Żałobne melodie.
Tyle u niej pięknych styli. Jessica Moss znana z The Silver Mt Zion czy Black Ox Orkestar, jak sama twierdzi uderzyła właśnie w najbardziej ambientowe rejony w swojej karierze. A zrobiła to z charakterystycznym dla niej zacięciem neoklasycznym i bogatą wrażliwością przestrzeni.
Album „Unfolding” to świadectwo nierozerwalności dwóch terminów ważnych w życiu artystki-po pierwsze muzyki, po drugie kwestii społecznych. Album powstawał w trakcie trwającej wojny na linii Palestyna-Izrael i właśnie Palestynie został w całości poświęcony. W trakcie owocnej współpracy z producentem Radwanem Ghazi Moumneh (Jerusalem in My Heart), artystka zauważała w jak naturalny sposób jej muzyczne pejzaże przekształcały się w hołd dla ofiar ludobójstwa, które chcąc nie chcąc stały się naturalnym tematem towarzyszącym procesowi tworzenia.
„Unfolding” dźwiękowo dotyka skrajnie wrażliwych strun, prowadzi nas w drone’owe klimaty okraszone skrzypcowymi melodiami i zdecydowanie blisko trzyma się idei opowiadania historii dźwiękiem. kooperacja z Tonym Buckiem („One, Now”) prezentuje bardzo interesujące patenty. Zastosowanie gry na perkusji z użyciem pędzla, urozmaica skrzypcowe motywy sięgające po elementy ludowej muzyki arabskiej i żydowskiej, oraz etniczne wokalizy.
Industrialny duch odkrywa „Washing Machine”. Zgodnie z tytułem jednym z bohaterów dźwiękowych jest tu pralka. Pralka koło której siedząc i rozmyślając, Moss nuciła pierwsze motywy skrzypcowe do utworu. Zabawne połączenie codziennych życiowych czynności z kreatywnością twórczą.
Po dwóch pierwszych, rozciągniętych kompozycjach, przechodzimy do drugiej części albumu. Złożona jest ona z układających się w całość ambienotowo-noise’owych fragmentów opowiadających jedną historię. Również dzięki tytułów, bo te układają się we frazę „no one / no where / no one is free / until all are free”.
Ten wątek opowiadany jest z wyjątkową dramaturgią, przedzierając się przez post rock, folk czy neoklasykę oblane ambientowym sosem.
Płyta Moss jest na swój sposób bolesnym doświadczeniem i nie sposób nie mieć jednoczesnej przyjemności z odkrywania albumu, połączonej ze smutkiem idącym za jego przesłaniem.
Constellation 2025
Profil na BandCamp »Profil na Facebooku »














