Człowiek może żyć w zgodzie z naturą, odnajdując w niej spokój, mądrość i równowagę. Pokazuje to Siergiej Czarny, profesor lwowskiego uniwersytetu „Stawropigion”, w swojej książce, „Przewodnik po przestrzeni”, która jest zaproszeniem do świata, w którym rytm przyrody wyznacza rytm życia. Praca autora, spadkobiercy starosłowiańskiej tradycji „celulników”, przypomina, iż człowiek, natura i Stwórca stanowią jedność. W swojej książce łączy mądrość przodków z praktyczną wiedzą o ciele, duszy i energii.
W tytule Pańskiej książki pojawia się słowo „przestrzeń”. Co to adekwatnie znaczy żyć w zgodzie z przestrzenią?
Przestrzeń to nie puste miejsce, tylko żywa substancja, która pamięta każdy nasz ruch, myśl, emocję. Ona reaguje – chorobą, gdy ją zaburzymy, i zdrowiem, gdy odzyskamy z nią harmonię. Od wieków wiedziano, iż człowiek jest częścią większego porządku: natury, czasu i ducha. Wiarą, iż jesteśmy mądrzejsi od Stwórcy, zburzyliśmy dziś ten porządek. A im bardziej człowiek tak myśli, tym większą cenę płaci. Trzeba pamiętać, iż człowiek jest całością, a nie zestawem części zamiennych. jeżeli jeden obieg w organizmie się rozstraja, wszystko zaczyna się psuć, jak w orkiestrze, gdy skrzypce grają fałszywie. Moim zadaniem jest przywrócić ten rytm. Czasami wystarczy delikatnie ustawić kości czaszki, by poprawiła się praca serca, tarczycy czy jelit. To nie magia, to porządek. Nie dodaję niczego od siebie. Pomagam człowiekowi uruchomić naturalne mechanizmy regeneracji, które zawsze w nim były. Zdrowie nie polega na walce z chorobą, tylko na przywróceniu harmonii – w ciele, w emocjach i w przestrzeni, w jakiej żyje.
Korzeni swoich metod szuka Pan w starosłowiańskiej tradycji celulników. Kim byli ci ludzie?
To byli dawni uzdrowiciele, nie znachorzy, ale ludzie nauki. Ich wiedza łączyła fizykę ciała, energię ducha i pamięć przestrzeni. W mojej rodzinie była przekazywana z pokolenia na pokolenie. Mój dziadek i ojciec uczyli mnie od dziecka. Gdy miałem sześć lat, codziennie stawałem na głowie, uczyłem się oddechu i skupienia. W wieku dwudziestu lat przekazano mi „klucze wiedzy”. Celulnik nie „leczy” objawów. On odczytuje przyczyny. Widzi, iż ból stawu może mieć źródło w tarczycy, a problemy z tarczycą w dziecięcym lęku. Ciało to mapa duszy. Każda dolegliwość jest wiadomością, a moją rolą jest pomóc ją odczytać.
Współczesna medycyna patrzy na ciało inaczej – organ po organie. Pan mówi o jedności. Czy to nie sprzeczność?
Zachodnia medycyna jest dobra w diagnostyce, ale zbyt często zapomina, iż człowiek nie jest zbiorem części. jeżeli choruje serce, nie wystarczy badać serca, trzeba zobaczyć, co dzieje się z kręgosłupem, jelitami, emocjami. Przodkowie to wiedzieli. Nie mówili o „leczeniu”, tylko o „przywracaniu porządku”. To jak strojenie instrumentu, nie wymieniasz struny, tylko ją napinasz, aż znów brzmi czysto. Tak samo jest z człowiekiem: nie trzeba go naprawiać, trzeba mu pomóc wrócić do naturalnego dźwięku.
W książce opisuje Pan również zjawisko „przestraszenia”, utraty części ducha wskutek traumy. Brzmi jak metafora, a Pan mówi o tym bardzo dosłownie.
