W poprzednim tomie Pożeraczy nocy nasza ulubiona para bliźniaków poznała prawdę na temat swojej natury. A jak sobie z nią poradziła? No cóż, mieli swoje wzloty i upadki…
Minęły cztery miesiące, odkąd noc krwi, chaosu i nieudanej próby przywołania demona odsłoniła nietypową historię bliźniąt z rodziny Tingów. Od tamtego czasu Milly i Billy próbują zgłębiać nowe moce, ale rodzice Ipo i Keon raczej w tym nie pomagają. Mimo braku wyjaśnień jedno jest oczywiste: rodzina Tingów należy do znacznie większego świata nadprzyrodzonego, a coś w nim jest naprawdę bardzo nie w porządku.
Kiedy Ipo i Keon zostają na siłę wciągnięci z powrotem do zdradzieckich elit towarzyskich istot nadprzyrodzonych, ich dzieci orientują się, iż kontakty ze światem duchów mają wysoką cenę – gdy martwi wyrównują rachunki z żywymi, równowagę wprowadzić może tylko krew. Aby uratować ludzkość i siebie, Tingowie będą musieli zaakceptować własne wewnętrzne demony.
– opis wydawcy
Jej mali żniwiarze to drugi z trzech tomów nowej komiksowej opowieści od Marjorie Liu i Sany Takedy. Teraz, kiedy Milly i Billy wiedzą już, kim – lub czym – są, bliźniaki starają się wdrożyć w swoje demoniczne życie. Problem w tym, iż ich rodzice zupełnie nic im nie chcą wyjaśnić ani niczego ich nauczyć, przez co rodzeństwo brodzi w szarlatańskim bagnie na ślepo. I przez przypadek włazi przy tym prosto w gigantyczne, za przeproszeniem, gówno.


Fot. Entertainment Weekly
Ten tom Pożeraczy nocy podobał mi się dużo, dużo bardziej niż pierwszy. Ba – tym razem choćby rzeczywiście czekam na kolejny z pewnym podekscytowaniem. Mamy tutaj dużo akcji, zdecydowanie więcej elementów horrorowych, ale przede wszystkim – pogłębienie głównych bohaterów, którego tak bardzo mi wcześniej brakowało. Billy i Milly nie są już tylko głupawymi comic reliefami, ale też przeżywają znacznie trudniejsze emocje czy rozterki niż ostatnio. Ich sytuacja jest trudna, a powodowane przez nią stres i przygniatająca presja od czasu do czasu wymykają się rodzeństwu spomiędzy żarcików i innych mechanizmów obronnych. W takiej wersji polubiłam ich oboje zdecydowanie bardziej. Teraz to już nie tylko puste wydmuszki, ale – co prawda szalenie naiwne i nieroztropne, ale wciąż – dwie w miarę autentyczne zagubione dusze próbujące nauczyć się siebie na nowo oraz robić to, co uważają za słuszne.
Sama mitologia tego świata również uległa w tym tomie rozbudowaniu, choć jednocześnie utworzyło to mnóstwo nowych znaków zapytania. Pożeracze nocy, jak się okazuje, mają całkiem rozwinięty lore. Świat ten nie dzieli się jedynie na ludzi i demony; te drugie mają jeszcze masę podrodzajów i wielostopniową hierarchię. Jej mali żniwiarze podrzucają nam na ten temat sporo informacji, aczkolwiek większości z nich nie systematyzują. Przez to zaś czytelnik jest tak naprawdę kilka lepiej zorientowany w tym wszystkim niż bliźniaki Ting. Znamy nazwy różnych „kast” i „ras” demonów, a pewnych zależności możemy się domyślić, aczkolwiek wiele spraw to wciąż dla nas zagadka. I, no cóż – prawdopodobnie tak już właśnie pozostanie, przynajmniej w przypadku pewnej części tychże brakujących danych. Został w końcu tylko jeden tom do finiszu, raczej nie uda się weń wepchnąć odpowiedzi na wszystkie nasze pytania.


Fot. Entertainment Weekly
Odnoszę też wrażenie, iż w tej części pojawiło się mniej koślawych kadrów niż ostatnio. Oczywiście wciąż się zdarzają, aczkolwiek nie rzucały mi się tym razem aż tak w oczy. Dla kontrastu za to więcej było rysunków rzeczywiście bardzo ładnych. Niestety tym razem polski wydawca nie wrzucił żadnych przykładowych stron do sieci, aczkolwiek udało mi się znaleźć kilka z wydania angielskiego, żebyście mieli choć drobny wgląd w to, o czym mówię. Nie ma na nich tych kadrów, które najbardziej mi zaimponowały, ale to adekwatnie nic dziwnego – one akurat znajdowały się pod koniec tomu, a szkoda by było zaspoilerować punkt kulminacyjny akcji. Musicie mi zatem uwierzyć na słowo: na Jej małych żniwiarzy naprawdę dobrze się patrzy.
Jej mali żniwiarze. Pożeracze nocy, tom 2 to bardzo dobra kontynuacja historii rozpoczętej w Pożeraczce nocy. Ten tom ma znacznie więcej elementów horrorowych niż poprzedni; akcja jest wartka, a bohaterowie nabierają nieco głębi, której bardzo brakowało mi w nich wcześniej. I choć generuje on mnóstwo pytań, na które odpowiedzi pewnie nie zdążymy poznać przed końcem trylogii, doceniam rozbudowę całego tego uniwersum, jaka tutaj zaszła. Z pewnością będę czekać na finałową część – i to choćby dość entuzjastycznie nastawiona.
Autor: Marjorie Liu, Sana Takeda
Tłumaczenie: Maciej Muszalski
Okładka: Sana Takeda
Wydawca: Non Stop Comics
Premiera: 29 marca 2025 r.
Oprawa: miękka
Stron: 272
Cena katalogowa: 89,90 zł
Powyższa recenzja powstała w ramach współpracy z wydawnictwem Non Stop Comics. Dziękujemy!
Fot. główna: materiały prasowe – kolaż (Non Stop Comics)