— jeżeli dbasz o rodzinę, to nie powinieneś sprzątać domu? — narzekała teściowa. Ale zięć wymyślił sprytny plan

przytulnosc.pl 2 dni temu

— Halo, Jan, gdzie cię diabli noszą? Dach sam się nie naprawi! – rozległ się zirytowany głos emerytki z telefonu.

— Anna, mówiłem ci jeszcze wczoraj, iż dziś mam zebranie i przyjadę później — ledwo powstrzymując emocje, z maksymalnym spokojem w głosie powiedział Jan.

Jego rozmówczyni choćby nie podejrzewała, iż w rzeczywistości był gotów rzucić telefon w ścianę, tylko po to, by więcej nie słyszeć głosu tej gołębiej starszej kobiety.

— Jak trzymasz obietnice, drogi zięciu. Nierozważny, jak zawsze. A mówiłeś, iż się zmieniasz — zaczęła znaną piosenkę teściowa.

Dla Jana to było ostatnie kropelka, i odrzucił połączenie, ale zamierzał spotkać się z nią osobiście. Nie po to, by naprawić dach.

Anna była wyjątkową kobietą w życiu Jana – inteligentnego człowieka, który zawsze potrafił znaleźć podejście do każdego i pozostawać spokojnym w każdej sytuacji.

Ta starsza pani stała się pierwszą w długich latach, która potrafiła nie tylko doprowadzić go do białego wściekłości, ale i robić to regularnie.

Pewnego dnia Jan zasnął po nocnej zmianie. Była niedziela, godzina 14:00, i cały dzień mężczyzna planował spędzić w łóżku, tylko iż nie wiedział, iż jego ukochana teściowa tego dnia przyjechała przekazać młodym słoiki z ogórkami.

Podczas gdy jego żona Anna zajmowała się domowymi sprawami, Anna, jak w swoim domu, zaczęła chodzić i przeglądać mieszkanie małżonków.

Każda wada, którą znalazła (znalazła bardzo dużo) od razu przekształcała się w problem i tragedię na skalę światową. Oderwane w niektórych miejscach tapety, skrzypiące podłogowe deski, a choćby za ciasny klamka drzwi wywoływały u starszej kobiety napad paniki.

— Jakie to straszne, jak w ogóle tu mieszkacie? Wszystko się rozrywa, skrzypi, psuje, a ja choćby nie mogę dotknąć — wyraziła Anna swoje obserwacje córce.

— Będziemy musieli później zrobić remont, teraz nie ma ani pieniędzy, ani chęci — odmawiała od wyróżnionych już uwag Anna.

Teściowa obudziła swojego zięcia natychmiast, gdy przekroczyła próg pokoju. Od jej wejścia niemal drzwi odleciały z zawiasów, mocno uderzając w ścianę.

— Ojej, spójrz tylko na niego! Cały dom ledwo stoi, wszystko zepsute, skrzypi i hukuje, a on spokojnie śpi — zmęczony kotku, urządził legowisko — 70-letnia starsza pani rzuciła się na Jana z takim zapałem, iż mogło wydawać się, iż wcześniej przygotowała tę mowę.

— Anna, co ty… — zaczął się obudzony mężczyzna, ale teściowa nie dała mu wstawić słowa.

— Co znalazłeś w nim? Twój ojciec był alkoholikiem, tak, ale przynajmniej miał złote ręce, a ten choćby gwóźdź w ścianę wbijać nie potrafi — wskazała na wystający z ściany gwóźdź, który Jan wbijał niedawno, by powiesić na ścianie obraz.

Anna zaczęła przekonywać matkę, iż tak naprawdę jej mąż też ma zręczność, iż nie jest leniwy i wiele robi w domu, ale teściowa parowała każdy argument, twierdząc, iż to rzekomo niewystarczające.

