To wspaniałe, iż te rozmowy zostały zarejestrowane i spisane. Piotr Kłoczowski umiejętnie wywołuje kolejne wątki, a czytelnik czuje się, jakby siedział gdzieś z boku w pokoiku na piętrze domu w Maisons-Laffitte, słuchając niewidomego już prawie całkiem Józefa Czapskiego.