Debiutancka płyta King Crimson wywołała szok, kiedy się ukazała w 1969 roku. Dziś to klasyczny, rockowy album.
Robert Fripp, gitarzysta i kompozytor, tak w wywiadzie dla „Tylko Rocka” tłumaczył filozofię zespołu, który stworzył na początku 1969 roku w Londynie (na bazie innego, Giles, Giles & Fripp) i któremu dał nazwę King Crimson: Wielu brytyjskich muzyków w tym czasie czerpało z tradycji amerykańskiej. Muszę powiedzieć, iż z dużym zdziwieniem przyglądałem się, jak przyswajają sobie manierę czarnych amerykańskich bluesmanów. Mnie osobiście o wiele bardziej logiczne wydawało się sięgnięcie do tradycji ugruntowanej we własnym kraju i na całym kontynencie europejskim, do języka dzieł Strawińskiego czy Bartóka, a następnie powiązanie jej z energią rocka.
Grupa już w czerwcu 1969, po zaledwie kilkunastu koncertach, przystąpiła do pracy nad albumem, ale przerwała ją, niezadowolona z kierunku, w jakim podążał producent Tony Clark, współtwórca sukcesów The Moody Blues. W lipcu rozpoczęła ją – w Wessex Sound Studios, urządzonych w dawnej kaplicy w londyńskim Islington – od początku, bez pomocy producenta spoza własnego grona. A już w październiku wydała w firmie Island pod pretensjonalnym tytułem In The Court Of The Crimson King – An Observation By King Crimson.
Płyta wywołała szok. Mroczna, pesymistyczna wizja świata wyłaniająca się z poetyckich tekstów Pete’a Sinfielda – przeciwstawiona naiwnemu idealizmowi ery hipisów – ubrana została w dźwięki, jakich rock wcześniej nie znał. Eklektyczna, burząca konwencje muzyka zdumiewała bogactwem wyobraźni kompozytorskiej, zuchwałością rozwiązań aranżacyjnych i brzmieniowych, niespotykaną intensywnością emocji, kunsztem wykonania. Wpisana w ramy rocka progresywnego – do dziś uważana jest za jedno z największych dzieł tego nurtu – w rzeczywistości wyrastała ponad style obowiązujące w tamtym okresie. Wskazywała nowe możliwości, otwierała nowe perspektywy, kładła podwaliny pod nowe odmiany stylistyczne, aż po rock gotycki, a choćby black i death metal.
Płytę rozpoczynał utwór 21st Century Schizoid Man, pełen brutalnej mocy, jakiej próżno było szukać w nagraniach zespołów hardrockowych. Najpierw powstał tekst, w krótkich zdaniach o wielkiej sile ekspresji ukazujący koszmar i szaleństwo współczesnego świata. Wokalista i basista Greg Lake zaproponował wstępny riff oraz melodię krzykliwej partii wokalnej, która miała oddawać gwałtowność śpiewanych słów. Natomiast klawiszowiec Ian McDonald rozbudował jego motywy w efektowny, pełen dynamiki temat, który poniósł całość. W części środkowej McDonald wstawił fragment swojej dawnej kompozycji jazzowej, który urozmaicono kolejnymi solówkami, w tym saksofonową, nawiązującą do free jazzu spod znaku Ornette’a Colemana. Interesującym zabiegiem była deformacja głosu Lake’a, by robił wrażenie wrzasku przerażenia dobywającego się z samych trzewi naszego odhumanizowanego świata. Głównie ten utwór zainspirował Barry’ego Godbera, wychowanka Chelsea Art College, któremu zaproponowano zaprojektowanie okładki, do umieszczenia na niej niezwykłego autoportretu – twarzy wykrzywionej przez strach i szaleństwo.
Zupełnie inny charakter niż 21st Century Schizoid Man miały dwie wspaniałe podniosłe kompozycje o symfonicznym rozmachu w duchu muzyki XIX-wiecznej (zbudowanym na efektach melotronowych, ale też brzmieniach organów, klawesynu, klarnetu czy fletu): The Court Of The Crimson King, mroczna wizja świata jako dworu Księcia Ciemności, i Epitaph, rodzaj epitafium dla rodzaju ludzkiego, który odrzucił mądrość wcześniejszych pokoleń (z partią perkusji niemal jak z marsza pogrzebowego). A przeciwwagą dla nich były dwie ballady, odznaczająca się subtelną kolorystyką I Talk To The Wind i minimalistyczna Moonchild, rozbudowana o cykl improwizacji (w tym o fragment prawdziwie awangardowy – oparty na webernowskich strukturach punktualistycznych).
Grupa, która działała z przerwami do 2021 roku (nieodmiennie prowadzona przez Frippa, który dobierał sobie coraz to innych współpracowników), nie ustawała w poszukiwaniach artystycznych i zostawiła po sobie co najmniej kilka równie wspaniałych dzieł, ukazujących różne jej oblicza, w tym Red (1974), Discipline (1981) i THRAK (1995).
WIESŁAW WEISS
Nowe „Wydanie Specjalne” w sklepach!
„In The Court Of The Crimson King” to jedna ze 100 płyt wszech czasów, jakie znalazły się w naszym nowym „Wydaniu Specjalnym”.
„Wydanie Specjalne: 100 PŁYT WSZECH CZASÓW – ROCK” to subiektywne, przygotowane przez redakcję „Teraz Rocka” zestawienie najważniejszych albumów w historii naszego ukochanego gatunku.
6 grudnia pismo trafiło do sprzedaży ogólnej. W cenie 27,99 zł dostępne jest w kioskach i salonach prasowych w całej Polsce.
Można je również zamówić z naszego sklepu internetowego: