Idzie wojna (scenariusz: twórcy różni, rysunki: Roman Gajewski, timof comics, 2024)

deathtothezins.blogspot.com 13 godzin temu

Idzie wojna to antologia krótkich form Romana Gajewskiego. Ciekawie skonstruowana.

Artysta w tym zbiorku zebrał szesnaście shortów, które narysował na przestrzeni lat 2010-2023. Do większości napisał również scenariusz, w kilku przypadkach pomogli mu Łukasz Bogacz, Grzegorz Janusz, Przemysław Olszewski oraz Jan Żarnowiecki. W wydawnictwie nie znalazły się losowe prace twórcy by ukazać przekrojowy dorobek autora. Roman ze swojego portfolio wybrał te, które w mniejszym bądź większym stopniu można zaliczyć do komiksu historycznego. I poukładał je chronologicznie. Ale nie w kolejności powstawania. Historie zostały uporządkowane wg osi czasu. Te pierwsze dotyczą odleglej historii (2 600 600 lat p.n.e.) a ostatnie kadry antologii komentują aktualne wydarzenia w Ukrainie.

Gajewski wielokrotnie dawał się poznać jako twórca bezkompromisowy, o punkowej zadziorności. Zarówno jego groteskowa kreska pełna brutalnych scen jak i wytrącające ze strefy komfortu puenty miały źródło w anarchistycznym podziemiu i kontrkulturze. Tym większe było moje zdziwienie, kiedy po otwarciu komiksu przeczytałem, iż spora część prac została wysłana i nagrodzona na rozmaitych konkursach związanych z państwowymi instytucjami kulturalnymi (Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Wojska w Białymstoku, Nagroda Burmistrza Miasta Kozienice). Weszło mi takie stereotypowe myślenie, iż takie placówki lubią rzeczy bezpieczne i jak najdalej trzymają się od artystycznych zapędów skandalistów. Gdyż wiadomo - historia to gorący temat i nie można deptać grobów przodków którzy za nas przelali krew jakimiś modernistycznymi płodozmianami. A jeszcze większe zdziwienie nastąpiło, gdy okazało się, iż Gajewski bez problemu potrafi mówić o rzeczach trudnych zarówno w sposób bezpośredni jak i liryczny jednocześnie.

Gdzie człowiek, tam i śmierć. Ludzkie dążenie do zdobywania władzy bądź nowych terenów zawsze zostało znaczone przez ślady krwi. Roman dobitnie pokazuje to już w pierwszym epizodzie, gdzie pokrótce przedstawił historię stworzenia świata przez Boga, która kończy się pojawieniem najwyższego drapieżnika, tego dwunożnego. Ale w swych rozważaniach o zamiłowaniach wojennych człowieka dość gwałtownie przechodzi do historii najnowszej. I tego okresu dotyczą najlepsze shorty tej antologii. Gdyż unikają tak częstego w komiksach historycznych patosu. Mimo, iż twórcy operują dość brutalną dosłownością (dość często można spotkać sceny dręczonych ludzi), to wielokrotnie obok nich umieszczają jakąś alegoryczną scenę, która wzbudza... dumę! Serio, w tych komiksach widok Orła Białego napełnia duszę patriotyzmem silniej niż produkcje nastawione wyłącznie na intensywne wzbudzanie narodowych odruchów. Łza, Ślad, Der Anschlag są choćby mesjanistyczne w wymowie i traktują o śmierci i odrodzeniu narodu.

Ale też są w antologii rzeczy mniej wesołe. O tym, iż żyjemy w cywilizacji śmierci opowiada Kula-tura. Gdy zawyją syreny przynoszą niewesołą konstatację, iż dawni oprawcy niekoniecznie doczekali się sprawiedliwości. Na pohybel (na podstawie wiersza Tuwina) opowiada o młodym chłopcu, który daje się ponieść militarystycznej propagandzie i dość gwałtownie odczuwa różnicę pomiędzy 'reklamą' a prawdziwym życiem. Roman w swych dziełach sprawnie operuje dwubiegunowością - jego światy są teoretycznie groteskowo cartoonowe. Krzywe budynki, nieproporcjonalne anatomie i satyryczne facjaty... które to zaliczają headshoty, z których tryska krew po rozpłataniu gardeł i które ślizgają się po ziemi w przedśmiertnych konwulsjach.

Taka jest ta Idzie wojna. Przejmująca, skłaniająca do przemyśleń, pacyfistyczna w wymowie. Tak, turpistyczne rysunki mogą wywołać odruch obrzydzenia. Ale kto powiedział, iż wojny są sterylne?



Idź do oryginalnego materiału