Bo to nie metafora. Kiedy człowiek przeżywa silny lęk – wypadek, krzyk, ból, część jego ducha zostaje w tamtym momencie i miejscu. Przestrzeń to zapamiętuje. Organizm wtedy traci równowagę: ślepa kiszka się zaciska, trzustka źle pracuje, pojawia się depresja. W pracy starosłowiańskiej uczymy się przywracać tę utraconą część. Nie muszę choćby dotykać ciała, wystarczy przywrócić porządek w przestrzeni, a człowiek natychmiast odczuwa zmianę. Ciało się rozluźnia, oddech pogłębia, głowa odwraca się lekko jak po latach. To nie cud, to fizyka ducha.
Czy to oznacza, iż człowiek sam może się uzdrowić?
Dokładnie tak. Ale najpierw musi zrozumieć, iż zdrowie nie jest czymś, co się „ma”, tylko stanem, w którym wszystko w nim i wokół niego współgra. Kiedy człowiek zaczyna słuchać siebie i natury, organizm sam wie, co robić. Nie trzeba wiary, wystarczy uczciwość wobec Stwórcy. Ja tylko pokazuję drogę, pomagam wrócić do źródła. Ludzie często mówią potem: „stał się cud”. A ja odpowiadam: to nie cud, to wiedza, którą mieli nasi przodkowie.
Wiele osób uważa Pana naukę za duchową, ale Pan podkreśla, iż nie ma w niej ezoteryki. Gdzie zatem kończy się duchowość, a zaczyna nauka?
One się nie rozdzielają. Duchowość to nauka o porządku. jeżeli poznasz prawa przestrzeni, wiesz, jak działa materia, energia i duch. Człowiek jest mikrokosmosem, odbiciem tego, co stworzył Bóg. Pokora wobec tego porządku jest początkiem mądrości. Dla mnie duchowość to nie medytacja na szczycie góry, tylko uczciwość w codzienności, jak traktujesz swoje ciało, rodzinę, ziemię, którą uprawiasz. Starożytni Słowianie to rozumieli. Wiedzieli, iż kto nie dziękuje naturze, ten od niej odcina samego siebie.
Wspomina Pan o „pamięci przestrzeni”. Czy można ją „oczyścić”, tak jak oczyszcza się ciało?
Tak. Przestrzeń, w której żyjemy, gromadzi emocje i wspomnienia – nasze i cudze. jeżeli w domu przez lata panował strach, choroba, krzyk, to zostaje. Czasem wystarczy zmiana ustawienia przedmiotów, zapalenie świecy, modlitwa, by odblokować przepływ energii. To samo dotyczy ciała. Kiedy ustawiam kości czaszki, to nie jest tylko fizyczna korekta, to przywracanie porządku między człowiekiem a przestrzenią, w której żyje. Wtedy ciało, duch i dusza znów „mówią” jednym językiem.
A jak Pan rozumie życie „w zgodzie z naturą”?
To nie moda na ekologię, tylko codzienna praktyka pokory. Rano dziękujesz za oddech, jesz z umiarem, słuchasz swojego rytmu, nie świata z ekranów. Natura daje wszystko, czego potrzebujemy, trzeba tylko przestać jej przeszkadzać. Życie w zgodzie z naturą to także życie w zgodzie ze sobą, bez udawania, bez pogoni. Umiar, wdzięczność, ruch, kontakt z ziemią, to najprostsze lekarstwa. A prostota, jak mawiali celulnicy, to najwyższa forma mądrości.
Czego uczy nas Pana „Przewodnik po przestrzeni”?
Tego, iż zdrowie nie jest celem, tylko skutkiem porządku. Że ciało, dusza i przestrzeń są jednym. Że można żyć spokojnie, jeżeli przestaniemy się szarpać z życiem. Ta książka to zaproszenie do powrotu do siebie, do natury, do Stwórcy. Nie daje gotowych recept, ale uczy słuchać. Bo dopiero gdy człowiek przestaje walczyć, słyszy, iż wszystko, czego szukał, było w nim od zawsze.
Rozmawiała Jolanta Czudak








