Mam 58 lat. Żyję sama, ale nie czuję się samotna.

newskey24.com 2 dni temu

Mam 58 lat i mieszkam sama, ale wcale nie czuję się samotna. Z mężem rozstaliśmy się wiele lat temu i od tamtej pory nauczyłam się doceniać wolność i niezależność. Mam jednego syna, Piotra, który ma trzydzieści lat. Jesteśmy bardzo blisko, a ta więź wypełnia moje życie radością. Niedawno Piotr się ożenił, ale nasze relacje wcale nie straciły na cieple i szczerości. Często do mnie dzwoni, godzinami rozmawiamy, śmiejemy się, wspominamy przeszłość. Jego żona, Kinga, okazała się wspaniałą dziewczyną — otwartą, dobrą, z wielkim sercem. Cieszę się, iż mój syn wybrał taką towarzyszkę życia.

Mieszkam w niewielkim, ale przytulnym domku na obrzeżach Poznania. Jest tu spokojnie, mam malutki ogródek, w którym uwielbiam grzebać. Hoduję kwiaty i trochę warzyw — to moje hobby i źródło przyjemności. Sąsiedzi są świetni, życzliwi; często wpadamy do siebie na herbatę, dzielimy się plotkami. Czasem żartuję, iż moje życie to jak serial — zawsze jest co opowiedzieć.

Kiedyś pracowałam jako księgowa, ale teraz jestem na emeryturze i mam więcej czasu dla siebie. Uwielbiam czytać — szczególnie kryminały i romanse. Czasem oglądam stare filmy, które przenoszą mnie do czasów młodości. No i oczywiście moja wielka miłość — robótki manualne! Dziergam skarpety, szaliki, czasem choćby swetry — dla Piotra i Kingi. Śmieją się, iż ich „zasypuję” prezentami, ale widzę po ich oczach, iż to dla nich miłe.

Oczywiście, zdarza się, iż nachodzi mnie nostalgia — za młodością, za pierwszymi uczuciami, za wspólnymi marzeniami z mężem. Wszystko to zostało w pamięci, ale nie pozwalam sobie na długie smutki. Życie nauczyło mnie siły. Rozwód był trudny, ale nie żałuję — dał mi wolność i możliwość bycia sobą. Teraz czuję, iż każdy nowy dzień to nowa szansa. Niedawno zapisałam się na kurs angielskiego. Chcę podróżować, może choćby wyjechać za granicę. Piotr popiera mój pomysł, mówi, iż jeszcze mogę dać fory młodym.

Mój syn to moja duma. Jest inżynierem, odpowiedzialnym, zdeterminowanym. Zawsze starałam się być dla niego nie tylko mamą, ale i przyjaciółką. Dzielimy się wszystkim: on opowiada o pracy, planach, a ja o swoich codziennych radościach. Jego ślub był dla mnie ważnym wydarzeniem. Strasznie się denerwowałam, jak wszystko wypadnie, ale było cudownie — śmiech, tańce, szczęśliwe oczy młodej pary. Kinga gwałtownie stała się częścią naszej rodziny i jestem jej wdzięczna za ciepło, którym mnie obdarza.

Czasem myślę o przyszłości. Oczywiście marzę o wnukach, ale nie poganiaPiotra i Kingi — mają jeszcze całe życie przed sobą, a ja póki co cieszę się ich szczęściem i swoją wolnością.

Idź do oryginalnego materiału