Niedawno dowiedziałam się, iż prokrastynatorzy mają swojego świętego, a w kościele Świętego Zbawiciela na warszawskim placu o tej samej nazwie stoi poświęcony mu ołtarz. Święty Ekspedyt – bo o nim mowa – był walecznym rzymskim centurionem, legenda głosi, iż chciał zostać chrześcijaninem, ale wciąż odkładał decyzję o chrzcie. Gdy w końcu się zdecydował, zjawił się obok niego diabeł pod postacią kruka. Ptak skrzeczał: „Cras, cras, cras!”, co po łacinie znaczy „jutro”. Centurion zdeptał kruka, wykrzykując przy tym trzykrotnie słowo „hodie!”, czyli „dziś”. Odrzucił pokusę zwlekania i został patronem pilnych spraw. Prośby o pomoc w przezwyciężeniu bezwładu przez wieki gorliwie kierowano do niego, między innymi w średniowiecznym Turynie, w Niemczech i na Sycylii.
Masz przed sobą otwarty tekst, który udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio.Wykup prenumeratę lub dostęp online.
W Polsce Ekspedyt zyskał popularność dopiero w XIX wieku – na początku znany był u nas jako święty Wierzyn, patron czasu. Ołtarz w kościele na placu Zbawiciela w latach dwudziestych minionego wieku zaprojektował architekt Stefan Szyller, twórca wielu znanych warszawskich budynków, między innymi gmachu Politechniki i budynku galerii Zachęta. Sama znam ten strzelisty kościół z rodzinnych opowieści – dziadkowie z obu stron brali w nim śluby. Wątpię, by któreś z nich zwróciło wtedy uwagę na to, iż po drodze do ołtarza mijali figurę mężczyzny depczącego kruka i w zwycięskiej pozie trzymającego w ręce krzyż z napisem „Hodie”.
W innych zakątkach kraju też istnieją wizerunki i figury świętego Ekspedyta, w Warszawie pozostało rzeźba nad bramą starej kamienicy na Grochowie. Notoryczni zwlekacze zwracają się do swego patrona słowami: „Święty Ekspedycie, Ty, który odważnie otworzyłeś swe serce na łaskę Bożą i odparłeś pokusę zwlekania […], pomóż mi nie odkładać na jutro tego, co mam uczynić dzisiaj”. W wersji świeckiej modlitwa ta niczym mantra wypełnia strony poradników poświęconych walce z prokrastynacją, którą kilka dekad temu okrzyknięto chorobą współczesności.
Wojna wydana lenistwu
Na przełomie XVIII i XIX wieku przez Europę przetoczyła się „podwójna rewolucja” – jak Eric Hobsbawm określił procesy, które odmieniły Europę i znaczną część skolonizowanego przez jej mieszkańców świata, kształtując go na kolejne stulecia. Historyk wspomina, iż między 1789 a 1848 rokiem w języku angielskim pojawiły się takie słowa jak „przemysł” i „przemysłowiec”, „fabryka”, „klasa średnia”, „klasa robotnicza”, „kapitalizm”, „socjalizm”, „kolej”, „liberalny”, „konserwatywny”, „dziennikarstwo”, „ideologia”, „kryzys” czy „strajk”.
Sprawdziłam, iż rzeczownikprocrastination(po łacinieprocrastinatio– zwłoka, odkładanie rzeczy na jutro) znany był wówczas angielszczyźnie co najmniej od dwóch stuleci. Po staropolsku mówiło się „zmuda” – zwlekanie, człowiek zaś mógł „mudzić czas” – mitrężyć i odwlekać, a wtedy stawał się „zmudny” lub „zmudliwy”. W epoce, która zrodziła pogląd, iż wszelkie ludzkie działania powinny być społecznie użyteczne, zwlekanie nabrało dodatkowo negatywnego wydźwięku.
W osiemnastowiecznej Europie lenistwu wydano wojnę jako najgorszej z ludzkich przywar i słabości.Sapere aude!– „Odważ się posługiwać własnym rozumem!” – pisał w esejuOdpowiedź na pytanie: czym jest oświecenie?Immanuel Kant, wzywając do samoświadomości i autonomii w myśleniu. Wolny i niezależny podmiot nigdy nie popada w umysłową bezczynność i nie pozwala innym myśleć za siebie. Lenistwo, bierność, brak inicjatywy i woli to zatem nie tylko groźne aspołeczne postawy, ale też objawy umysłowego tchórzostwa. W epoce oświecenia aktywność i pracę uznawano za naturalne potrzeby ciała i moralny obowiązek każdego człowieka. „[P]raca oddala od nas trzy wielkie niedole: nudę, występek i ubóstwo” – pisał Voltaire wKandydzie, a bezczynność była dla niego równoznaczna ze śmiercią. Nie tylko dla niego.
