Mąż ma 50 lat, ja mam 46. Jesteśmy razem prawie 10 lat. Któregoś dnia usiedliśmy z Markiem i pomyśleliśmy, iż przecież jesteśmy dorośli, a żyjemy jak nastolatkowie. Nie wiadomo nawet, kim jesteśmy dla siebie. Dlatego postanowiliśmy pójść do urzędu stanu cywilnego i zostać oficjalnie mężem i żoną. Teściowa dowiedziała się o naszym ślubie od obcych ludzi – nie mieliśmy odwagi powiedzieć jej sami

przytulnosc.pl 1 dzień temu

To mój drugi związek małżeński, a dla Marka również. Jesteśmy dojrzali, ale w nasze życie ciągle wtrąca się jego matka, pani Helena – kobieta stanowcza i taka, która zawsze wie, czego chce.

Przez te prawie 10 lat wiele razem przeżyliśmy. Marek ma syna z pierwszego małżeństwa, ja dzieci nie mam. Początkowo mieszkaliśmy bez ślubu, ale niedawno podjęliśmy decyzję, iż zalegalizujemy nasz związek.

Na początku wspólnego życia kupiliśmy mieszkanie. W zasadzie kupił je Marek – część pieniędzy dała jego matka, resztę wzięliśmy w kredycie. Dług wobec teściowej gwałtownie spłaciliśmy, a kredyt razem spłacaliśmy przez kilka lat. Ja włożyłam niewielką kwotę i urządziłam mieszkanie na własny koszt. Swoje mieszkanie wynajmowałam najemcom.

Kiedyś usiedliśmy z Markiem i uświadomiliśmy sobie, iż żyjemy jakby „w zawieszeniu”. Przecież oboje jesteśmy po czterdziestce, a formalnie nie jesteśmy dla siebie nikim. Dlatego zdecydowaliśmy się na ślub – bez ceremonii, bez przyjęcia, bo akurat potrzebowaliśmy pieniędzy na nowe mieszkanie.

Na rodzinnej naradzie postanowiliśmy sprzedać moje mieszkanie oraz to obecne i kupić większe, trzypokojowe.

O ślubie nie powiedzieliśmy jego matce – sami już mamy swoje lata, więc uznaliśmy, iż nie ma sensu robić z tego wielkiego wydarzenia. Marek raz już się sparzył w pierwszym małżeństwie i wiedziałam, iż pani Helena będzie przeciwna naszemu związkowi. To kobieta praktyczna, z doświadczeniem w biznesie. Martwiła się, iż zabiorę synowi mieszkanie i zostanie na lodzie.

Po rozwodzie Marek miał tylko 1/3 dawnego mieszkania, reszta przypadła byłej żonie. Ale ja naprawdę planuję spędzić z nim resztę życia.

Teściowa dowiedziała się o naszym ślubie od znajomych. Nie ukrywam – było mi głupio, iż sama jej tego nie powiedziałam, ale z drugiej strony – nie było okazji. Teraz nie odzywa się do nas i ostatnio zarzuciła mi, iż wszystko „zagarnęłam dla siebie”.

Twierdzi, iż była zszokowana, gdy dowiedziała się o ślubie – jakbym ją okłamała. Ja nie czuję się winna. Moja rodzina i znajomi też uważają, iż postąpiłam słusznie. Zawsze byłam niezależna finansowo i nie chcę, żeby ktoś podważał mój wkład w nasze życie.

Chcę, żeby nowe mieszkanie było zapisane na mnie i Marka po połowie. Ale teściowa uważa, iż jej syn ma prawo do 2/3 własności, a mnie powinna przypadać tylko 1/3. Co więcej, proponuje, aby i ona została współwłaścicielką – wówczas każdemu przypadnie po jednej trzeciej.

Ja nie rozumiem, co ma do tego teściowa. Jesteśmy dorośli i sami już podjęliśmy decyzję. Problem w tym, iż Marek nie chce, żeby jego matka się obraziła i jest prawie gotów iść jej na rękę. Ja jestem oczywiście przeciwna, ale jak to wytłumaczyć Markowi, żeby zrozumiał?

Idź do oryginalnego materiału