Kocha? Nie kocha? A może tylko siebie?

polregion.pl 1 tydzień temu

Kocha? Nie kocha? A może tylko siebie?

– Jak to nie możesz się zdecydować? – Kinga spojrzała na szkolną przyjaciółkę z takim oburzeniem, jakby ta przyznała się do zbrodni. – jeżeli wahasz się między dwoma mężczyznami, to znaczy, iż żadnego nie kochasz. To przecież jasne jak słońce.

– Tobie może i jasne, ale mi już nie – westchnęła ciężko Weronika. – Obaj mi się podobają. Każdy na swój sposób. I każdy jest inny, ale dobry.

– Po prostu kochasz siebie najbardziej i ciągniesz obu za sobą – dogryzła Kinga. – Kto kocha naprawdę, nie będzie igrał z uczuciami innych. To nie fair. To podłe.

– Łatwo ci oceniać – odwróciła się Weronika. – Nie wszyscy są tacy idealni jak ty. Dopiero uczę się, co to miłość. Nie mam doświadczenia. W poniedziałek wydaje mi się, iż pierwszy to ten. We wtorek – na pewno drugi. W środę znowu pierwszy. Nie potrafię się zdecydować. To nie jest śmieszne. Obaj są dobrzy. I obaj nie są mi obcy.

– Rzuć monetą, skoro nie możesz wybrać – burknęła Kinga. – Lepiej to niż męczyć się między młotem a kowadłem. Przynajmniej sumienie będzie czyste.

– Dzięki za radę. Idź sobie rzucać swoje grosze do fontanny, może ci szczęście przyniosą. I pamiętaj, iż ty może nigdy nie miałaś wyboru. Albo nie było z kim wybierać?

– Ja nigdy nie potrafiłabym tak długo kłamać! – wykrzyknęła Kinga. – Mam Krzysztofa. On mnie kocha, a ja jego. I wszystko u nas gra.

– No tak. Szczęśliwego wyboru – uśmiechnęła się kwaśno Weronika.

Minęły trzy lata. Kinga siedziała sama w półpustym barze i łkała. Przed nią stała szklanka z letnim winem. W głowie kołatała się tamta dawna rozmowa.

„Nigdy nie mów nigdy” – kto by pomyślał, iż sama znajdzie się w tej samej sytuacji. Tylko iż teraz to ona męczyła się, nie mogąc zdecydować między dwoma mężczyznami. Ona. Ta sama Kinga, która kiedyś rozdawała rady na prawo i lewo.

Z Bartkiem była już ponad rok. Wszystko wydawało się idealne. On – solidny, mądry, troskliwy. Prawdziwy wymarzony partner. I co najważniejsze – miał poważne zamiary.

Ale nagle w jej życiu znów pojawił się Krzysztof. Tak, ten sam. Były. Ten, z którym kiedyś była. Który odszedł, bo zaczął się rzucać, podejrzewać, wkurzać się o byle co.

Rozstali się, gdy stało się jasne – już nie patrzył na nią jak na ukochaną. Kinga stała się dla niego niewidzialna. Wszystko było „nie tak”: nie to powiedziała, nie to założyła, nie tam spojrzała… A potem – cisza. Rozstanie. Ból. Miesiące samotności.

I nagle – telefon. „Cześć, jak się masz? Nie mam z kim pogadać. Może się spotkamy…“

Poszła. Tak z przyzwyczajenia. Tak, by upewnić się, iż dawno to minęło.

A tam – zagubiony Krzysztof. Sam, bezsilny. Bez pracy, z chorą matką, nie znalazł nikogo. I mówił. Mówił bez przerwy. A ona słuchała. I żałowała go.

Nie powiedziała, iż ma kogoś innego. Że może jest szczęśliwa. Że na nią czekają.

Krzysztof zaczął pisać. Dzwonić. Zapraszać. Spotykali się coraz częściej. Niewinnie. Ale coraz bardziej.

Z Bartkiem wszystko było jak dawniej. Był blisko. Dbał o nią. Kupował prezenty. Delikatnie dotykał jej dłoni. Patrzył na nią… tym jednym spojrzeniem. Ciepłym, pełnym miłości. Zawsze.

Ale Krzysztof… to było jak powrót do przeszłości. Żarty, wspólni znajomi, wyjścia, koncerty, wyjazdy. Z nim – jak powrót do młodości. Bartek tego nie rozumiał. On był poważny. Zapracowany. Introwertyk.

Kinga rozdzierała się w środku. Serce bolało. Bartek – ten, z którym można zbudować przyszłość. Krzysztof – ten, którego wciąż żal. A może… wciąż kocha?

W kółko rozważała w głowie wszystkie scenariusze. Jak powiedzieć prawdę? Jak wybrać?

Pewnego wieczoru, gdy już nie mogła wytrzymać, wybrała numer tej samej Weroniki. By przeprosić. Prosić o wybaczenie za tamte słowa.

– Wybacz mi za tamtą rozmowę… teraz rozumiem, co wtedy czułaś.

– Za co mam ci wybaczyć? – искренне удивилась się Weronika. – choćby nie pamiętam, między kim wybierałam. To było tak dawno.

– A teraz ja stoję w twoich butach. Między dwoma. Boję się wybierać. Bardzo.

– Czy naprawdę myślisz, iż gdy kochasz, możesz być „między dwoma”? Po prostu nie kochasz żadnego z nich. A siebie – owszem, bardzo. A gdyby ktoś tak postępował z tobą? Spotykał się z dwiema osobami jednocześnie – kogo byś wtedy kochała? Jego?

– Nikogo – szepnęła Kinga.

– I masz odpowiedź. Nikogo. Bo tak postępują tylko ci, którzy kochają wyłącznie siebie. Kinga, jeżeli naprawdę zależy ci na jednym z nich – spójrz na niego. Wyobraź sobie, iż go nie ma. Że odchodzi. Że już nigdy nie zobaczysz jego uśmiechu, nie poczujesz jego dłoni…

– Bartek – wyrwało się Kingi.

PoczI wtedy, gdy zamknęła oczy i wyobraziła sobie życie bez niego, zrozumiała, iż już dawno dokonała wybor.

Idź do oryginalnego materiału