Mam 58 lat i żyję sama, ale nie czuję się samotna.

twojacena.pl 2 dni temu

Mam 58 lat. Mieszkam sama, ale nie czuję się samotna. Z mężem rozstaliśmy się dawno temu, i od tamtej pory nauczyłam się doceniać swoją wolność i niezależność. Mam jednego syna, Jakuba, który ma trzydzieści lat. Jesteśmy ze sobą bardzo blisko, a ta więź wypełnia moje życie radością. Niedawno Jakub się ożenił, ale nasza relacja pozostała tak samo ciepła i szczera. Często do mnie dzwoni, długo rozmawiamy, śmiejemy się, wspominamy przeszłość. Jego żona, Kinga, okazała się wspaniałą dziewczyną – otwartą, dobrą, pełną serca. Cieszę się, iż mój syn znalazł taką towarzyszkę życia.

Mieszkam w małym, ale przytulnym domku na obrzeżach Poznania. Tutaj jest spokojnie, mam malutki ogródek, w którym uwielbiam spędzać czas. Hoduję kwiaty i trochę warzyw – to moje hobby i źródło przyjemności. Sąsiedzi są mili i życzliwi, często odwiedzamy się na herbatę, dzielimy nowinami. Czasem żartuję, iż moje życie to jak serial – zawsze jest o czym opowiadać.

Kiedyś pracowałam jako księgowa, ale teraz jestem na emeryturze i mam więcej czasu dla siebie. Uwielbiam czytać – zwłaszcza kryminały i romanse. Czasem oglądam stare filmy, które przenoszą mnie z powrotem do młodości. Bardzo lubię też robić na drutach – skarpetki, szaliki, czasem swetry dla Jakuba i Kingi. Śmieją się, iż ich „zasypuję” prezentami, ale widzę po ich oczach, iż to dla nich ważne.

Oczywiście, zdarza się, iż nachodzi mnie smutek, gdy myślę o przeszłości. Młodość, pierwsza miłość, wspólne marzenia z mężem – wszystko to zostaje we wspomnieniach. Ale nie pozwalam sobie długo się zadręczać. Życie nauczyło mnie siły. Rozwód był trudny, ale nie żałuję – dał mi wolność i możliwość bycia sobą. Teraz żyję z przekonaniem, iż każdy dzień to nowa szansa. Niedawno zapisałam się na kurs angielskiego. Marzę o podróżach, może choćby wyjeździe za granicę. Jakub popiera mój pomysł, mówi, iż jeszcze mogę pokazać młodym, co potrafię.

Mój syn to moja duma. Jest inżynierem, odpowiedzialnym i zdeterminowanym. Zawsze starałam się być dla niego nie tylko matką, ale i przyjaciółką. Dzielimy się wszystkim – on opowiada o pracy, planach, a ja o swoich małych radościach i codzienności. Jego ślub był dla mnie ważnym wydarzeniem. Martwiłam się, jak wszystko wypadnie, ale było cudownie – śmiech, tańce, szczęście w oczach młodej pary. Kinga gwałtownie stała się częścią naszej rodziny, a ja jestem jej wdzięczna za ciepło, które mi okazuje.

Czasem myślę o przyszłości. Oczywiście marzę o wnukach, ale nie nagabuję Jakuba i Kingi – mają jeszcze czas. Chcę, by cieszyli się sobą. Ja tymczasem żyję swoim życiem, ciesząc się każdym dniem. W moim wieku zrozumiałam, iż szczęście nie tkwi w wielkich rzeczach, ale w drobiazgach. W uśmiechu syna, w serdecznej rozmowie, w kwiecie rozwijającym się w ogrodzie. Nie jestem sama, bo moje serce jest pełne miłości i ciepła.

Życie to podróż – i jestem wdzięczna za każdy jego etap. Przede mną jeszcze tyle nowych rzeczy, i jestem gotowa na przygody. Może założę psa – Jakub często wspomina, iż przydałby mi się „towarzysz”. Kto wie, może to mój kolejny krok. Na razie cieszę się tym, co mam, i dziękuję losowi za syna, za naszą więź i za każdą małą radość, którą przynosi nowy dzień.

Idź do oryginalnego materiału