Heathers – recenzja spektaklu. Drogi pamiętniczku…

popkulturowcy.pl 1 tydzień temu

„Musical licealny żyje” i ma się dobrze! Heathers w reżyserii Agnieszki Płoszajskiej to szalona jazda bez trzymanki. Najnowsza premiera w Teatrze Syrena gwarantuje niesamowite przeżycia.

Spektakl Heathers zawitał do Polski z przytupem. Szkoła to ostatnie ulubione miejsce nastolatków, w szczególności tych chodzących do Liceum Westerberg. Codziennie dręczeni przez swoich szkolnych „kolegów” nie mają ani chwili spokoju. Wyjątkiem są tytułowe Heathers – Heather Chandler, Heather McNamara i Heather Duke. Dziewczyny można uznać za ideały, którym nie wolno się przeciwstawić albo twój los będzie marny. Wyzwanie podejmuje Veronica Sawyer – była członkini grupy. Nastolatka w towarzystwie swojego nowego chłopaka, J.D., pokaże, iż choćby królowe szkoły mogą ponieść w końcu konsekwencje. Niespodziewanie jednak liczba uczniów się zmniejsza, a krwawe ślady są coraz liczniejsze…

fot. Krzysztof Bieliński

Heathers to kiczowata czarna komedia, która przede wszystkim odsłania problemy, z jakimi borykają się nastolatkowie. Hejt czy fat shaming to niezwykle aktualne tematy. Miliony osób w młodym wieku się z nimi zmagają, jak śpiewają bohaterowie:

Kiedyś byliśmy dobrzy,

To możemy być dobrzy ponownie

Możemy piękni być…

Każdy powinien być akceptowany – jaki by nie był. Kiedy doszło do pierwszej śmierci, wszyscy zastanawiali się, co zrobili źle, i czy ktokolwiek miał jakikolwiek wpływ na „decyzję” tej osoby. Dopiero wtedy problemy nastolatków zostają zauważone przez dorosłych. „Nie oceniaj książki po okładce” także ma swój wydźwięk w tym musicalu. Ktoś uważany za mało inteligentnego i złego człowieka może być w rzeczywistości dobrą, ale zagubioną osobą, do której wystarczy wyciągnąć pomocną dłoń.

fot. Krzysztof Bieliński

Scenografia odgrywa istotną rolę w musicalach. Nie inaczej jest w Heathers – szkoła przypomina bardziej więzienie niż bezpieczne miejsce dla nastolatków. Więzienne kraty informują, iż Liceum Westerberg to prawdziwa szkoła przetrwania, z której zwycięsko wyjdą tylko najsilniejsi. Scena jest wykorzystana w całości. Każdy jej kąt został porządnie zagospodarowany. Nie zabrakło kontaktu z publicznością, co było naprawdę efektowne.

Kostiumy idealnie wpasowują się w obecne trendy modowe. Heathers nie są ubrane tak samo, każda z nich ma własny, niepowtarzalny styl. Wiele osób zastanawiało się, jak przedstawiony zostanie J.D. – w płaszczu czy w kurtce? Mogę jedynie zagwarantować, iż jego postać na scenie prezentuje się znakomicie. Tak właśnie mógłby wyglądać J.D. w 2024 roku.

fot. Krzysztof Bieliński

Heathers piosenkami i muzyką stoi. Ich wykonanie w polskiej wersji ciekawiło mnie najbardziej. Otwierający numer – Pięknie wyszedł oszałamiająco. Tak właśnie powinny zaczynać się musicale. Zagrało wszystko: światła, choreografia oraz wykonanie. Największą furorę zrobił numer Dziewczyna-zombie w wykonaniu Natalii Kujawy (Veronica), której towarzyszył Maciej M. Tomaszewski (J.D.). To prawdziwy ogień na scenie, który powiększa się z minuty na minutę. Na wyróżnienie zasługuje także Mój martwy synek-gej. Piosenka nie należała wcześniej do moich ulubieńców, ale po wykonaniu na żywo zdecydowanie musiała do nich trafić! o ile chodzi o Sklepik ze słodyczami, to czuję niedosyt. Kultowa piosenka nie wybrzmiała niestety tak dobrze, jak w oryginale. Nie wyszło najgorzej, ale mogło być lepiej.

Obsada, którą miałam przyjemność zobaczyć 7 września, wypadła rewelacyjnie. Wspomniani wcześniej – Natalia Kujawa i Maciej M. Tomaszewski – mają między sobą niezwykłą chemię. Gdy występują na scenie razem lub osobno pragnie się, żeby nigdy z niej nie zeszli. Ich wykonanie numeru Siedemnaście jest niezwykle emocjonalne, co jest ich wielką zasługą. Aleksandra Gotowicka, Karolina Gwóźdź oraz Joanna Gorzała jako tytułowe Heathers wymiatają. Nie pozwalają się zaszufladkować w swoich rolach, co czyni ich bohaterki oryginalnymi. Każda z nich w trakcie spektaklu odkrywa swoje prawdziwe „ja”. Karol Ledwosiński oraz Jędrzej Czerwonogrodzki jako Kurt i Ram spisują się idealnie. Są odrażający, śmieszni, momentami obrzydliwi – tacy, jacy mieli być. Agnieszka Rose lśni w roli Pani Fleming, która dostaje swoje 5 minut podczas piosenki Światła czas.

Heathers w reżyserii Agnieszki Płoszajskiej to niezwykle kolorowy musical ze świetną choreografią. Wykonania piosenek są spektakularne i na długo zapadają w pamięć. Bohaterowie są prawdziwi do bólu, co dodaje autentyczności poruszanym problemom. Najnowsza premiera w Teatrze Syrena to istotny głos, który mówi, iż nie jesteśmy sami oraz zasługujemy na akceptację bez względu na wiek.

Heathers
Premiera: 7 września 2024 roku
Reżyseria: Agnieszka Płoszajska
Autor: Laurence O’Keefe i Kevin Murphy
Muzyka: Laurence O’Keefe i Kevin Murphy
Teksty piosenek: Laurence O’Keefe i Kevin Murphy
Tłumaczenie: Jacek Mikołajczyk
Choreografia: Michał Cyran
Scenografia i kostiumy: Anna Chadaj
Charakteryzacja: Daria Skrzypkowska
Reżyseria światła: Artur Wytrykus
Reżyseria dźwięku: Jakub Niedźwiedź
Obsada: Natalia Kujawa, Aleksandra Gotowicka, Joanna Gwóźdź, Patrycja Jurek, Maciej M. Tomaszewski, Bartosz Łyczek, Karol Ledwosiński, Jędrzej Czerwonogrodzki, Marta Burdynowicz, Klaudia Kuchtyk, Krystian Embradora, Jakub Cendrowski, Klaudia Duda, Małgorzata Duda, Michał Konarski, Agnieszka Rose, Albert Osik

Źródło obrazka głównego: fot. Krzysztof Bieliński

Idź do oryginalnego materiału