Kulturalnie polecamy i ostrzegamy. „Łowca jeleni” wraca do kin. przez cały czas robi wrażenie

polityka.pl 3 tygodni temu
Zdjęcie: mat. pr.


Jeden z najważniejszych filmów o psychologicznych konsekwencjach wojny w Wietnamie wraca na ekrany polskich kin. Ponad 45 lat po premierze „Łowca jeleni” wciąż robi piorunujące wrażenie. Pod koniec lat 70. Amerykanie wreszcie zaczęli rozliczać się z wojną w Wietnamie na poważnie, przynajmniej w kinie. Jeszcze w czasie trwania konfliktu powstawały filmy na jego temat, ale głównie produkcje patriotyczne, podbijające morale powoływanych do armii młodych mężczyzn, takie jak „Zielone berety” z Johnem Wayne’em w roli głównej. Dopiero schyłek dekady pozwolił twórcom i publiczności na analizę klęski. „Powrót do domu” Hala Ashby’ego (luźno inspirowany doświadczeniami Rona Kovica, którego pamiętnik „Urodzony czwartego lipca” lata później zekranizuje Oliver Stone), „Spartanie” Teda Posta i „Łowca jeleni” Michaela Cimino – wszystkie zrealizowane w 1978 r. – pozwoliły na bardziej szczerą, świadomą i krytyczną wobec władz dyskusję na temat Wietnamu. 


„Łowca jeleni” to historia Michaela (Robert De Niro), Stevena (John Savage) i Nicka (Christopher Walken), trzech przyjaciół z robotniczego miasteczka w Pensylwanii, zamieszkanego głównie przez potomków rosyjskich emigrantów. Cimino podzielił ją na trzy części: w pierwszej z nich śledzi losy bohaterów w przeddzień ich wstąpienia do armii, w drugiej pokazuje ich w piekle wietnamskiej dżungli (to stąd pochodzi najsłynniejsza scena filmu, gdy żołnierze Wietkongu zmuszają Amerykanów do gry w rosyjską ruletkę), w trzeciej wraz z trójką przyjaciół wraca do Stanów Zjednoczonych, by pokazać piętno, jakie odcisnęła na nich i łączących ich więziach wojna. Sam Wietnam nie był w scenariuszu kluczowy: „To mogła być jakakolwiek wojna. Mój film opowiada przede wszystkim o tym, czym jest odwaga i przyjaźń”, mówił Cimino.

Czytaj też: Idź do oryginalnego materiału