. Oboje żyją, mają się dobrze, ale dla mnie już nie istnieją. Przez rok okłamywali mnie prosto w oczy, udawali, iż wszystko jest w porządku, a potem zafundowali mi taki „prezent”. Nie chcę znać ani jej, ani jego.
Ale najbardziej w tej sytuacji boli mnie postawa mojej mamy. Przyznaje, iż siostra postąpiła „brzydko”, ale obraża się, iż nie chcę utrzymywać z nią kontaktu. Jej koronny argument: „Przecież jesteście rodziną”. Gdyby to była obca osoba – nie bolałoby aż tak bardzo.
Z Martą, moją młodszą siostrą, od zawsze świetnie się dogadywałyśmy. Oczywiście, czasem się kłóciłyśmy, ale nigdy na długo. Różnica wieku? Zaledwie rok. Miałyśmy wspólne znajome, podobne zainteresowania, wspólne imprezy. Nigdy nie podejrzewałam, iż Marta mogłaby mi odebrać chłopaka – miałyśmy zupełnie inny gust.
Gdy w moim życiu pojawił się Piotr, bez wahania przedstawiłam go rodzinie i siostrze. W końcu spędzałyśmy razem mnóstwo czasu. Piotr i Marta gwałtownie znaleźli wspólny język, ale nie zauważyłam niczego podejrzanego.
Po ślubie zamieszkaliśmy z Piotrem w jego mieszkaniu. Marta często nas odwiedzała, czasem ze swoim chłopakiem, z którym – jak sądziłam – planowała przyszłość. Z czasem jednak zerwali, a Marta zaczęła wpadać sama.
Nie widziałam problemu, gdy wracałam z pracy, a Marta i Piotr rozmawiali przy herbacie. Przecież to tylko moja siostra – przyszła, zaczekała na mnie, a Piotr, jak przystało na gospodarza, poczęstował ją herbatą. Nic podejrzanego.
Wszystko zmieniło się pewnego dnia, gdy wróciłam do domu nieco wcześniej… i zobaczyłam ich razem. Sytuacja była tak jednoznaczna, iż choćby nie musiałam pytać, „co tu się dzieje”.
Później okazało się, iż od roku byli parą – za moimi plecami. Przez cały ten czas kłamali, uśmiechali się do mnie, udawali. Dla mnie to był prawdziwy szok. Rozwód, przeprowadzka do wynajętego mieszkania, bo do rodziców nie chciałam wracać – bałam się spotkać Martę. Było mi tak źle, iż nie wiedziałam, jak się pozbierać. Bo gdyby mąż zdradził mnie z kimś obcym – pewnie wypłakałabym się Marcie. Gdyby zdradziła mnie siostra – szukałabym wsparcia u Piotra. A tu: oboje mnie zdradzili.
Odcięłam się od nich całkowicie. Od rodziców dowiedziałam się, iż Marta i Piotr są już parą, planują ślub i mieszkają razem. Pasują do siebie – w końcu jedno warte drugiego.
Ale najgorsza jest dla mnie postawa mojej mamy. Niby potępia zachowanie Marty, mówi: „Oj, nieładnie, Marto”, jakby to była dziecięca psota. Ale ode mnie wymaga, bym wybaczyła i znów zaczęła rozmawiać z siostrą. Najważniejszy argument: „Przecież nie jesteście sobie obce”.
Ale właśnie dlatego to tak boli – bo jesteśmy rodziną. Zwykła zdrada boli, ale zdrada bliskich łamie człowieka. Mam wrażenie, iż wszyscy oczekują ode mnie, żebym zapomniała, przebaczyła i udawała, iż nic się nie stało. Bo przecież „serca nie oszukasz” – jak tłumaczyła mi mama.
Gdyby Marta przyszła do mnie szczerze i powiedziała, co czuje, byłoby inaczej. Byłoby strasznie, ale przynajmniej miałabym szansę przygotować się na ten cios. Tymczasem przez rok żyłam w kłamstwie.
Nie usprawiedliwiam Piotra – zachował się jak drań, ale nikt nie wymaga ode mnie, żebym z nim utrzymywała kontakt. Po prostu wycięłam go ze swojego życia. Gdyby nie presja mamy, może i do Marty przestałoby mnie boleć. Ale ona wciąż wraca do tematu: „Czemu nie zadzwonisz do siostry?”, „Dlaczego nie złożyłaś życzeń urodzinowych?”. Dla niej to minimum dobrego wychowania. A zdradzić siostrę i spać z jej mężem – to już nie problem?
Mama nie rozumie, iż nie chodzi tylko o faceta. Chodzi o zaufanie, lojalność i rodzinę. Marta robiła swoje w moim własnym domu, a potem patrzyła mi w oczy i uśmiechała się jak gdyby nigdy nic. I tego zdradzieckiego uśmiechu nie potrafię zapomnieć – i nie zamierzam wybaczać.
Podsumowanie:
Zdrada ze strony najbliższych boli najbardziej. Czasem jedynym sposobem na odzyskanie równowagi jest odcięcie się od tych, którzy nas skrzywdzili – choćby jeżeli to rodzina. Warto pamiętać, iż to my mamy prawo decydować, kogo chcemy mieć w swoim życiu.