Matka ucznia: Jest sprawdzian za sprawdzianem. W weekendy zamiast odpoczywać, dzieci spędzają w książkach

gazeta.pl 4 godzin temu
Uczniowie spędzają na nauce więcej godzin niż dorośli w pracy. Tydzień "pracy" ucznia to 50-60 godzin tygodniowo, bo po zajęciach w szkole są jeszcze korepetycje i inne dodatkowe aktywności. A weekendy? Teoretycznie to czas, kiedy mogą odpocząć i nabrać sił przed kolejnym tygodniem w szkole. - Naprawdę? To chyba nie u nas, bo ja w sobotę i niedzielę siedzę nad książkami i rozwiązuje zadania - opowiada Paulina, tegoroczna maturzystka z jednego z włocławskich liceów.Uczniowie są zmęczeni i przeciążeni nauką. Wielu z nich przyznaje, iż brakuje im kilku chwil oddechu. Oprócz lekcji w szkole, mają także zajęcia dodatkowe i korepetycje. Poza tym muszą przygotowywać się do kartkówek, sprawdzianów i odpowiedzi ustnych. Widzą to również ich rodzice. "Sprawdzian za sprawdzianem, z działu na dział, pomiędzy tym wszystkim jeszcze kartkówki. (...) Do tego lektury i całe weekendy zawalone, bo zamiast odpoczywać, siedzą w książkach" - pisze jedna z matek w komentarzu na naszym FB.
REKLAMA


Zobacz wideo


Tym różni się nauka w Stanach od nauki w Polsce. "Nie siedzą w sali"


Sprawdzian goni sprawdzianO tym, iż uczniowie - i to już na etapie szkoły podstawowej - mają dużo nauki, mówią nie tylko same dzieci, ale i ich rodzice. Przyznają, iż podstawa programowa w szkole podstawowej od czasu reformy, związanej z likwidacją gimnazjów, jest zdecydowanie przeładowana. Dzieci, zamiast odpoczywać i rozwijać relacje, wolny czas spędzają nad książkami, bo w dzienniku elektronicznym roi się od testów i sprawdzianów. Mam córkę w piątej klasie podstawówki i uważam, iż naprawdę dużo jest tej pracy w domu. W tym roku zrezygnowaliśmy z zajęć sportowych, bo zwyczajnie brakło na to czasu. Była za bardzo zmęczona, bo po treningach trzeba było jeszcze zasiąść do książek. Jak patrzę w Librusa, to jestem tym przerażona. Tu sprawdzian z geografii, tam kartkówka z historii. Jeszcze na polski przez weekend trzeba przeczytać lekturę, a na matematykę powtórzyć zadania z procentami- opowiada w rozmowie z portalem eDziecko pani Edyta, mama Leny. - Za moich czasów też się siedziało w książkach, ale był czas na zabawę na podwórku z kolegami. Tornister rzucało się w piątek pod biurko i wyciągało dopiero w niedzielę wieczorem, a teraz córka przez weekend siedzi nad książkami, bo od poniedziałku na nowo rusza maraton ze sprawdzianami - dodaje. "Ja mam porównanie między czwartą klasą a siódmą. Córka, będąc w młodszej klasie, miała mało sprawdzianów, tak gdzieś do szóstej klasy. Tu były najczęściej dwa sprawdziany w tygodniu. To niedużo. Kartkówki też raz, może dwa razy w miesiącu. Natomiast teraz w siódmej klasie to dopiero może narzekać. Przez ostatnie trzy tygodnie miała przynajmniej dwie-trzy prace klasowe i cztery kartkówki. I to prawie przez tydzień" - pisze jedna z mam w komentarzu na naszym Fb pod artykułem dotyczącym "sprawdzianozy". W podobnej sytuacji są również uczniowie ze szkół średnich, którzy przygotowują się do matury. Część z nich czuje ogromną presję, aby cały czas powtarzać materiał.- Jestem w klasie maturalnej, więc wiadomo, iż tu jest wszystko robione pod maturę. Powtórki, sprawdziany, non stop jakieś przepytywanie. Nauczyciele cisną o oceny, więc presja jest duża. Nasza szkoła szczyci się tym, iż ich uczniowie zdobywają miejsca na prestiżowych uczelniach, bardzo dobrze zdają też maturę. Tylko nikt nie mówi o kosztach. Mój weekend różni się od tygodnia w szkole tylko tym, iż mogę chwilę dłużej pospać i nigdzie nie muszę iść. Po śniadaniu wyciągam książki i rozwiązuje zadania. Normalka, przywykłam - kwituje Paulina, tegoroczna maturzystka. - Parafrazując klasyka: sorry, taki mamy system oświaty. Nic nie poradzisz - dodaje moja rozmówczyni.


Uczniowie "pracują" więcej godzin tygodniowo niż dorośli?- Jestem załamana tym, iż dzieci "pracują" więcej godzin tygodniowo niż dorośli. Moja córka jest w szkole od 7:30 do 15:00. Dwa razy w tygodniu ma jeszcze angielski, a teraz doszły nam także korepetycje z matematyki. Dzieci są przeładowane materiałem, bo oczywiście każdy przedmiot jest ważny. Wszystko się liczy i nic nie można pominąć. Efekt? Córka w domu siedzi nad podręcznikami jeszcze przynajmniej 2-3 godziny. Trudno powiedzieć, ile uczy się tygodniowo, ale na pewno więcej niż 40 godzin. Ja w weekend mogę poleniuchować, nie idę do pracy. Moje dziecko wyciąga lekturę i czyta, bo na poniedziałek już zapowiedziano sprawdzian - mówi pani Edyta. Takich przykładów, jak pokazują historie naszych czytelników, jest znacznie więcej. Nauka nigdy się nie kończy, bo zawsze pozostało jakiś sprawdzian, jakieś dodatkowe zadanie, które mogliby rozwiązać, lektura do przeczytania czy materiał, który należy przerobić.A Ty? Co sądzisz o problemie "sprawdzianozy" w polskich szkołach? jeżeli chcecie opowiedzieć o tym, jak wyglądają weekendy Waszych dzieci w wieku szkolnym, napiszcie do mnie: [email protected].
Idź do oryginalnego materiału