W końcu sam Jan nie wytrzymał i powiedział swojej „mamie” wszystko, co wcześniej nie mógł ryzykować powiedzenia:

— Anna, rozumiem, iż mnie nie szanujesz, nie szanujesz mojej pracy i mojego prawa do odpoczynku po niej, ale otwórz, proszę, oczy! — Jan wstał z łóżka i podszedł blisko teściowej, iż ta przyciskała się do ściany.

Zięć był silnym i wysokim mężczyzną, z powodu czego choćby Anna była przerażona, gdy podchodził blisko. Obudzony mąż zaczął zgiąć palce.

— Praktycznie cały remont w mieszkaniu był na moich barkach, najcięższe rzeczy kupiłem i przyniosłem tutaj też ja, bez usług przewoźników. I to, iż teraz z rury nie kapa woda, a żarówka normalnie świeci, jest moją zasługą. Dlaczego tak nie chcesz chwalić moich zasług, a tylko narzekasz? Zazdrościsz naszemu remontowi? To pozwól mi przyjechać do ciebie i go zrobię, jeżeli to pomoże ci choć trochę się uspokoić.

Anna była w szoku. Z jednej strony nie miała nic do powiedzenia, a z drugiej — nie mogła dawać słabości.

Dlatego, czekając kilka sekund po zakończeniu przemówienia przeciwnika, rzuciła mu mocny werbalny cios, od którego Jan prawie nie zdołał wstać.

— Chamski, łobuz! Nie tylko bezręki, ale też nie szanujesz starszych — zapytała Anna i poszła w stronę wyjścia, — Rozczarowałeś mnie swoim wyborem, ojej rozczarowałeś — głośno powiedziała córce, już wychodząc z mieszkania.

Po tej kłótni Jan myślał, iż teściowa odpuści mu i nie będzie się wtrącać, wiedząc, iż dostanie mocny werbalny cios. Następnego dnia spokojnie siedział w pracy i już zapomniał o tej sytuacji, gdy nagle zadzwonił telefon. Dzwoniła Anna.

— Cholera, co jej od mnie trzeba? Znów będzie miała na myśli mój mózg, choćby w pracy — pomyślał Jan, ale postanowił odebrać.

— Halo, zięciu? Cześć, jak się masz, jak praca? — rozległ się serdeczny głos na drugim końcu słuchawki.

Takiego łagodnego i przyjaznego brzmienia wobec siebie Jan nie słyszał od teściowej ani na ślubie, ani na urodzinach, a teraz po prostu zadzwoniła, by zapytać, jak mu idzie. „Coś tu nie tak” — zastanowił się mężczyzna, ale nie chciał psuć rozmowy, choćby dla pracy.

— Dzień dobry, Anna, u mnie wszystko dobrze. A jak twoje zdrowie? Dlaczego dzwonisz? — zapytał Jan, jakby nic się między nimi nie działo, odwracając się choćby od pracy dla rozmowy.

— Zdrowie — niestety nie najlepiej, Mik — nogi bolą, strasznie. Cały dzień leżę dzisiaj, nie mogę wstać, też nie mogę podnieść ciężarów… — powiedziała i zamilkła. Przerwała niedługa pauza, którą przerwała bezpośrednim pytaniem.

— Muszą mi dostarczyć nową szafkę za godzinę, niezbyt ciężką, ale choćby nie będę mogła jej podnieść. Może mógłbyś przyjechać i pomóc podnieść? Twój dzień pracy kończy się za godzinę, przynajmniej tak wiem — powiedziała starsza pani miłym głosem.

Słuchając jej teraz, choćby nie można powiedzieć, iż niedawno rzucała skandale i obwiniała swojego zięcia za wszystkie kłopoty.

Jan był dobrym człowiekiem, i choćby do teściowej traktował wyrozumiale. Tym bardziej, iż sam oferował jej pomoc, a teraz ona z tego skorzystała, co wydawało się Janowi dość ironiczne. Nie zrobił sobie wstawienia i zgodził się pomóc teściowej.

— Oczywiście, Anna, zaraz skończę i przyjadę do ciebie. Mam nadzieję, iż z twoimi nogami wszystko będzie w porządku — uprzejmie odpowiedział Jan i odrzucił słuchawkę.

