Choć od premiery 1. sezonu minęło zaledwie pół roku, „Krew” wraca do serwisu Polsat Box Go z 2. sezonem, który przynosi spore zmiany. I tak się składa, iż to był świetny pomysł.
Podobnie jak miało to miejsce przy 1. sezonie, premiera 2. sezonu serialu „Krew” (widziałem przedpremierowo całość) odbywa się bez wielkich fanfar i szczególnej promocji. A szkoda, bo ta produkcja oparta na irlandzkim „Blood” to prawdopodobnie najmocniejsza pozycja w serialowym portfolio Polsat Box Go. Ci z was, którzy zdążyli już poznać i polubić ten miks kryminału i psychologicznego dramatu, z pewnością ucieszą się z faktu, iż tak gwałtownie mogą oglądać kolejne odcinki.
Krew sezon 2 – o czym są nowe odcinki serialu Polsatu?
Tych, którzy jeszcze nie widzieli 1. sezonu, uczciwie ostrzegam – dalej znajdzie się kilka spoilerów z niego, które mogą popsuć wam przyjemność z oglądania, dlatego lepiej opuście ten tekst w tym momencie. Nowe odcinki „Krwi” serwują widzom skok w przyszłość – dokładnie o pięć lat, gdy Jerzy (Ireneusz Czop) wraca do domu po częściowym odbyciu kary i warunkowym zwolnieniu z więzienia. Choć „dom” to adekwatnie złe słowo – posiadłości, w której mieszkał ze swoją zmarłą żoną (Małgorzata Foremniak) już nie ma, a pozbawiony prawa do wykonywania zawodu lekarz musi liczyć na pomoc innych.
Grono osób gotowych wyciągnąć do niego pomocną dłoń jest jednak bardzo ograniczone. Laura (Vanessa Aleksander) opuściła rodzinne strony i wyraźnie nie ma ochoty na powrót. Syn Michał (Piotr Trojan) wreszcie zaczął wieść szczęśliwe życie, a w jego definicji szczęścia nie ma miejsca na ojca, z którym jego relacje pozostają, delikatnie rzecz ujmując, skomplikowane. I tylko starsza córka Alicja (Katarzyna Z. Michalska) ponownie zaprasza go do swojego życia, choć i bez niego jest ono wyjątkowo ciężkie. A będzie jeszcze tylko cięższe.
O tym dowiadujemy się już w pierwszej scenie, gdy widzimy przebitkę z niedalekiej przyszłości – wyraźnie wzburzona Alicja prowadzi samochód i ulega wypadkowi, z którego cudem wychodzi cało. To jednak dopiero początek problemów, bo w bagażniku zostaje znalezione ciało jej męża (Kamil Kula, „O mnie się nie martw”). Kobieta zarzeka się, iż nie ma z jego śmiercią nic wspólnego, w co oczywiście trudno będzie uwierzyć prowadzącemu śledztwo komisarzowi policji (Piotr Głowacki). A w co mają wierzyć widzowie?
Krew sezon 2 – festiwal kłamstw i manipulacji
Tu odpowiedź nie będzie taka prosta, bo w nowych odcinkach „Krew” jeszcze lepiej będzie robiła to, w czym była dobra już w 1. sezonie. Spodziewajcie się, iż ponownie będziecie wodzeni za nos, kilka razy potkniecie się o mylne tropy, by na końcu stwierdzić, iż innego zakończenia przecież być nie mogło. Zagadka kryminalna jest w tym sezonie znacznie ciekawsza – mimo iż ponownie osoba rzekomo winna natychmiast zostaje przez twórców wskazana palcem. Rozwiązanie, by wraz z ciałem od razu rzucić cień podejrzeń na jedną osobę, może budzić sporo wątpliwości. Na szczęście serialowi udaje się je rozwiać.
