Marlon Brando, niezapomniany odtwórca roli Vita Corleone w filmie "Ojciec chrzestny", na zawsze zapisał się w historii kina. Jego kreacja przyniosła mu ogromną sławę, nową rzeszę fanów i prestiżową nagrodę Oscara. Mimo iż jego rola była mniejsza niż postaci Michaela Corleone, granej przez Ala Pacino, to Brando otrzymał honorowe wyróżnienie dla najlepszego aktora pierwszoplanowego. Co ciekawe, za swoją pracę Brando zainkasował kwotę, która znacznie przewyższała wynagrodzenie Pacino. Jednak w porównaniu do swoich wcześniejszych zarobków, suma ta była dla niego sporym rozczarowaniem.Reklama
Marlon Brando nie był najwyżej opłacanym aktorem na planie "Ojca chrzestnego"
W latach 70. Marlon Brando był przyzwyczajony do siedmiocyfrowych gaż za swoje role. W 1962 roku za występ w filmie "Bunt na Bounty" aktor otrzymał aż 1,25 miliona dolarów. Tymczasem za kreację Vita Corleone w "Ojcu chrzestnym" studio Paramount zaoferowało mu stosunkowo skromne 250 tysięcy dolarów. Dla porównania Al Pacino, który dopiero zaczynał swoją wielką karierę, dostał zaledwie 35 tysięcy dolarów.
Co ciekawe, Brando nie był najlepiej opłacanym aktorem w obsadzie. Richard S. Castellano, odtwórca roli Petera Clemenzy, otrzymał wyższą pensję, a później odmówił udziału w kontynuacji, ponieważ jego żądania finansowe nie zostały spełnione. Spekuluje się także, iż Robert Duvall, który wcielił się w postać Toma Hagena, negocjował wyższe wynagrodzenie niż Brando, co było kolejnym zaskoczeniem na planie produkcji.
Kontrakt Brando na "Ojca chrzestnego" obejmował dodatkowe zyski
Chociaż podstawowe wynagrodzenie Brando nie było tak wysokie, jak się spodziewał, aktor wynegocjował wyjątkową klauzulę w swoim kontrakcie. Jako jedyny członek obsady miał prawo do procentu z zysków filmu. Według "The New York Times", Brando otrzymał łącznie 1,6 miliona dolarów z wpływów kinowych, ponieważ film zarobił około 160 milionów dolarów w tamtym czasie.
Dzięki tej decyzji Brando ostatecznie zgromadził niemal 2 miliony dolarów za udział w "Ojcu chrzestnym". Jednak mimo tej kwoty, czuł się niedoceniony przez wytwórnię Paramount, co skłoniło go do rezygnacji z udziału w kluczowej scenie w sequelu "Ojciec chrzestny II".
Sukces "Ojca chrzestnego" otworzył Brando drzwi do rekordowych gaż
Chociaż Brando początkowo nie był usatysfakcjonowany wynagrodzeniem za "Ojca chrzestnego", rola Vita Corleone okazała się dla niego trampoliną do kolejnych dochodowych projektów. W 1978 roku aktor otrzymał zawrotną sumę 3,7 miliona dolarów za niewielką rolę Jor-Ela w filmie "Superman", co uczyniło go jednym z najlepiej zarabiających aktorów tamtej dekady.
Jego wynagrodzenie za "Supermana" było dziesięć razy wyższe niż to, co dekady później otrzymał Henry Cavill za wcielenie się w tytułowego bohatera. Dzięki swojej niezapomnianej kreacji w "Ojcu chrzestnym", Brando udowodnił, iż charyzma i talent mogą przynieść długoterminowe korzyści finansowe, choćby jeżeli początkowe warunki wydają się niezadowalające.
Zobacz też:
DiCaprio miał problemy na planie słynnego "Django". Jamie Foxx się wygadał
Kultowe momenty z filmów Tarantino. Czy znasz je wszystkie?
"Zagrać z Dylanem? To byłoby niesamowite!". O pracy nad filmem "Kompletnie nieznany"