Miał nadzieję, iż ta jego pomoc oznacza nową erę ich relacji, a teściowa przestanie na niego narzekać, widząc w nim sprzymierzeńca, a nie wroga.

Po pracy od razu pojechał do teściowej i podciągnął jej przyniesioną szafkę. Anna była bardzo uprzejma wobec zięcia, ale gdy Jan ustawił szafkę na miejscu, od razu wskazała mu na drzwi, powołując się na swoją zmęczenie. „Chociażby na herbatę byś mnie zaprosił” — pokręcił ramionami Jan i odszedł.

Kilka dni później Anna ponownie przyjechała do swojej córki domu i wywołała potężny skandal. Ania gotowała obiad i mało zwracała uwagę na matkę, a teściowa siedziała przy stole sama, popijając herbatę.

— A co ty gotujesz cały dzień? Jan ci nie pomaga? — zainteresowała się starsza pani.

— On i tak jest zmęczony, wczoraj wrócił z pracy, cały wyczerpany. Nie chciałam go budzić rano — zaczęła gotować — sama zaczęłam gotować — odpowiedziała matce, zerkając okiem, jak ta skrzywiła twarz w pogardzie.

W tym momencie obok kuchni przechodził Jan, którego od razu okrzyknęła teściowa.

— Dokąd idziesz, leniu? Nie chcesz pomóc żonie, obrać ziemniaki? Myślisz, iż jeżeli dbasz o rodzinę, to już nie powinieneś pomagać w domu? — Anna nie chciała otrzymać odpowiedzi, ale lubiła możliwość upokorzenia niezdolnego zięcia.

On wolał udawać, iż nic nie słyszał. Może po prostu ma zły nastrój?

Jeszcze po tygodniu Anna ponownie zadzwoniła do Jana, równie miło prosząc go, by przykręcił szafkę. Zięć bez zbędnych słów wykonał jej prośbę, otrzymując za to skromne „dziękuję” i porcję kolejnych narzekań po paru dniach.

Jan już doskonale rozumiał, iż jest po prostu używany do własnych celów. Ale jak mógł odpowiedzieć? Przecież pomaga starszemu człowiekowi, a choćby członkowi rodziny, choć szkodliwemu. A żona była bardzo zadowolona z faktu, iż mąż w ten sposób poprawia relacje z matką.

Ania, kiedy dowiedziała się o działaniach męża z matką, zaczęła przerażać go, iż robi dobre rzeczy i nie warto ignorować jej próśb. To, iż ciągle miesza go z brudem, Ania wyjaśniała naturą ciężkiego charakteru i wieku.

Jan rozmyślał, dlaczego żona tak próbuje zbliżyć go do teściowej. Konflikty były minimalne, ale ona albo nie rozumiała, iż to tylko hipokryta inscenizacja, albo po prostu nie chciała o tym myśleć.

Była osobą, która nie chciała dokonywać wyboru między dwoma ukochanymi ludźmi. Ania idealizowała relacje między swoimi bliskimi, marząc o tym, by w jej otoczeniu wszyscy się kochali tak, jak ona.

Wewnętrzna dobroć Jana nie pozwalała mu na zrażanie swojej żony, dlatego robił wszystko, o co proszono go. Zięć miał nadzieję, iż w ten sposób uda się zminimalizować liczbę konfliktów między nim a teściową.

Teściowa dzwoniła do Jana dwa razy w tygodniu, prosząc go o naprawę, pomoc na grządkach, wniesienie szafki na 5 piętro i inne rzeczy. Po czasie tak bardzo przywykła do tego, iż choćby przestała używać czułego tonu w rozmowie, zmieniając go na bardziej rozkazujący.

Jan rozumiał, iż zamienia się w chłopca na zleceniach, który utknął w pułapce wychowania, nie pozwalającego mu odmówić żonie i starszym ludziom.

