Ludzie – recenzja filmu

news.5v.pl 4 godzin temu


Fot. Materiały prasowe / wycinek z plakatu

Ludzie to pierwszy polski film opowiadający o wojnie w Ukrainie, który jest oparty na prawdziwych relacjach z jej początków. Duet reżyserów, Maciej Ślesicki oraz Filip Hillesland, wziął te pozornie niezwiązane ze sobą historie, nadał im spójności fabularnej i pokazał, jak wygląda początek czegoś, co naprawdę w XXI wieku nie powinno mieć miejsca. Opowiadanie o wojnie z perspektywy zwykłych ludzi nie jest jakimś nowym narzędziem filmowej sztuki, ale wielu nie miało świadomości, jak je wykorzystać, by dana opowieść miała sens, cel i serce po adekwatnej stronie. Łatwo w tego typu fabule wpaść w gatunkowe pułapki, popaść w skrajności i poprzez brak wyczucia pójść w rejony, które zabiorą danemu filmowi wiarygodność. Tutaj tak się nie dzieje, a Ludzie to obraz przejmujący na wskroś, bo choć oglądane historie są w jakimś stopniu znane z relacji mediów o tym, co się dzieje i jak Rosjanie bestialsko traktują cywilów, to nadanie temu wręcz naturalistycznego obrazu, daje do myślenia. Oglądając wiadomości po takim czasie od wybuchu tego konfliktu, mało kto pewnie reaguje na kolejne zbrodnie wojenne inaczej niż obojętnością. Ludzie to film, który nigdy nie wywoła takiej reakcji, ponieważ sprawia, iż długo nie przestaniemy myśleć o tym, co zobaczyliśmy.

Reżyserzy opowiadają różne historie, które mają swoje emocjonalne fundamenty, bohaterów i odpowiednie napięcie, ponieważ prostymi środkami gwałtownie udaje się zaangażować w ich historie, więc wraz z biegiem czasu jednak odczuwamy emocje, co dalej się z tymi postaciami stanie. Postawienie na wejście w fabułę na przykładzie grupy niewidomych dzieci transportowanych przez Polaka (Cezary Pazura) do Polski okazuje się strzałem w dziesiątkę. Nic nie zwiastuje, jak mocny będzie to przekaz, aż dochodzi do momentu, gdy twórcy, niczym wprawny bokser, ładują widzom prawego sierpowego znienacka, dając do zrozumienia, iż oglądamy coś trochę innego, niż pierwotnie mogliśmy sądzić. Te ciosy pojawiają się w kolejnych wątkach nastolatki szukającej brata-niemowlaka, lekarki, która pozostała na miejscu pomimo tego, iż zaraz Rosjanie tu będą czy starszego małżeństwa, których gwałtownie dotyka tragedia. Każda opowieść ma dobre tempo, odpowiedni wydźwięk i doprowadza do określonej kulminacji.

Każda historia jest opowiadana w trakcie inwazji, obserwujemy sam jej początek, gdy Rosjanie docierają do cywilów i zachowują się jak bestie. Zabijanie bez mrugnięcia okiem, palenie zwłok, bo nie ma grobu, nie ma człowieka, czy przerażające traktowanie kobiet to coś oczekiwanego, a Ludzie pokazują, iż takie rzeczy tam mają miejsce. Reżyserzy jednak pomimo ciosów w brzuch widza, nigdy nie idą krok za daleko. choćby gdy dochodzi do gwałtu na nastolatce, jest to tak przemyślanie nakręcone, iż dostajemy emocjonalną bombę wywołująca całą mieszankę różnych emocji, ale nigdy kamera nie przekracza granic, by odbiorca odwrócił wzrok czy stwierdził: „To tanie szokowanie”. Tu nie ma banalnej manipulacji widzem, ale jest za to wykorzystanie czegoś, co ma na ekranie dozę filmowej autentyczności na poziomie prawie iż dokumentalnym. Obrane decyzje formalne nadają tym scenom takiej mocy, iż trudno czegoś nie poczuć! choćby wątek niewidomej dziewczynki, która prędzej by się chciała zabić, niż być zgwałcona, nigdy nie przekracza tej granicy jakości, stając się dziwnym wręcz pokazem wyczucia równowagi. Jest mocny, przejmujący przekaz wchodzący w głowę i serce widza z niewiarygodną siłą, ale nie idący w krindżową przesadę, szokowanie czy kicz. O to łatwo w tego typu filmach, a historia pokazuje, iż można znaleźć wiele tego typu tytułów.

Obok wątku Ukrainek jest historia Rosjanki. Bogatej matki żołnierza, która przyjeżdża na front, by go odnaleźć, a znakiem rozpoznawczym są niewiarygodnie drogie okulary od Armaniego. To jest jedyna historia, która czasem przekracza granice pewnej powagi i wydaje się bardziej wymyślną fikcją, ponieważ nie wiemy, jak naprawdę Rosjanka mogłaby się zachować. Zastanawianie się nad tym jest jednak interesujące i pokazane z dobrym pomysłem na to, a wręcz nadzieją, iż w zwykłych Rosjanach zetkniętych z bestialstwem ich żołnierzy może obudzić się zwyczajne człowieczeństwo i ludzkie reakcje. Dlatego ten wątek trochę balansuje na krawędzi dobrego smaku – raz jest dobry, poważny i ciekawy, a raz trudno go traktować serio, gdy bohaterka chodzi w t-shircie z Putinem. Są w tym solidnie wykalkulowane przemyślenia, ale ostatecznie pozostawia to mieszane odczucia.

Ludzie jednak zyskują najwyższą notę za to, jak ten film wygląda. Zdjęcia Mateusza Pastewki są niesamowite, diabelnie kreatywne i oryginalne, a do tego szokująco nowatorskie. Nie wiem, czy jakiś polski film miał tak nakręcone sceny, w których dzieje się dużo na ekranie i to na jednym, długim ujęciu. Kulminacja pokazania ataku Rosjan z perspektywy niemowlaka w wózku wywołuje opad szczęki na ziemię i bicie brawa. Takiej realizacji tej sceny pozazdrościłby nie jeden hollywoodzki film, a jednocześnie nikt w tym nie zapomina o emocjach. Każdy wątek jednak ma te zdjęcia tak przemyślane, a to niewątpliwie efekt znakomitej współpracy reżyserów z autorem zdjęć, iż stają się one oknem na te wydarzenia, które budzi jedynie podziw i zaskoczenie. Nigdy nic nie wydaje się sztuczne czy nieprawdziwe. Pokazanie brutalności w tak pomysłowy sposób okazuje się strzałem w serducho. Duet reżyserów to snajperzy, którzy wycelowali idealnie i trafili w punkt.

Ludzie to nie jest film dla bardzo wrażliwych widzów, bo wywołuje on zbyt duże emocje, które pozostają na długo. Z uwagi na naturalistyczne podejście do ukazywania brutalności, zezwięrzęcenia rosyjskich żołnierzy i wszelakiej przemocy jest to film, który po prostu dla wielu widzów będzie zbyt mocny, aby go obejrzeć. Jednak choćby wówczas warto dla niesamowitej realizacji i bardzo przygnębiającego pokazu, iż współczesna wojna przez cały czas jest tak samo okrutna jak zawsze. O czym wydaje się wszyscy zapominamy.

Zastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 20 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.

Idź do oryginalnego materiału