Marturos to dowód na to, iż na Słowacji też potrafią grać heavy metal. Ta kapela jest na scenie 10 lat i mają na koncie 3 wydawnictwa. Najnowszy album zatytułowany "messeges to the future" ukazał się 15 maja. Stawiają na taki bardziej współczesny wydźwięk i taki bardziej mroczny heavy metal. Można doszukać się wpływów Arthemis czy thunderstone.
Nie ma tutaj nic nowego, a i muzycy nie powalają na kolana swoją grą. To wszystko jest solidne i bardziej mamy do czynienia z czystym rzemiosłem, który miewa przebłyski. Oczywiście gwiazdą jest tutaj wokalistka Maggee Marturos, która ma dobry głos, choć brakuje w tym trochę drapieżności i techniki. Tak samo cały zespół ma podobny problem. Grają niby wszystko ok, ale brakuje w tym trochę pomysłowości i odpowiedniej techniki. Same kompozycje mają interesujące momenty, ale całościowo czuć niedopracowanie. Poszukajmy plusów.
Piękna jest okładka, która ma mroczny klimat. Samo brzmienie też jest dopasowane do takiego grania i dodaje mocy. Całkiem udany jest " bury me for life", który kipi energią, a i Meggee pokazuje dobry warsztat wokalny. Utwór melodyjny i łatwy w odbiorze. Jest też prosty i przebojowy "made od Pain". Troszkę progresywnego power metalu można uświadczyć w bardziej energicznym "divide and conquer". W końcu coś zaczyna się dziać."You Sound like a Broken Record" to rasowy killer, który ma coś z primal fear czy gamma Ray. bywaja interesujące momenty, ale brakuje pomysłów na hity i coś świeżego. Niby grają, ale brakuje ostatecznego szlifu.
Piękna okładka zwiastuje coś mocnego i mrocznego. Niestety zawartość już nie robi takiego wrażenia. Można posłuchać, ale to muzyka taka na jeden raz.
Ocena: 5/10