Kamasutra. Z krwi i kości to dość sugestywny tytuł. Nie dajcie się jednak zwieść pozorom. To przede wszystkim opowieść o zemście. Brutalna, krwawa, pełna przemocy, ale również namiętności i pożądania. Całość, w przyciągającej wzrok oprawie graficznej, jest pełna nawiązań do indyjskiej mitologii oraz kultury.
Narratorem opowieści Kamasutra. Z krwi i kości jest sam Watsjajana Mallanaga, którego uznaje się za autora Kamasutry. Spotyka on na swojej drodze młodego człowieka imieniem Baswaradź. Obaj zostali niewolnikami pięknej, ale okrutnej kobiety, której obawiają się choćby królowie, niejakiej Bhajrawi – zwanej też Szkarłatną Królową. To właśnie na niej chce się zemścić Baswaradź, a jedyną słabością Bhajrawi jest miłość cielesna. Można się więc łatwo domyślić, w jaką stronę zmierza cała historia.
Z pozoru prosta fabuła wciąga momentalnie i dosłownie nie można się od niej oderwać. Nie ma tam przydługich, niepotrzebnych dialogów. Czasami miałam jednak wrażenie, iż brakowało całych stron. Pewne rzeczy zwyczajnie pomijano, streszczając minione wydarzenia w 2–3 oszczędnych zdaniach, albo wcale. Momentami czytelnik bardziej domyślał się, niż faktycznie wiedział, co się wydarzyło. Tak jakby odpowiedzialny za scenariusz Sudeep Menon bardzo chciał skończyć historię jak najszybciej.
Na pewno spodobało mi się swoiste odwrócenie ról, gdy to właśnie kobieta została przedstawiona jako bezlitosna władczyni o niezaspokojonych potrzebach seksualnych. Zazwyczaj, przy żeńskich postaciach znanych ze swojego okrucieństwa, choćby nie myśli się, iż zimna i zdystansowana antybohaterka może mieć jakieś pragnienia cielesne. U mężczyzn natomiast wydaje się to oczywistym następstwem ich przemocowego usposobienia. Bardzo ciekawie czytało się więc historię, w której było dokładnie na odwrót.
Szkarłatna Królowa okazała się więc fantastycznie napisaną postacią i poświęcono jej naprawdę sporo uwagi. Poznajemy historię Bhajrawi oraz to, co nią kierowało. Powiedziałabym, iż poznajemy jej drugie oblicze, ale to nie oddałoby złożoności jej bogatej osobowości. Chciałabym móc powiedzieć to samo o Baswaradziu, ale niestety jego nie poznajemy aż tak dobrze. W zasadzie mam wrażenie, iż w ogóle go nie poznajemy. Uważam to za duży minus tego tytułu. Już lepiej przedstawiony został nam Watsjajana, autor Kamasutry.
Jak wspomniałam, o samym Baswaradziu, który przecież jest tak kluczową postacią, praktycznie nic nie wiemy. Nie dane nam było poznać jego przemyśleń czy historii – jedynie niezbędne minimum, aby jego motywacja w miarę miała sens. Trudno jednak w pełni docenić jego determinację, nie wiedząc, czy chociaż przez chwilę się wahał. Czy po wielu nocach spędzonych ze Szkarłatną Królową miał jakiekolwiek rozterki? Czy jego nienawiść była wystarczająco silna, aby jego wola choćby przez chwilę nie została zachwiana? Jaki miał plan? Miałam wrażenie, iż Baswaradź mógł dokonać swojej zemsty niejeden raz. On jednak z jakiegoś powodu z tym zwlekał. I tak na koniec historii, wiedząc już, jakie były konsekwencje jego wyborów, możemy domyślić się dlaczego, ale to przez cały czas nie jest satysfakcjonujące.
Kolejnym ważnym aspektem, jest to, iż pomimo wymownego tytułu komiks wcale nie jest pełny wyuzdanych scen erotycznych i przesadnej nagości. Powiedziałabym nawet, iż jak na pozycję o takim tytule jest tam wręcz za mało czystej erotyki. Spodziewałam się, iż będzie jej więcej. Historia jednak wyraźnie zdaje się nieść ze sobą trochę głębsze przesłanie. Robi to jednak, jak już wspominałam, w zastraszającym tempie.
Na koniec wspomnę jeszcze o oprawie graficznej. Przyznaję, iż nie jestem największą fanką tego stylu rysowania, jednak mam wrażenie, iż pasował on tu idealnie. Nie da się odmówić, odpowiedzialnej za ilustracje Laurze Zuccheri, ogromu pracy, jaki musiała włożyć w ten tytuł. Niektóre kadry były przepiękne i często zatrzymywałam się na dłużej przy całych stronach, aby podziwiać niezliczone detale.
Zobacz również: Loki. Agent Asgardu – recenzja komiksu. Lekki zawód
Podsumowując, Kamasutra. Z krwi i kości zawiera wiele wątków i nie jest taka prostolinijna, jakby mogło się zdawać. Opowiada o wojnie, sztuce miłości, wierności, ale także o zdradzie i zemście. Przede wszystkim jednak stawia czytelnikowi pewne pytania, zmusza do myślenia i refleksji. Świetny tytuł, który bardzo dobrze się czyta, ale całość pozostawia lekki niedosyt.
Powyższa recenzja powstała w ramach współpracy z wydawnictwem Lost In Time. Dziękujemy!
Fot. główna: okładka komiksu – kolaż (Lost In Time)