Matura to bzdura

tablicaodjazdowhome.wordpress.com 4 godzin temu

Dziś back on track, jak to tutaj mówią, czyli randka z pracą mag. Czytam, piszę, przemyśliwuję, rozkminiam.

Do tego mam jeszcze 3 przedmioty w szkole do sprawdzenia i wystawienia ocen oraz pięć licencjatów, do tego moderacja trzech. Czyli znowu zawalona po uszy, ale tym razem to naprawdę OSTATNIA prosta.

Wczoraj miałam ocenę roczną w pracy, spotkanie trwało 18 min, z czego, 10 min moja menagerka mnie chwaliła, 5 min tłumaczyła się dlaczego ‘appraisal form’ jest taka bezsensu (‘wystaw sobie ocenę z komunikacji pokazując przykłady kiedy komunikowałeś sie z szacunkiem z kolegami z pracy 😀 nie żartuję), a 3 tłumaczyła się dlaczego nie mogę dostać dodatkowej kasy za bycie główną prowadzącą przedmiot (w skrócie: bo jest tylko jedna prowadząca, czyli ja;) Oprócz tego zgłosiłam, iż chcę i może dostanę więcej godzin w przyszłym roku, bo muszę trochę długi pospłacać.

***

A w Pl matury, wszyscy chwalą się swoimi piątkami na maturze (twoje miejsce na ziemi tłumaczy …że posłużę się słowami artysty), pochwalę sie i ja:

Szkoła średnia to był piękny czas.

W drugiej klasie zostałam wybrana w ogólnoszkolnych wyborach powszechnych na Prezydenta Szkoły (czyli przewodniczącą samorządu szkolnego;D

W trzeciej klasie zostałam wywalona ze szkoły.

Przeżywałam czas buntu i zachłyśnięcia się zajawkami innymi niż szkoła – piliśmy piwo, chodziliśmy do knajp, na koncerty muzyki alternatywnej i nie tylko, zaczęliśmy jeździć w Karkonosze do jedego magicznego miejsca, właziliśmy od strony sceny na Festiwal Piosenki Aktorskiej we Wroc, ach! co to były za czasy! do dziś się zresztą przyjaźnię z tą bandą. Z tego wszystkiego szkoła chciała mnie nieklasyfikować.

Na co przyszła moja mama, cała na biało, matematyczka z wykształcenia i cybernetyczka z zawodu i udowodniła szkole, iż zrobili błąd – bo 50%+1 wymaganych obecności, to nie to samo, co 51%. Nie mogli mnie więc wywalić i musieli mi przyznać egzamin poprawkowy. Z chemii, z całego roku.

Egzamin – a była to chemia organiczna – zdałam chyba na czwórkę, no bo się zaczęłam uczyć, więc czemu nie, i musieli mnie zostawić w szkole i w dodatku promować do czwartej klasy. Ale byli wkurzeni! A ja się już na nich obraziłam na zawsze, poczułam się odrzucona i niechciana, w tej szkole naprawdę nie było żadnego nauczyciela, który by mi imponował, bozemoj, teraz sobie myślę, iż byłam STRASZNĄ NASTOLATKĄ, pretensjonalną aż zęby bolą, całą na czarno, OCZYWIŚCIE, minówy i kabaretki, bo miałam piękne nogi, obczytaną w Lemie, Michale z Montaigne, Hessem, Dostojewskim, Gombrowiczu, Żeromskim, która pozjadała WSZYSTKIE ROZUMY, żywy koszmar każdego pedagoga;D No więc się obraziłam i przeniosłam do innej szkoły, najlepszej w mieście, trzeciej w Polsce pod względem wyników w tamtym czasie, gdzie wcześniej chodziło już całe moje grzeczne rodzeństwo (i tylko dlatego zgodzili się mnie przyjąć, czarną owcę rodziny).

W czwartej klasie, w nowej szkole tym razem się ZAKOCHAŁAM w jednym kretynie, który ostatecznie rzucił mnie dwa miesiące przed maturą. Że nie byłam w stanie się uczyć to mało powiedziane. Wyprowadziłam się z domu (miałam kasę z pracy wakacyjnej), zamieszkałam ze znajomymi i pożyczyłam 1000 stron historii średniowiecza, ale łzy skapywały mi na Longobardów i Ostrogotów i strony zamazywały się przez szloch. Randki z historią nie były udane.

Z matury dostałam więc tróję z pisemnej histy (zasłużone) i tróję z polaka pisemnego (niezasłużone, napisałam świetną pracę, ale polonistka była cięta, bo byłam spadem z innej szkoły, obniżyła mi ocenę za ‘lektury spoza kanonu’ bitch!).

Dostałam również MIERNĄ z ustnej historii (niezasłużenie, powinni mnie oblać, ale historyk mnie lubił, był załamany, iż się nie uczyłam i trochę było mi go szkoda), chyba 4 z ustnego polaka i 4 z anglika. Może choćby 3 z ustnego polaka i 4 z anglika.

Na maturze nie ściągałam, choćby by mi to nie przyszło do głowy, choć taka byłam przecież zdegenerowana, według moich nauczycieli ze starej szkoły. W mojej szkole nikt nie ściągał, nie było to powszechne, wbrew temu, co niektórzy piszą.

Miłosny zawód powoli przestawał boleć i dotarło do mnie, iż jak tak dalej pójdzie to nie dostanę się na studia, a oczywiście chciałam studiować. Zgoliłam włosy na łyso (mam zdjęcia), wkurzyłam się na kretyna i zaczęłam się uczyć, w dwa miesiące przerobiłam 200 pytań na egzamin z histy i 200 z polaka. Na egzaminie na studia dostałam z historii 5, podobnie z polaka. Dostałam się na kierunek, na który chciałam (choć rozmyśliłam się i nie zdawałam na prawo).

Także wiecie, jakby co – matura to bzdura i jest życie po.

Idź do oryginalnego materiału