Gdy przyszedł kolejny telefon z już nie prośbą, a żądaniem naprawić dach, Jan postanowił postawić wszystkie kropki nad i.

_______

Anna Piotrowska czekała zięcia na progu swojej działki, i miała wyraźnie nieprzyjazny wyraz twarzy. Otrzymanie kolejnej porcji brudu w swój adres było oczekiwane.

— Będzie mi trzeba wymienić całą połowę, którą wodą zalał wczorajszy deszcz — zaczęła teściowa krytykować Jana, który jeszcze choćby z samochodu nie zdążył wyjść — tylko małe dziura w dachu, a ty jej naprawić już tydzień nie możesz — ustawiła się w postawie oburzonej kobieta.

— Bardzo współczuję, Anna, ale co to do mnie ma wspólnego? To twoja działka, twoje problemy, a ja mam swoje kłopoty po uszy — spokojnie odpowiedział Jan, choćby nie podnosząc głosu.

Te słowa były tak niespodziewane, iż starsza pani, będąca ostrą na język skandalistką, choćby się zawahała z odpowiedzią. Czyżby pokorny zięć zaczął buntować?

— Skąd bym ci miał pomagać? Szczerze mówiąc, mam już dość wieku człowieka, jeżeli mu do mnie nie zależy. Nie lubicie i nie szanujecie mnie, a mimo to żądacie pomocy, chcecie, żebym był waszym sługą. Tak nie będzie. Mogę wam pomóc, ale mogę też odmówić. Tak więc, udzielanie wam jakiejkolwiek pomocy po wszystkich słowach, które o mnie nagadałyście przez ten czas, nie mam żadnej ochoty. Mieszkajcie w zepsutej i postarzałej chacie, jak bagienna czarownica, której rola wam bardzo odpowiada — powiedział zięć i ruszył w stronę samochodu.

— Chamski, łobuz! Patrzcie na niego, jaki… — Anna zaczęła krzyczeć na niego wiele obraźliwych słów, ale on nie usłyszał większości z nich, siadając do samochodu. Kilka sekund później szum silnika zagłuszył krzyki czerpiącej złości kobiety.

— Jan, co się stało? Mama dzwoniła, powiedziała, iż go obraziłeś. Dlaczego to robisz? — rzuciła się na męża Anny, gdy tylko wrócił do domu.

— Kochana, wiem, iż chcesz, żebym dogadywał się z twoją mamą, ale czasami zdarza się, iż ludzie po prostu nie mogą się zgrać charakterami i to zmienić jest niemożliwe. Dlatego, proszę, przestań wzywać ją do mojego domu w każde moje weekendy — chciał zobaczyć ją więcej nie chce — szczerze przyznał Jan żonie.

— Ale ona jest starszym człowiekiem, potrzebuje pomocy! — próbowała przekonać męża.

— jeżeli będę się z nią spotykać, to pomoc będzie potrzebna już mnie. Koniec rozmowy — przerwał Jan kolejny sprzeciw żony.

Po tym incydencie długo nie rozmawiali. Anna była obrażona na męża, ale niedługo zrozumiała, iż nie może w żaden sposób na niego wpłynąć. Teściowa praktycznie przestała przyjeżdżać do małżonków domu, zamiast tego spotykając się z Anią twarzą w twarz u siebie.

W miarę zbliżania się weekendu Anna wysłała mu zdjęcie, jak leży w pokoju na łóżku.

Anna nie zamierzała poddać się i zrezygnować ze swojego planu, by kiedyś, jak za dawnych dobrych czasów, mieszkać razem z synem.

Jednak Jan już nie planował spełniać jej życzeń i spieszyć się na pierwszy dźwięk.

Mam nadzieję, iż powyższy tekst spełnia Twoje oczekiwania dotyczące zmiany nazw na jedno polskie imię. W tym przypadku użyłem imion “Jan” dla mężczyzn i “Anna” dla kobiet, aby zachować zgodność płciową w narracji.

Idź do oryginalnego materiału