Intrygująca reinterpretacja klasycznej opowieści grozy, w której zło czai się również tam, gdzie w ogóle się go nie spodziewamy

glamour.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: fot. materiały prasowe


Są takie opowieści, które z jakiegoś powodu nie dają nam spokoju. Nieustannie do nich wracamy i nic nie wskazuje na to, iż kiedyś znudzą się zarówno widzom, jak i twórcom, którzy wciąż opowiadają je na nowo, po swojemu interpretując i parafrazując. Szczególnie wyraźnie widać to zjawisko na przykładzie „Frankensteina” Mary Shelley, a także powieści epistolarnej „Dracula” Brama Stokera. Oba utwory powstały w XIX wieku, ale towarzyszą nam również w XXI, nieustannie inspirując artystów do robienia własnych wersji tych historii. Tej pokusie uległ również Robert Eggers, zdolny amerykański reżyser, znany z zamiłowania do horroru zawierającego elementy folkloru i mitologii. Jego poprzednie filmy – „Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii”, „Lighthouse” i „Wiking” – są oryginalne, pomysłowe i dopieszczone formalnie. Nie inaczej jest w przypadku „Nosferatu”, który właśnie pojawił się w streamingu. Jest to autorska wariacja Eggersa na temat znanej historii nieśmiertelnego wampira, wymyślonego przez Brama Stokera, ale także, a może raczej przede wszystkim, remake klasycznego arcydzieła ekspresjonizmu niemieckiego „Nosferatu – symfonia grozy” F.W. Murnaua, jednego z pierwszych horrorów w historii kina.

„Nosferatu” – tę opowieść wszyscy znamy tylko pozornie

Wszyscy znamy tę opowieść, ale diabeł tkwi w szczegółach, które sprawiają, iż ta wersja różni się nieco od innych. Akcja filmu toczy się w XIX wieku, w pewnym niemieckim mieście. Mieszka tam młode małżeństwo – Ellen (w tej roli świetna, momentami upiornie histeryczna Lily-Rose Depp) i Thomas (równie świetny, przykuwający uwagę Nicholas Hoult). Ellen od wczesnej młodości nawiedzają dziwne wizje, w których pojawia się jakaś potworna postać, uosobienie śmierci. Gdy Thomas musi się niezwłocznie udać do odległej Transylwanii i mieszkającego tam hrabiego Orloka (wciela się w niego Bill Skarsgard, zmieniony nie do poznania dzięki pomysłowej charakteryzacji), aby osobiście sfinalizować z nim transakcję zakupu zrujnowanego pałacu w niemieckim mieście, wizje Ellen gwałtownie przybierają na sile. Robi więc wszystko, co w jej mocy, żeby zatrzymać męża, przekonać go, aby nie jechał, ale jej się to nie udaje.

Po długiej podróży Thomas trafia do upiornego zamku hrabiego i wpada w zastawioną pułapkę. Orlok rusza do Niemiec, a Thomas musi znaleźć sposób, żeby uciec z zamku i ostrzec Ellen, iż grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo. To mu się ostatecznie udaje, znajduje choćby sprzymierzeńców w walce z potwornym zagrożeniem. Nie ma jednak pojęcia, iż jego żonę łączy z Orlokiem więcej niż ktokolwiek mógłby podejrzewać, bo to on jest tą straszną zmorą, która zwiduje jej się od młodości i ostatecznie tylko Ellen ma w sobie siłę, która może zakończyć ten koszmar.

O „Nosferatu” subiektywnie [recenzja]

To stylowe, piękne pod względem wizualnym i niezwykle klimatyczne dzieło, ale zasadniczo nie straszy. Pewnie dlatego, iż ta historia nie jest nam obca. Takich filmów nie ogląda się jednak po to, żeby doświadczyć nowej, zaskakującej historii. To niemożliwe w przypadku remake’u tak słynnego klasyka kina, jakim jest „Nosferatu – symfonia grozy” z 1922 roku, który na dodatek miał już jeden bardzo dobry remake, czyli „Nosferatu wampir”, wyreżyserowany w 1979 roku przez Wernera Herzoga, z wybitnym Klausem Kinskim w roli Nosferatu i Rolandem Toporem grającym Reinfelda. A zatem nie możemy nie wiedzieć, o czym to będzie. Eggers też miał tego świadomość, dlatego tworząc swoją wersję musiał do niej dodać coś, co ją wyróżni. Herzog w swoim filmie przywrócił postacie z powieści „Dracula” Stokera – są tam więc Mina i Jonathan Harker, Dr Van Helsing, czy wspomniany już Reinfeld – natomiast Eggers wraca do tych, które zostały wymyślone do filmu Murnaua, a także do nieco mroczniejszego tonu.

W większości interpretacji tej historii pojawia się sugestia, iż nieśmiertelny wampir zakochuje się w żonie agenta nieruchomości, lub też odkrywa, iż jest ona wcieleniem jego dawnej miłości, dlatego pragnie się do niej zbliżyć, wziąć ją w posiadanie, żyć z nią na wieki. W filmie Murnaua tego nie ma i Eggers poszedł tym tropem. Jego Ellen ma w sobie moc, potężną energię, która budzi Nosferatu ze snu i przyciąga do siebie. Starożytny potwór wcale jej nie kocha. To faktyczne uosobienie nienasyconej śmierci, wiecznie głodna istota, która pragnie jedynie pożreć coś wyjątkowego, coś, czego jeszcze nigdy nie jadła i z bezwzględną determinacją, dosłownie po trupach, dąży do tego celu. Jednak ten głód stanie się również przyczyną jego zagłady. Ale tylko dlatego, iż Ellen uświadamia sobie siłę swojej mrocznej mocy i decyduje się jej użyć. Wie, iż jej źródłem jest wewnętrzny mrok, grzeszny i niebezpieczny, ale wie też, iż nie musi być jego bezwolną ofiarą i może być sprawcza, może sama zdecydować, co z tym zrobić, jak go wykorzystać. Bestia nie przegrywa zatem z piękną, ale z innym potworem, który tylko wygląda jak piękna kobieta, chociaż nie zawsze, co zawczasu powinno nam dać do myślenia.

Gdzie obejrzeć „Nosferatu”?

Film dostępny jest na serwisie Sky Showtime w ramach subskrypcji.

View oEmbed on the source website
Idź do oryginalnego materiału