W biografii zamieszczonej w Wikipedii piszą o nim obszernie jako o aktorze, reżyserze, scenarzyście filmowym i teatralnym, felietoniście, konferansjerze, a choćby psychologu i wykładowcy akademickim. Jest więc postacią zaiste renesansową, z olbrzymim dorobkiem aktorskim, nie tylko chłopięcym, ale również dojrzałym wiekowo, z rolami komediowymi i dramatycznymi zarówno w filmie, telewizji, na scenie, jak i w kabarecie czy na estradzie.
Mnie szczególnie interesują jego felietony, bo trzyma pióro w ręku równie dobrze, jak aktorski fason we wszystkich wcieleniach. Gdyby to ode mnie zależało, w drugiej połowie jego kariery artystycznej powierzyłbym mu kierowanie którymś z ważnych polskich teatrów, niekoniecznie w stolicy. Mając ciągle wielkie wzięcie we wszystkich rodzajach swej działalności, pewnie opierałby się i nie godził na to, ale tak długo bym nalegał, kusił, perswadował i przekonywał, aż uległby dla dobra polskiej sztuki teatralnej, nie przerywając występów scenicznych i medialnych. Maciej Stuhr jest bowiem wybitnym, ale nie jedynym przykładem postaci, których artystyczna przyszłość nie potrzebuje udziału w jakichkolwiek konkursach.
On je wielokrotnie wygrał swym talentem, determinacją, wszechstronnością i zadziwiającą inteligencją. Mam nadzieję, iż posiada również zasób zdrowia, którego przy okazji życzę jego wspaniałemu Ojcu Jerzemu, gratulując tak udanego i kochającego syna.