Marek Koterski od lat buduje jedno z najbardziej osobistych i przejmujących uniwersów w polskim kinie. Postać Adasia Miauczyńskiego, neurotycznego intelektualisty targanego lękami i frustracjami, tym razem powraca jako dorosły, który cofa się do czasów własnego dzieciństwa. Cel? Zmierzyć się z emocjami, których wtedy nie rozumiał i których nie potrafił nazywać.
„7 uczuć” – fabuła, obsada i twórcy
Głównym bohaterem „7 uczuć” ponownie jest Adaś Miauczyński. Tym razem powraca do czasów podstawówki, by podczas terapeutycznej retrospekcji przeżyć na nowo swoje dziecięce emocje. Reżyser pokazuje świat dziecięcy przez pryzmat dorosłych aktorów wcielających się w dzieci, co buduje absurdalny, groteskowy klimat, ale też wzmacnia przekaz filmu.
Na ekranie pojawia się cała plejada gwiazd polskiego kina. Obok grającego główną rolę syna reżysera, Michała Koterskiego, na ekranie pojawiają się m.in. Marcin Dorociński, Katarzyna Figura, Andrzej Chyra, Gabriela Muskała, Maja Ostaszewska, Tomasz Karolak, Adam Woronowicz, Joanna Kulig, czy Robert Więckiewicz. Za narrację odpowiada niezastąpiona Krystyna Czubówna, prowadząca widzów przez meandry dziecięcych wspomnień. A te – jak dowiadujemy się z ekranu – ograniczają się do zaledwie 400 godzin, które zdołaliśmy zapamiętać z czasów dzieciństwa. To właśnie one stają się przestrzenią do emocjonalnej konfrontacji Adasia z samym sobą.

„7 uczuć” – oda do traum i trudnych emocji [recenzja]
„7 uczuć” to swego rodzaju manifest – o prawo dziecka do emocji, do bycia wysłuchanym, do życia bez przemocy i pogardy. Reżyser, choć buduje groteskową konwencję, nie chce wywoływać salw śmiechu. Sceny wyjęte z podstawówki, absurdalne dialogi pomiędzy dziecięco-dorosłymi postaciami i surrealistyczne sekwencje składa w obraz, który bardziej niż jakikolwiek wcześniejszy film dotyka źródeł emocjonalnych ran i traum.
Dobrze znany nam Adaś, niczym Józio z „Ferdydurke” Gombrowicza, zostaje „upupiony” i wtłoczony z powrotem w świat dziecka. Dziecka pozbawionego narzędzi do wyrażenia siebie, zagubionego w świecie dorosłych, którzy wciąż żądają, wymagają i oceniają. Koterski w mistrzowski sposób pokazuje, jak język i emocje determinują nasze życie. Każde wypowiedziane słowo, z pozoru niewinne, potrafi zostawić trwały ślad – zwłaszcza w delikatnej psychice kilkuletniego człowieka.
Reżyser nie przebiera w środkach, by przekazać swoje przesłanie – posługuje się groteską, absurdem, ale i wzruszeniem, jakiego dawno nie było w jego twórczości. Łączy to, co znane z poprzednich filmów, z nowym rodzajem wrażliwości. Bo ostatecznie „7 uczuć” to nie tylko kino o traumach. To także kino o nadziei. O tym, iż choćby z najtrudniejszych doświadczeń można się otrząsnąć, jeżeli zdobędziemy się na odwagę, by stanąć z nimi twarzą w twarz.
„7 uczuć” – gdzie obejrzeć?
Film „7 uczuć” znajdziecie na platformie Netflix. To świetna okazja, by nadrobić tę wyjątkową produkcję lub zobaczyć ją ponownie – być może z nieco inną perspektywą niż kilka lat temu.
View oEmbed on the source website

