Maciej Zakościelny w nowym wydaniu. Dostał rolę we włoskim filmie

swiatseriali.interia.pl 8 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Maciej Zakościelny powraca w zupełnie nowym wydaniu. Włoski reżyser Christian Marazziti powierzył mu jedną z głównych ról w filmie "Zróbmy sobie przerwę", którego premiera odbędzie się w Walentynki 2026 roku. Aktor przeszedł spektakularną metamorfozę, by wcielić się w bohatera, który z biegiem lat zmienia się nie do poznania.


Nowa rola Macieja Zakościelnego we włoskiej produkcji


Po kilku latach przerwy od dużych ekranowych ról Maciej Zakościelny ponownie zaskakuje swoich fanów. Aktor, znany przede wszystkim z romantycznych komedii takich jak "Tylko mnie kochaj" czy "Listy do M. 2", tym razem wystąpi we włoskiej produkcji "Zróbmy sobie przerwę". To film w reżyserii Christiana Marazziti, który opowiada o trzech parach decydujących się na chwilowe rozstanie w imię odzyskania równowagi i świeżości w relacji.Reklama
Zakościelny wciela się w jednego z głównych bohaterów, a jego postać przechodzi sporą przemianę, zarówno wewnętrzną, jak i zewnętrzną. Na początku historii ma 40 lat, a z biegiem fabuły starzeje się o dwie dekady. Wymagało to od aktora całkowitej zmiany wizerunku, w tym ogolenia głowy.


Widzowie przyzwyczaili się do wizerunku Macieja Zakościelnego jako filmowego amanta - przystojnego, zawsze nienagannie ułożonego i z charakterystycznym spojrzeniem. Tym razem jednak aktor postanowił całkowicie zerwać z tym wizerunkiem. W programie "Dzień dobry TVN" pokazał zdjęcia z planu, na których widać go w zupełnie nowej odsłonie.
Jego bohater w filmie Marazzitiego jest łysy i dojrzalszy, co stanowi duży kontrast w stosunku do dotychczasowych ról Zakościelnego. Jak przyznał, to wyzwanie aktorskie było dla niego wyjątkowo ciekawe, ponieważ wymagało nie tylko pracy nad wyglądem, ale i nad sposobem poruszania się oraz mówienia.


Jak Maciej Zakościelny trafił do włoskiego filmu?


Włoski projekt trafił do Zakościelnego w nieoczekiwany sposób. Aktor przyznał, iż nie musiał choćby brać udziału w castingu. Jak zdradził w śniadaniówce, o jego angażu zdecydował agent, który przesłał włoskiej ekipie jego demo.
"Będąc na plaży z dziećmi, dowiedziałem się, iż mam się nagrać. Odmówiłem, bo byłem na wakacjach. Po dwóch dniach agent zadzwonił i powiedział, iż już nie muszę - wybrali mnie. Puścił im moje demo i to wystarczyło" - opowiadał Zakościelny.
To pokazuje, iż jego doświadczenie i rozpoznawalność wykraczają już poza polskie kino. Sam aktor przyznał, iż propozycja z Włoch była dla niego zaskoczeniem, ale też ogromnym wyróżnieniem.
Nowa rola wymagała od Zakościelnego nie tylko metamorfozy wizualnej, ale też językowej. Aktor musiał opanować włoski scenariusz, co okazało się niemałym wyzwaniem. Jak wspomniał, jego postać to Polak mieszkający we Włoszech od 20 lat, dlatego nie musiał mówić perfekcyjnie.
"Fabio Volo, z którym gram najwięcej, powiedział, iż bardzo lubi mój włoski. Uczyłem się z moją coachem Kasią Hoffmann, która choćby doradzała mi, żeby niektóre zdania wypowiadać z polskim akcentem - tak bardziej naturalnie dla postaci" - mówił w "Dzień dobry TVN".
Zakościelny przyznał, iż na początku nauka języka wydawała się prosta, bo uczył się całych zdań na pamięć. Jednak gdy przyszło do poznawania zasad gramatycznych, zrobiło się znacznie trudniej. Mimo to aktor podszedł do zadania z pełnym zaangażowaniem.


Nowy etap kariery


Choć w ostatnich latach aktor rzadziej pojawiał się w filmach, nie zniknął z mediów. Jesienią 2024 roku mogliśmy oglądać go w "Tańcu z gwiazdami", gdzie pokazał inną, bardziej prywatną stronę. Teraz jednak powraca w roli, która może otworzyć mu drzwi do międzynarodowej kariery.
Film "Zróbmy sobie przerwę" ma trafić do włoskich kin 14 lutego 2026 roku. To data symboliczna, bo opowieść o związkach, przerwach i emocjach wpisuje się idealnie w klimat Walentynek. Dla Zakościelnego może to być nowy rozdział w zawodowym życiu - bardziej dojrzały, z odwagą do podejmowania ryzyka i przekraczania granic wizerunku, który budował przez lata.


Zobacz też:
Przystojny Włoch nie miał łatwo. Brakowało mu pieniędzy na życie
Polska gwiazda w kontynuacji "Pasji" Mela Gibsona. Budżet filmu zwala z nóg
Nie ma mowy o odpoczynku! Gwiazdor wraca na plan po kontuzji
Idź do oryginalnego materiału