W kolejnych odcinkach będziemy zbierać dowody na winę lub niewinność Alicji, ale jak wiemy już z 1. sezonu, „Krew” to więcej niż zwykły kryminał. Wątki rodzinne dają tu równie sporą satysfakcję z oglądania, a w tym sezonie może choćby większą. Być może dlatego, iż bardziej skupiają się wokół Alicji, Patryka i Jerzego. Laura i Michał odgrywają w tym sezonie marginalne role – pojawiają się, bo trudno nagle udawać, iż zupełnie przestali istnieć, ale prawda jest taka, iż nowy sezon mógłby się bez nich, zwłaszcza bez Laury, obyć. Z drugiej strony po traumatycznych wydarzeniach z poprzedniego sezonu, w tym twórcy spięli jej wątek może nie klamrą, ale chociaż klamerką. Lukę po niej i Michale będą próbowali zapełnić bohaterowie, w których wcielają się Olaf Lubaszenko („W lesie dziś nie zaśnie nikt”) i Monika Krzywkowska („Odwilż”). Ich postacie są blisko związane z Alicją i Patrykiem, ale choć mają swoje momenty, nigdy nie wybiją się na pełną samodzielność.
Zanim dojdziemy do dnia śmierci Patryka, zanim dwie linie czasowe, w których dzieje się akcja serialu, połączą się w jedną, będziemy mogli znowu zobaczyć, jak pod przykrywką spokojnego życia gdzieś na uboczu wielkiego świata, dzieją się prawdziwe dramaty. Świat „Krwi” to świat kłamstw i manipulacji, gdzie żaden z bohaterów nie jest jednoznacznie czarno-biały. choćby Alicja, pogodzona z nadchodzącą śmiercią przykładna żona i matka, ma sekrety, które lepiej, by nigdy nie wyszły na światło dzienne. Podobnie Jerzy, choć na początku będziemy mieli wrażenie, iż pobyt w więzieniu naprawdę odmienił manipulatora, jakiego znamy z 1. sezonu.
Krew od Polsat Box Go w 2. sezonie pozostało lepsza
Z jednej strony serialowi wyszło na plus tak mocne skupienie się na Alicji oraz na jej mężu i ojcu. Z drugiej, aż prosiło się, by pewne wątki rozwinąć. O jej romansie, tak istotnym dla wszystkiego, co wydarzy się w kolejnych odcinkach, znacznie częściej będziemy słyszeć niż dane nam będzie zobaczyć go na ekranie. Skomplikowane relacje między jej bratem i mężem także zostaną ledwo zarysowane. Podobnie będzie z Jerzym, który może i od początku do końca znajduje się w centrum wydarzeń, ale serial nie porusza za bardzo wątku jego odnajdywania się „na zewnątrz”. Te kwestie tak naprawdę ograniczają się do jednej sceny – rozmowy o pracę.
I teraz dochodzimy do kwestii bardzo ważnej, w kontekście „Krwi” może choćby najważniejszej, a – tu muszę uderzyć się mocno w piersi – trochę prześlizgnąłem się po niej przy okazji recenzji 1. sezonu (Krew – recenzja serialu). Otóż otwartym pozostaje pytanie, na ile wszystkie wady (i przy okazji zalety) serialu, są zasługą polskich twórców. Przyznaję, nie widziałem „Blood”, ale fakt, iż nazwisko Małgorzaty Pach-Galik, scenarzystki tego, jak i poprzedniego sezonu, pojawia się jedynie w napisach końcowych i to dosłownie na sekundę, każe przypuszczać, iż mamy raczej do czynienia z kalką niż z autorską próbą podejścia do irlandzkiego oryginału.
Być może dlatego niektóre sceny zdają się kompletnie puste w środku i trudno poczuć w nich emocje. Aktorom może być trudniej je wykrzesać, gdy muszą odgrywać, zamiast grać. Ale mimo tych wad „Krew” w swoim 2. sezonie podnosi sobie poprzeczkę jeszcze wyżej i jest lepsza od poprzedniej serii. Nie popełnia też błędu, którym było zrobienie z finału najbardziej monotonnego, a co za tym idzie, najsłabszego odcinka 1. sezonu. Wręcz na odwrót, widząc kilka decyzji dotyczących fabuły i poszczególnych bohaterów, które twórcy zostawili na koniec, dojdziemy do wniosku, iż znów daliśmy się oszukać. I będzie nam z tym bardzo dobrze.