
'Jak Ty to robisz Matt?'. Recenzja: Daredevil. Tom 3
WAKACJE! Czas zatem rozpocząć letni panel komiksowy. Trzeba się spieszyć, bo nie wiadomo, jakie plany urlopowe przyniesie los! Na pierwszy ogień idzie kontynuacja mocnej serii... Zapraszam do recenzji.
Daredevil idzie jak burza! To już trzeci tom przygód obrońcy Hell's Kitchen wydany w ramach linii Marvel Fresh. Na nowo opowiedziana historia Daredevila prowadzi nas przez potężny kryzys tożsamościowy, z którym Matt, jako przykładny chrześcijanin, musi sobie poradzić. Przeszłość to nie jedyne demony. Czy wymierzanie sprawiedliwości... na własną rękę to dobra droga? Czy przemoc to metoda, której Bóg wymaga? Sądy- jako twory ludzkie- są dobre? Czy ktoś stoi ponad prawem?
Wydawcy- Egmont i klub Świat Komiksu- zadbali, by tomisko było grubaśne i nie odstawało od poprzednich części. Oczywiście- tylko się cieszyć! Kolejny raz mamy co czytać- ponad 250 stron. Za ich wypełnienie odpowiada scenarzysta Chip Zdarsky i artyści, między innymi: Marco Checchetto, Mike Hawthorne, Stefano Landini.
"Matt Murdock wylądował za kratkami i dzielnica Hell’s Kitchen straciła swojego diabła stróża. W zamian zyskała… prawdziwą diablicę! Śmiertelnie groźna zabójczyni Elektra Natchios wzięła na siebie rolę nowej Daredevil, ale nie ma lekko. Wilson Fisk wciąż okupuje fotel burmistrza Nowego Jorku, a na dodatek w mieście pojawia się seryjny morderca, który najwyraźniej opanował sztukę przebywania w kilku miejscach naraz. Jakby tego było mało, z kosmosu nadciąga Król w Czerni, gotów pogrążyć Ziemię w wiecznej ciemności. Czy Elektra pierwszy raz w życiu znajdzie się w sytuacji, która ją przerośnie?"
Jeśli spodziewaliście się, iż trzeci tom rozczaruje, to się pomyliliście. Dostajemy sporą porcję dobrej historii, w której mam wrażenie, iż z jednej strony mierzymy się z konsekwencjami wyborów Matta (daje się poznać jako uparty osioł), z drugiej nareszcie wchodzimy w 'nowe'. Na skali sympatii umieściłbym go w środeczku. W każdym razie- na ten moment. Nie jest tak dobry, jak tom drugi, ale o niebo przyjemniej mi się go czytało niż część pierwszą.
Nareszcie mamy Daredevila! A choćby dwóch! Jeden co prawda siedzi w wiezieniu, ale jeżeli Was to pocieszy- na własne życzenie. Trochę to irytujące, bo z zagubionej mamałygi stał się upartym osłem... Czy taka przemiana bohatera mnie satysfakcjonuje? Nie do końca. Dobrze, iż rozmywa się w tomiku. Inna sprawa, iż wykryty w więzieniu spisek to wyolbrzymia (a to akurat ciekawe!). W każdym razie- wszystkie znaki wskazują, iż Daredevil jest potrzebny w szerokim świecie i tego zadania niespodziewanie podejmuje się... Elektra. Dzielnie niesie pochodnie Obrońcy Hell's Kitchen. A poprzeczkę postawiła sobie wysoko- zrezygnowała ze swoich klasycznych metod i postanowiła przyjąć wartości Murdocka. Fajne. Nie spodziewałem się, iż ten motyw tak mi się spodoba. Interesujące jest podejście pokazujące, jak faktycznie trudna jest droga, jaką obrał sobie Matt. Wychodzi zatem, iż Daredevil to inspirująca postać...
Wchodzimy w aktualne dla świata wydarzenia (inwazja Króla w Czerni), pełno tu intryg, akcji i moralnych rozkmin przyozdobionych genialnymi grafikami. Dlaczego zatem nie jest to najlepszy komiks z tria? Otóż odjechany pomysł z Bullseye'm, miotający się nie tylko Matt, ale i Fisk, trochę psują nastrój ulicznego, szarego świata. Wynoszą co prawda opowieść do naukowo-niesamowitego poziomu studia Marvel... ale wprowadzenie Ery Cudów to nie jest dla mniej najlepiej punktujący pomysł, jeżeli chodzi o nowojorskie bijatyki.
Informacje/Pierwsze Wrażenia:

Daredevil idzie jak burza! To już trzeci tom przygód obrońcy Hell's Kitchen wydany w ramach linii Marvel Fresh. Na nowo opowiedziana historia Daredevila prowadzi nas przez potężny kryzys tożsamościowy, z którym Matt, jako przykładny chrześcijanin, musi sobie poradzić. Przeszłość to nie jedyne demony. Czy wymierzanie sprawiedliwości... na własną rękę to dobra droga? Czy przemoc to metoda, której Bóg wymaga? Sądy- jako twory ludzkie- są dobre? Czy ktoś stoi ponad prawem?

Wydawcy- Egmont i klub Świat Komiksu- zadbali, by tomisko było grubaśne i nie odstawało od poprzednich części. Oczywiście- tylko się cieszyć! Kolejny raz mamy co czytać- ponad 250 stron. Za ich wypełnienie odpowiada scenarzysta Chip Zdarsky i artyści, między innymi: Marco Checchetto, Mike Hawthorne, Stefano Landini.
Zarys fabularny:

"Matt Murdock wylądował za kratkami i dzielnica Hell’s Kitchen straciła swojego diabła stróża. W zamian zyskała… prawdziwą diablicę! Śmiertelnie groźna zabójczyni Elektra Natchios wzięła na siebie rolę nowej Daredevil, ale nie ma lekko. Wilson Fisk wciąż okupuje fotel burmistrza Nowego Jorku, a na dodatek w mieście pojawia się seryjny morderca, który najwyraźniej opanował sztukę przebywania w kilku miejscach naraz. Jakby tego było mało, z kosmosu nadciąga Król w Czerni, gotów pogrążyć Ziemię w wiecznej ciemności. Czy Elektra pierwszy raz w życiu znajdzie się w sytuacji, która ją przerośnie?"
Wrażenia:

Jeśli spodziewaliście się, iż trzeci tom rozczaruje, to się pomyliliście. Dostajemy sporą porcję dobrej historii, w której mam wrażenie, iż z jednej strony mierzymy się z konsekwencjami wyborów Matta (daje się poznać jako uparty osioł), z drugiej nareszcie wchodzimy w 'nowe'. Na skali sympatii umieściłbym go w środeczku. W każdym razie- na ten moment. Nie jest tak dobry, jak tom drugi, ale o niebo przyjemniej mi się go czytało niż część pierwszą.

Nareszcie mamy Daredevila! A choćby dwóch! Jeden co prawda siedzi w wiezieniu, ale jeżeli Was to pocieszy- na własne życzenie. Trochę to irytujące, bo z zagubionej mamałygi stał się upartym osłem... Czy taka przemiana bohatera mnie satysfakcjonuje? Nie do końca. Dobrze, iż rozmywa się w tomiku. Inna sprawa, iż wykryty w więzieniu spisek to wyolbrzymia (a to akurat ciekawe!). W każdym razie- wszystkie znaki wskazują, iż Daredevil jest potrzebny w szerokim świecie i tego zadania niespodziewanie podejmuje się... Elektra. Dzielnie niesie pochodnie Obrońcy Hell's Kitchen. A poprzeczkę postawiła sobie wysoko- zrezygnowała ze swoich klasycznych metod i postanowiła przyjąć wartości Murdocka. Fajne. Nie spodziewałem się, iż ten motyw tak mi się spodoba. Interesujące jest podejście pokazujące, jak faktycznie trudna jest droga, jaką obrał sobie Matt. Wychodzi zatem, iż Daredevil to inspirująca postać...

Wchodzimy w aktualne dla świata wydarzenia (inwazja Króla w Czerni), pełno tu intryg, akcji i moralnych rozkmin przyozdobionych genialnymi grafikami. Dlaczego zatem nie jest to najlepszy komiks z tria? Otóż odjechany pomysł z Bullseye'm, miotający się nie tylko Matt, ale i Fisk, trochę psują nastrój ulicznego, szarego świata. Wynoszą co prawda opowieść do naukowo-niesamowitego poziomu studia Marvel... ale wprowadzenie Ery Cudów to nie jest dla mniej najlepiej punktujący pomysł, jeżeli chodzi o nowojorskie bijatyki.