Próżniactwo, włóczęgostwo, ubóstwo, żebractwo i melancholia stanowiły zagrożenia dla zdrowego i sprawnie działającego społeczeństwa, dlatego należało je karać, a wszelkich piecuchów i trutni nawracać na adekwatną drogę.
Uważano, iż człowiek został stworzony, aby działać. W świecie rewolucji przemysłowej słowa „postęp” i „praca” odmieniano przez wszystkie przypadki, a przedsiębiorczość stała się jedną z najbardziej pożądanych cnót. Praca była fundamentem społecznego ładu, bezczynność – źródłem chaosu. Najdrobniejsze przejawy lenistwa, stojące w sprzeczności z interesami rodzącego się kapitalizmu, traktowano jako objaw szczególnie niebezpiecznej choroby, którą za wszelką cenę należało zwalczać dyscypliną i samą pracą. Próżniactwo, włóczęgostwo, ubóstwo, żebractwo i melancholia stanowiły zagrożenia dla zdrowego i sprawnie działającego społeczeństwa, dlatego należało je karać, a wszelkich piecuchów i trutni nawracać na adekwatną drogę. W tym celu w oświeceniu, a także dekadach, które nadeszły po nim, wypracowano skomplikowany system kontroli nad przestrzenią, czasem i ludzkim ciałem. Jego działanie wNadzorować i karaćopisał Michel Foucault – ciało miało przypominać sprawnie działającą maszynę, przestrzeń zostać ściśle zorganizowana, a czas maksymalnie wykorzystany: „nic nie powinno pozostawać bezczynne czy bezużyteczne: wszystko ma służyć wspieraniu oczekiwanego czynu”.

Aktualności „Pisma”
W każdy piątek polecimy Ci jeden tekst, który warto przeczytać w weekend.
W 1823 roku w Wielkiej Brytanii przyjęto ustawę o panach i służących – Master and Servant Act. Spisane w niej prawa chroniły przede wszystkim pracodawców, nakładając na pracowników obowiązki, które miały zmotywować ich do maksymalnej wydajności. Hobsbawm wspomina, iż jednym ze sposobów na zmotywowanie pracowników było na przykład płacenie im minimalnej pensji, aby stale utrzymywać ich na granicy nędzy i głodu i zmusić tym samym do bezustannej pracy. Konkurencja w postaci zmechanizowanych fabryk spowodowała upadek małych manufaktur, a likwidacja pańszczyzny i uczynienie ziemi przedmiotem handlu sprawiły, iż ogromna liczba ludzi zmuszona została do porzucenia swoich gospodarstw. „[E]wolucja gospodarki przemysłowej bazowała raczej na szybkim tworzeniu rzesz pracowników najemnych niż pracodawców czy samozatrudnionych […]. Na każdego człowieka, który awansował do klasy kapitalistycznej, przypadała dużo większa liczba tych, którzy doświadczyli degradacji swej pozycji. […] niezależność ekonomiczna wymagała kwalifikacji technicznych, odpowiedniej mentalności lub zasobów finansowych”. W teorii oświeceniu towarzyszyły hasła emancypacji i równych praw dla wszystkich, w praktyce emancypacja ta dotyczyła przede wszystkim tych już uprzywilejowanych, którzy potrafili wykorzystać rodzące się możliwości dla własnych celów.
Skutkiem nieprzemyślanych i niekontrolowanych procesów industrializacji i urbanizacji, które przetoczyły się przez Europę w dobie podwójnej rewolucji, były między innymi epidemie chorób zakaźnych wybuchające w przeludnionych miastach, samobójstwa, prostytucja, choroby psychiczne i wzrost przemocy. Hobsbawm jako skutek przemian wymienia także ogarniający coraz większe rzesze ludzi stan zwątpienia i odrętwienia: „Chodzi o próbę ucieczki od robotniczego losu, a przynajmniej akceptacji lub wyparcia ze świadomości faktu ubóstwa i poniżenia. Człowiek wierzący w powtórne przyjście Chrystusa, podobnie jak pijak, rzezimieszek, szaleniec, włóczęga czy ambitny drobny przedsiębiorca – każdy …