Cortázara odkryła Chądzyńska. Przeczytała „Grę” z zachwytem w czasie podróży statkiem, zadzwoniła do pisarza od razu z portu, do którego zawinęli, i zaproponowała mu tłumaczenie. Przyznała się jednak, iż w życiu jeszcze nie przełożyła żadnej książki. Cortázar się zaniepokoił, więc przyrzekła, iż nie będzie się uczyć rzemiosła na jego najlepszej powieści, tylko przetłumaczy coś innego wcześniej. Tak się stało, a „Gra w klasy” utorowała drogę innym pisarzom z Ameryki Łacińskiej.
Chądzyńska, która stała się później jedną z ważniejszych tłumaczek z języka hiszpańskiego (tłumaczyła też z francuskiego), była postacią barwną i wszechstronną: przyjaźniła się z Gombrowiczem, pisała powieści, mieszkała w Buenos Aires, gdzie miała pralnię, całymi dniami prała, rozwieszała i segregowała prześcieradła i bieliznę. Po powrocie do Polski tłumaczyła Cortázara jak w transie, czuła, iż wchodzi w jego świat i mówi jego słowami. I w Polsce te dwa nazwiska zawsze już wymieniano razem: Cortázar, Chądzyńska.