Kiedy matka staje się gościem: dlaczego nie otwieram jej drzwi.

newskey24.com 1 tydzień temu

Kiedy matka staje się gościem: dlaczego nie otwieram jej już drzwi

Jadwiga przyjechała do innego miasta – do córki. Agnieszka powitała ją grzecznie, jak należało, ale bez szczególnej ciepłoty. Jadwiga, zmęczona samotnością i napiętymi relacjami z rodzicami, postanowiła zostać na kilka dni. Wieczorem, przy kolacji, córka nagle zapytała:

— Mamo, kiedy zamierzasz wracać do domu?

— Chciałam zostać jeszcze parę dni – odpowiedziała Jadwiga niepewnie.

— A ja uważam, iż już czas – stanowczo stwierdziła Agnieszka.

— Ojej, choćby własna matka już przeszkadza… – mruknęła Jadwiga z irytacją.

— Mamo, po tym, co zrobiłaś, nie chcę cię widzieć – rzuciła niespodziewanie Agnieszka.

— Co? Co ja takiego zrobiłam? – Jadwiga zastygła, nie rozumiejąc, o co chodzi.

A Agnieszka pamiętała doskonale.

Miała ledwie siedem lat, gdy rodzice się rozwiedli. Od tamtej pory mieszkała z babcią i dziadkiem, którzy stali się jej rodziną. A matka… Matka wybrała inne życie – mężczyzn, adoratorów, nowe miłości. Dziewczynka dorastała z poczuciem winy za rozwód, za to, iż dziadek harował do późnej starości, a babcia nie odchodziła od kuchenki. Gdy Jadwidze układało się dobrze, czasem zadzwoniła, a choćby przychodziła z tortem. Ale gdy pojawiały się problemy – zamykała się w swoim pokoju, wyżywała się na wszystkich i znikała.

Było w jej życiu wielu mężczyzn, ale jeden – Zdzisław – stał się kroplą, która przepełniła czarę. Cwaniak, zarozumiały, wstrętny. Gdy Jadwiga próbowała wprowadzić go do mieszkania rodziców, dali córce wybór: albo on, albo rodzina. Jadwiga wybrała jego.

— Twoja matka mieszka teraz na drugim końcu miasta – oświadczyła sucho babcia trzynastoletniej Agnieszce.

— A ja?

— A ty zostajesz z nami. Wszystko będzie dobrze, kochanie, damy radę.

Ale Agnieszka wiedziała – matka ją zdradziła.

Najpierw Jadwiga w ogóle się nie pokazywała. Potem wpadała do kuchni, zabierała słoiki z przetworami i znikała. Dziewczyna dorastała, a nie miała z kim porozmawiać. Pierwsza miłość, pierwsze łzy – babcia nie zrozumie, dziadek milczał. A matka… żyła swoim życiem, dopóki Zdzisław jej nie zostawił. Wróciła złamana, żałosna, i zamiast przytulić córkę, znów płakała w swoim pokoju. choćby gdy znalazła nowego mężczyznę – Kazimierza – wszystko się powtórzyło. Okazał się nudziarzem, leniwym i aroganckim. Wprowadził się do rodziców, nie chciał pomagać, unikał choćby dziadka, który dźwigał na barkach cały dom.

Agnieszka coraz bardziej się oddalała. Wyjechała na studia do innego miasta, rzadko odwiedzała rodzinę. Matka wciąż zmieniała mężczyzn, opowiadała o nowym życiu i snuła plany za plecami córki. A potem Agnieszka dowiedziała się: dostała mieszkanie od babci i dziadka ze strony ojca. To było niespodziewane, ale i decydujące. Sprawę gwałtownie załatwiła i bez wahania się wyprowadziła.

Matka dowiedziała się o tym przypadkiem. Natychmiast ogłosiła:

— Świetnie! Wyprowadzam się do ciebie, pomogę z remontem, może znajdę lepszą pracę w dużym mieście.

— A czy mnie pytałaś o zgodę? – spokojnie zapytała Agnieszka. – Nie zamierzam z tobą mieszkać.

— To niewdzięczność! Beze mnie w ogóle by cię nie było! – wybuchnęła Jadwiga.

Ale Agnieszka milczała. Przypomniała sobie siebie – małą, samotną, pozostawioną samej sobie. Matka odeszła wtedy i teraz była już niepotrzebna.

Jadwiga obraziła się, ale nie odpuściła. Dzwoniła, przyjeżdżała „tylko na jeden dzień”, zostawała na tydzień. Agnieszka znosiła to, aż w końcu pewnego dnia powiedziała:

— Mamo, już czas wracać do domu. Mam swoje życie. Lepiej pomóż babci i dziadkowi.

— Już ci przeszkadzam? – sarknęła Jadwiga. – No jasne. Dopóki byłaś dzieckiem, byłam ci potrzebna, a teraz tylko zawadzam.

— Nie, mamo. Ty dokonałaś wyboru, gdy zostawiłaś mnie dla mężczyzny. Dorosłam. Dziękuję, iż nauczyłaś mnie nie zależeć od nikogo.

Jadwiga wyjechała. Poskarżyła się rodzicom, ci współczuli jej, ale rozumieli wnuczkę. To oni byli przy niej, gdy płakała nocami. A matka… sama się odsunęła. Znalazła nowego adoratora – Bogusława. Wydawał się poważny, może choćby porządny. Chciała przedstawić go córce.

— Przyjedźcie – powiedziała Agnieszka.

Przywitała ich uprzejmie. Porozmawiała z Bogusławem, zrozumiała – nie różni się niczym od poprzednich. Po czterech miesiącach ich związek się rozpadł. Matka znów zaczęła mówić o przeprowadzce. I znów usłyszała odmowę.

— Nie poruszaj już tego tematu – powiedziała Agnieszka. – Nie ma dla ciebie miejsca. Ani w mieszkaniu, ani w moim życiu.

I na tym skończyły się ich rozmowy.

Agnieszka żyje w swoim mieszkaniu. Remontowała je z przyjaciółmi. Pracuje, buduje swoją przyszłość. Bez nerwów. Bez pretensji. Bez matki.

Bo nie każdemu, kto dał ci życie, udaje się w nim pozostać.

Idź do oryginalnego materiału